Pytanie do chłopców
Moderator: modTeam
Zarowno moja ex, jak i terazniejsza nawijaja jak szalone. Musi to swiadczyc o tym, ze gadatliwe wlasnie lubie. Sam nawijam jak szalony, ale przy Agacie nie jestem w stanie wymowic slowa. Zazwyczaj jest tak:
Ja - "Co tam?"
Ona - "A sluchaj... bla bla bla [dwie godziny pozniej]. A u Ciebie?"
Ja - "Ok..."
Ona - "Fajnie. No to sluchaj dalej... [kolejne dwie godziny]."
Ja - "Co tam?"
Ona - "A sluchaj... bla bla bla [dwie godziny pozniej]. A u Ciebie?"
Ja - "Ok..."
Ona - "Fajnie. No to sluchaj dalej... [kolejne dwie godziny]."
Haro pisze:Ja - "Co tam?"
Ona - "A sluchaj... bla bla bla [dwie godziny pozniej]. A u Ciebie?"
Ja - "Ok..."
Ona - "Fajnie. No to sluchaj dalej... [kolejne dwie godziny]."
Wow, podziwiam , że wytrzymujesz .
Mój kumpel z roku właśnie mieszka z taka kumpela i ona tak nawija. Ile razy już mi się żalił, ze nie można tego już wytrzymać, ze ostatnio jak wracają z uczelni to zakłada słuchawki i puszcza muzykę, żeby mu nie ględziła.
Druga sprawa to, ze ona głodno gada
-
- Bywalec
- Posty: 53
- Rejestracja: 24 gru 2007, 14:39
- Skąd: .......
- Płeć:
wszystko przed Tobą. W chwili obecnej uchodzę za bardzo rozgadaną, ale kiedyś to nie odezwałam się jeśli ktoś nie zadał pytania .Madziula01989 pisze:Dzięki za wasze odpowiedzi. Może kiedyś mi to przejdzie i zacznę więcej rozmawiać a zwłaszcza z płcią przeciwną.
ja dużo mówię, streszczam opowiadam, przeżywam. Ale gdy zdarzają mi się chwile wyciszenie, to słyszę od faceta "powiedz coś?" i tak w kółko aż nie zaczniemy o czymś rozmawiać. Nasz związek właściwie zaczął się od rozmowy i tak cały czas, wszystkie randki przegadaliśmy, a najgorzej jak coś nas razem zaaferuje, jedno przed drugim się wyrywa by powiedzieć.Yasmine pisze:ój kumpel z roku właśnie mieszka z taka kumpela i ona tak nawija. Ile razy już mi się żalił, ze nie można tego już wytrzymać, ze ostatnio jak wracają z uczelni to zakłada słuchawki i puszcza muzykę, żeby mu nie ględziła.
Nie lubię małomównych, nieśmiałych..., ponieważ:
- jak chce się o czymś porozmawiać to samemu w większości wypadków trzeba znaleźć temat do rozmowy i go zacząć, a później często podtrzymywać.
- wynika to poniekąd z tego co powyżej: jak się samemu nie rozpocznie tematu to będzie często cisza, a tego bardzo nie lubię.
- jak chce się o czymś porozmawiać to samemu w większości wypadków trzeba znaleźć temat do rozmowy i go zacząć, a później często podtrzymywać.
- wynika to poniekąd z tego co powyżej: jak się samemu nie rozpocznie tematu to będzie często cisza, a tego bardzo nie lubię.
<zmieszany> -> uwielbiam tę mordę
-> ta też jest fajna
-> często sie śmieję...ze wszystkiego...
-> jak mnie ktos wku$%^&!
;DD -> jeszcze ta mi lezy
-> ta też jest fajna
-> często sie śmieję...ze wszystkiego...
-> jak mnie ktos wku$%^&!
;DD -> jeszcze ta mi lezy
- Mikro czarnuch
- Pasjonat
- Posty: 229
- Rejestracja: 02 gru 2007, 00:01
- Skąd: Centrum
- Płeć:
sadi pisze:Nie lubię małomównych, nieśmiałych..., ponieważ:
- jak chce się o czymś porozmawiać to samemu w większości wypadków trzeba znaleźć temat do rozmowy i go zacząć, a później często podtrzymywać.
