
Thoughts
Moderator: modTeam
KocurekV wydaje mi sie że twój facek kiedyś miał do czynienia z dziewczyną z która rozstanie zaczęlo się własnie od sms posyłanych do niej - czytaj nie była z nim szczera tak jak z kolega powyżej - i akurat twoja beztroska doprowadziła do bardzo niefartownego zbiegu zdarzeń - on może myśleć że jestes następną która chodzi z kolegami na "pogaduchy" i że to kwestia czasu kiedy go zostawisz albo on będzie musiał Cię zostawić i dlatego zaczął proces odpuszczania sobie Ciebie - my faceci (Ci którzy mają troche oleju w głowie) jak sie raz przejedziemy na kobiecie to później nie wiele trzeba żeby utracić zaufanie w związku. Nie wiem co Ci poradzić bo on zaczyna sie teraz zamykac na każda twoją argumentacjęi po prostu w nic Ci nie wierzy - jedyne czego możesz spróbować to pokazac mu w czynach że Ci na nim bardzo zależy (chociaz nie gwarantuje że i w to uwierzy). 

a w jakich czynach/ jesli mozna spytac? bo chyba nie chodzi o sex - wezmie ja za puszczalska na dodatekwykorzysta i rzuci
ja jestem facetem i zyje wsrod facetow i jak do kolesia laski dzwonia pozna pora to nic dobrego, mam kolezanki ale jak chcialy pogadac to sie nie umawialy wieczorem bo doskonale wiedzialy ze wtedy jestem z moja kobieta(ale to dotyczy prawdziwych kolezanek-przyjaciol), a jak ktoras chciala seksu to bylo dzwonienie i gluchacze pozna pora (taki latwy sposob na rozwalenie czyjegos zwiazku)
ja jestem facetem i zyje wsrod facetow i jak do kolesia laski dzwonia pozna pora to nic dobrego, mam kolezanki ale jak chcialy pogadac to sie nie umawialy wieczorem bo doskonale wiedzialy ze wtedy jestem z moja kobieta(ale to dotyczy prawdziwych kolezanek-przyjaciol), a jak ktoras chciala seksu to bylo dzwonienie i gluchacze pozna pora (taki latwy sposob na rozwalenie czyjegos zwiazku)
von Gargoyle pisze:Nie nie chodzi o seks - musi po prostu o niego troche powalczyć teraz
Ja muszę teraz o niego powalczyć trochę?Ale ja o robię przez cały czas.
Najgorsze jest to,że przez jego zachowanie w moim sercu sieje się niepewność która paraliżuję mnie i już nie wiem czego chcę.
Czy to naprawdę ma sens,skoro to wszystko wygląda tak jak wygląda.
[ Dodano: 2006-05-23, 23:21 ]
CichyJoe pisze:hmmm.....skąd ja to znam...
Przepraszam, ze Cie nie pocieszylem...ale sam jestem wk...ny na maxa i chyba wreszcie dostrzeglem, ze zachowuje sie zbyt miekko jak na okolicznosci. A prawda jest taka, ze milosc potrzebuje stanowczosci.
Nie musisz mnie przepraszać.
Wiesz co jest najgorsze?To wszystko co napisałeś to prawda...
Dzisiaj po rozmowie z nim nie jestem w stanie zrozumieć jego postępowania.
Próbuje mu wytłumaczyć co się dzieje,a on udaje jakby nic się nie stało.
Normalnie ze mną gada..."kochanie....buziaczki"itp.
Ale już po mooim zachowaniu,sposobie mowienia slychac,ze cos jest nie tak.Czy on moze byc az tak slepy i gluchy?
CichyJoe masz racje,ze w zwiazku trzeba stanowczosci.Tyle,ze mi jej brakuje:-/
Sama mam chec sie na nim odegrac jak jestem zła...zachowywac sie tak jak on wobec mnie,zeby zobaczył jak to jest...ale wcale mi to nie wychodzi.
Jednak zmieniłam trochę swoj stosunek do niego i moze to go zraziło?
Ale z drugiej strony powinien zdawac sobie sprawe z tego,ze wszystko ma swoje konsekwencje...a to jak mnie traktuje buduje dystans i mur miedzy nami:-/
[ Dodano: 2006-05-23, 23:33 ]
arasa pisze:No i chyba główną rzeczą jest to byś była szczęśliwa, a czy jesteś??
Nie,nie jestem i nie mogę się oszukiwać,że jest inaczej :-(...byłam na początku,ale teraz to już wspomnienie.
