widze ze ten temat sie juz wam przejadl ^_^ no to nic... moze pozniej zalozy jakis nowy
nie ma jak jednostronna milosc... :/
Moderator: modTeam
-
- Zaglądający
- Posty: 27
- Rejestracja: 29 gru 2004, 17:35
- Płeć:
- Prokurator
- Entuzjasta
- Posty: 91
- Rejestracja: 05 sty 2005, 12:15
- Skąd: Zagłębie
- Płeć:
Uważam, że tłumaczenie, że Grzechu ma lat dopiero 15, więc niech sie chłopak nie przejmuje bo to dopiero uwertura, jest nie na miejscu. Każdy wiek rządzi się swoimi problemami. A im szybciej się chłopak uodporni na ciosy jakie mu jeszcze nasze kochane kobietki zaserwują tym lepiej...
Ale Grzechu, uważam, że stanie z boku nie popłaca! Tak nie można bo się chłopaku zastrzelisz, albo jedną albo drugą drogą, ale jedną z nich wybrać musisz :564:
Ale Grzechu, uważam, że stanie z boku nie popłaca! Tak nie można bo się chłopaku zastrzelisz, albo jedną albo drugą drogą, ale jedną z nich wybrać musisz :564:
Adwokat Diabła pisze:Uważam, że tłumaczenie, że Grzechu ma lat dopiero 15, więc niech sie chłopak nie przejmuje bo to dopiero uwertura, jest nie na miejscu. Każdy wiek rządzi się swoimi problemami. A im szybciej się chłopak uodporni na ciosy jakie mu jeszcze nasze kochane kobietki zaserwują tym lepiej...
Ale Grzechu, uważam, że stanie z boku nie popłaca! Tak nie można bo się chłopaku zastrzelisz, albo jedną albo drugą drogą, ale jedną z nich wybrać musisz :564:
Tosz napisales to samo co ja tylko ze inaczej , wiec
ale nie jestem jak pospolity 15 latek... nie mysle tylko o sexie, laskach (dziewczynach), piwie i kolejnej imprezce...
słuchaj ja tak mam do teraz, jakoś nie pasują mi przelotne miłostki i bania co sobote, ale bedziesz miał ciężko z takim nastawieniem ... widze po sobie
ale szczerze mowiac wole sobie siedziec u siebie i rozmwyslac o roznych rzeczach... najczesciej o istnieniu boga i zyciu/smierci... nie chce sie tu przechwalac, ze ja to mega jakis filozof, ze jzu w tym wieku taki madry i w ogóle...
heh myślisz że jesteś wyjątkowy
Może niewiele, może wszystko... mam paru znajomych, którym "dobra i nieszkodliwa" rodzina zniszczyła życie emocjonalne...
chciałbym żebyś napisał o tym troche więcej ... sam sie interesuje psychologią i myśle że wiem co masz na myśli i że ja sie w takiej sytuacji znajduje ... u mnie w domu niby wszystko ok ... ale jednak ...
Sorry Karol, nie śledziłem całej rozmowy(troche mało czasu mam na czytanie wszystkiego), w którym miejscu napisałeś to samo? :564:
A co do wypowiedzi Adama, to się w pełni zgadzam, też nigdy nie podchodziłem do kobiet w kategoriach przelotnych miłostek i faktycznie łatwa droga to to nie jest, wręcz przeciwnie. Ale w końcu każdy się uodporni, taka jest prawda i w końcu przestajesz się nad tym tyle zastanawiać.
A co do wypowiedzi Adama, to się w pełni zgadzam, też nigdy nie podchodziłem do kobiet w kategoriach przelotnych miłostek i faktycznie łatwa droga to to nie jest, wręcz przeciwnie. Ale w końcu każdy się uodporni, taka jest prawda i w końcu przestajesz się nad tym tyle zastanawiać.
Ale w końcu każdy się uodporni, taka jest prawda i w końcu przestajesz się nad tym tyle zastanawiać.
Ja sie chyba nie uodporniłem ... ostatnio mnie trzymało 4 miechy ... i trzymało by dłużej gdyby ta dziewczyna sie nie przeprowadziła ... jednak przysłowie
"Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal"
jest święte !!
Adam, mnie ostatnio trzymało 6 miesięcy i po części można powiedzieć, że trzyma nadal, bo ta dziewczyna nie dość, że się nie przeprowadziła, to jeszcze studiuje ten sam kierunek i jak tu uniknąć spotkania??? Ale po tym jak mi przywaliła czuję się silniejszy niż kiedykolwiek, co nie znaczy, że było przez ostatnie pół roku przyjemnie.