Carpe diem!
hmmm..ja to już przerabiałem tyle opcji w tej sprawie, ze glowa mala.
Myslalem, ze to może ze mną jest coś nie tak. Że trafiła się mi jakaś obsesja - choroba z którą trzeba walczyć. Tłumaczyłem sobie już tak absurdalne rzeczy, że jeśli prostytutki mają mężów albo gwiazdy porno swoich facetów i robią to z innymi to ich patrznerzy dają sobie z tym radę...bo chodzi o prawdziwe uczucie które ich trzyma.
Później nadal będąc w tym, że to ja mam problem zaproponowałem, żeby pisała przynajmniej raz dziennie sms`a. Coś od siebie, w momencie gdy chce to zrobić.
Było ok...ale akurat po tygodniu chciałem więcej więc znowu się zaczęło.
Później przeczytałem w archiwum gg, że chodzi na imprezy beze mnie ściemniając o wieczorkach z koleżankami... heheh i jeszcze śmiała mieć pretensję że ją ograniczam tym sposobem.
to widać, że coś jest nie tak...nie trzeba do tego intelektu...problem w tym, że ciężko ustalić co robić dalej, jak to robić i czy chce się w ogóle to robić.
Moim celem jest powoli wchodzić w stabilny związek który później zaowocuje resztą życia razem...im bardziej jednak tego chce widzę że cała karawana idzie w innym kierunku.
Tak piszę o sobie i swoim problemie ale zakłądam ze Twoj jest identyczny tyle, ze na odwrot.
Myslalem, ze to może ze mną jest coś nie tak. Że trafiła się mi jakaś obsesja - choroba z którą trzeba walczyć. Tłumaczyłem sobie już tak absurdalne rzeczy, że jeśli prostytutki mają mężów albo gwiazdy porno swoich facetów i robią to z innymi to ich patrznerzy dają sobie z tym radę...bo chodzi o prawdziwe uczucie które ich trzyma.
Później nadal będąc w tym, że to ja mam problem zaproponowałem, żeby pisała przynajmniej raz dziennie sms`a. Coś od siebie, w momencie gdy chce to zrobić.
Było ok...ale akurat po tygodniu chciałem więcej więc znowu się zaczęło.
Później przeczytałem w archiwum gg, że chodzi na imprezy beze mnie ściemniając o wieczorkach z koleżankami... heheh i jeszcze śmiała mieć pretensję że ją ograniczam tym sposobem.
to widać, że coś jest nie tak...nie trzeba do tego intelektu...problem w tym, że ciężko ustalić co robić dalej, jak to robić i czy chce się w ogóle to robić.
Moim celem jest powoli wchodzić w stabilny związek który później zaowocuje resztą życia razem...im bardziej jednak tego chce widzę że cała karawana idzie w innym kierunku.
Tak piszę o sobie i swoim problemie ale zakłądam ze Twoj jest identyczny tyle, ze na odwrot.
CichyJoe pisze:Tak piszę o sobie i swoim problemie ale zakłądam ze Twoj jest identyczny tyle, ze na odwrot.
Identyczny nie jest ale bardzo podobny.
Też chodzi na imprezy beze mnie,ale wynika to z tego,ze ja jestem tu a on tam.Chociaż szczerze mówiąc nie wiem czy umiałabym się z nim bawić:-/ dla mnie zalanie się w trupa to nie zabawa:-/
Ale przynajmniej nie okłamuje mnie tak jak Twoja była...bo tego bym ie zniosła:-/
CichyJoe pisze:to widać, że coś jest nie tak...nie trzeba do tego intelektu...problem w tym, że ciężko ustalić co robić dalej, jak to robić i czy chce się w ogóle to robić.
Własnie tu jest problem bo jestem już totalnie rozbita:-/
Jeszcze do wczoraj miałam zamiar jechać w piątek i to zakończyć...ale po wczorajszej rozmowie z nim znowu mam nadzieję,że będzie dobrze.
Mówił mi,że po prostu ma wszystkiego dość,że nie chcę mu się żyć bo nic mu nie wychodzi(a ma naprawdę spore problemy)....mówił o wspólnym wyjeźdźie za granicę:-/ także już nic nie rozumiem.
Właśnie najgorsze jest ustalenie co robic dalej i jak to robić :-/
[ Dodano: 2006-05-26, 08:39 ]
Miłość to nie staw, w którym można zawsze znaleźć swoje odbicie. Miłość ma przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okręty, zatopione miasta, ośmiornice i skrzynie złota i pereł. Ale perły leżą głęboko.
Carpe diem!
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 310 gości