- Zielonowłosa
- Entuzjasta
- Posty: 147
- Rejestracja: 28 lip 2004, 19:54
- Skąd: dokąd
- Płeć:
Wybacz stwierdzenie, ale uważam, że nie ma nic głupszego niż niechęć do związku, w obawie przed zniszczeniem przyjaźni... Potem po kilku latach, czasem nawet całe życie żałuje się, że nie podjęło się żadnych prób... Wydaje mi sie, że oszukujecie samych siebie, próbując zagłuszyć w sobie pewny uczucia i myśli. Tak nie da się fankcjonować na dłuższą metę...
Zastanów sie ponownie.
Zastanów sie ponownie.
Wybacz stwierdzenie, ale uważam, że nie ma nic głupszego niż niechęć do związku, w obawie przed zniszczeniem przyjaźni... Potem po kilku latach, czasem nawet całe życie żałuje się, że nie podjęło się żadnych prób...
Tak być może ... ale jest to pewne ryzyko. To przypomina loterie, w której możesz wygrać więcej jeśli postawisz to co już wygrałeś. Jeśli wygrasz ... radość podwójna, jeśli przegrasz podwójny smutek ... a to dlatego że większość takich relacji nie może pozostać na stopie przyjacielskiej ... wciąż mają świadomość nieodwzajemnionego uczucia jednej ze stron ... i przyjaźń sie rozpada ... jedna ze stron cierpi przebywając z tą osobą ... druga będąc tego świadoma zaczyna unikać odrzuconego adoratora ... w ten sposób kontakt tych 2 osób całkowicie sie urywa. Wygrać miłość lub stracić przyjaźń ... nie każdy jest zdolny zaryzykować ...
- Zielonowłosa
- Entuzjasta
- Posty: 147
- Rejestracja: 28 lip 2004, 19:54
- Skąd: dokąd
- Płeć:
Adam,
Napisałam komentarz zbyt ogólnikowo, w zamierzeniach była opinia o konkretnej sytuacji (sytuacji autora tematu).
W debacie ogólnej zgadzam się z Tobą w zupełności, jednak w przypadku kiedy obie strony czują coś do siebie, dla mnie bardzo dziwnym jest, że wolą pozostać ze sobą tylko na stopniu przyjacielskim. To jest wbrew naturze, dla mnie conajmniej dziwne.
Pozdrawiam
Napisałam komentarz zbyt ogólnikowo, w zamierzeniach była opinia o konkretnej sytuacji (sytuacji autora tematu).
W debacie ogólnej zgadzam się z Tobą w zupełności, jednak w przypadku kiedy obie strony czują coś do siebie, dla mnie bardzo dziwnym jest, że wolą pozostać ze sobą tylko na stopniu przyjacielskim. To jest wbrew naturze, dla mnie conajmniej dziwne.
Pozdrawiam
Popieram Adama...Ja akurat przegrałem przyjaźń i powiem Tobie Zielonowłosa, że wcale tak sielankowo nie jest, lepiej zagłuszyć w sobie pewne uczucia niż potem się wałęsać jak widmo wśród ludzi(jeśli wiesz co mam na mysli). A tak w ogóle, to najlepiej się tym wszystkim nie przejmować... Tobie Zielonooka łatwo mówić, bo potencjalnie wokół Ciebie jest zawsze kilku adoratorów, kolegów jak zwał tak zwał. 
źle odczytaliście mój post ... ja bym oczywiście że zaryzykował ... miłość jest dla mnie wartością wyższą niż przyjaźń ... tu jest pewien paradoks bo nie uważam że mam przyjaciela ... bardzo dobrych kumpli i koleżanki owszem ale przyjaciela jeszcze nie ... ale myśle że bym zaryzykował ... moja poprzednia wypowiedź była bardziej jak przedstawienie opisanej przez zielonowłosą sytuacji od strony schematycznej ... natomiast moja ostatnia sytuacja ... ta co sie dziewczyna wyprowadziła po czterech miesiącach ... ona była moją koleżanką ale kontakt sie urwał po moich działaniach ... z mojego wyboru ale myśle że z ulgą dla niej ...
koleżanka czy przyjaciółka??
nie wiem co masz na myśli (nawias)
Ja akurat przegrałem przyjaźń i powiem Tobie Zielonowłosa, że wcale tak sielankowo nie jest, lepiej zagłuszyć w sobie pewne uczucia niż potem się wałęsać jak widmo wśród ludzi(jeśli wiesz co mam na mysli).
koleżanka czy przyjaciółka??
nie wiem co masz na myśli (nawias)
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 317 gości