- wynika to poniekąd z tego co powyżej: jak się samemu nie rozpocznie tematu to będzie często cisza, a tego bardzo nie lubię.
... Zatem już domyślamy się, jakie wyrazy wstawiłby Sadi w miejsca wykropkowane, zamieszczonego poniższej znanego, powiedzenia:
Mowa jest........................, a milczenie..........................
U mnie to jest tak, że najczęściej jestem rozmowna (i proszę się nie sugerować długością moich notek, bo w gruncie rzeczy, nie ma to nic do rzeczy;P)
Jednak i mi przytrafiają się dni, w których przechodzę,jakby w tryb czuwania (nastawiona jestem wtedy na słuchanie) lub w ogóle się wyłączam... = krótko mówiąc są to dni,w których jestem w nastroju "nieprzysiadalnym", nooo...
Biada wtedy mojemu towarzyszowi
Dialog szybko przemienia się w jego/jej krótki monolog
<Krótki, bo po chwili uaktywniam się po tylko, żeby się grzecznie pożegnać...>
W każdym razie tu nie chodzi o ignorancje ...
Chyba wielu z nas ma momenty, w których ma się w szczerym poważaniu wszystko i wszystkich... Jakby wszystko przechodziło w inny wymiar rzeczywistości ;]
Takie, w których nawet czynności nabywane w wieku lat wczesno-dziecięcych (mówienie, słuchanie) przychodzą z niebywałą trudnością...
Nie wiem...
A może taki mój feler, przemieniania się w taką popie*rzoną: zwiędniętą emocjonalnie roślinkę, którą przerasta pobieranie samego tlenu z powietrza ?
Zdrowy rozsądek jest niezdrowy dla marzeń
Nemezis pisze:pamietaj jednak, ze tacy ludzie moga w oczach innych otaczac sie pociagajaca aura tajemniczosci...
Gadatliwi też. Sztuką jest umieć powiedzieć dużo, konkretnie ale też zostawić wiele niedomówień.
Mikro czarnuch pisze:Jednak i mi przytrafiają się dni, w których przechodzę,jakby w tryb czuwania (nastawiona jestem wtedy na słuchanie) lub w ogóle się wyłączam... = krótko mówiąc są to dni,w których jestem w nastroju "nieprzysiadalnym", nooo...
Też tak mam. Tylko przeważnie muszę być smutna albo wściekła, żeby się nie odzywać. Znajomi zawsze to widzą bo upominają się, żebym coś powiedziała bo widocznie w krew im weszły gadki ze mną. Czasem nawet bezsensowne (szczególnie w pracy) ale to jedyny sposób, żeby człowiek ze zgryzoty nie umarł.
Mikro czarnuch pisze:Chyba wielu z nas ma momenty, w których ma się w szczerym poważaniu wszystko i wszystkich... Jakby wszystko przechodziło w inny wymiar rzeczywistości ;]
Nożesz, jakbym siebie czytała. Czasem po prostu wysyłam w stronę ludzi sygnał: "mam was w dupie, odczepta się", co zazwyczaj nie trwa dłużej niż jeden dzień i później wracam do normy. Ale, jak już wspomniałam, musi zdarzyć się coś naprawdę nieprzyjemnego w moim życiu, abym zamknęła się w sobie dłużej niż na parę minut.
Mikro czarnuch pisze:A może taki mój feler, przemieniania się w taką popie*rzoną: zwiędniętą emocjonalnie roślinkę, którą przerasta pobieranie samego tlenu z powietrza ?
To chyba wiele osób tak ma. Ja się z siebie czasem śmieję, że chyba bipolarna jestem bo potrafię przechodzić z jednego stanu w drugi bardzo szybko.
Ostatnio zmieniony 16 lut 2008, 20:16 przez runeko, łącznie zmieniany 2 razy.
Ainsi sera, groigne qui groigne.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
księżycówka pisze:Dla mnie człowiek nieśmiały jest ułomny np.
Trochę w tym prawdy jest, ale nie powiedziałabym, że nie znoszę takich ludzi. Często tacy ludzie mają zwichnięte życie, dlatego są jacy są. Nie powiem - wolę ludzi przebojowych, którzy mają coś do powiedzenia. Nieśmiali bardzo męczą mnie swoją obecnością, tak samo jak ludzie plecący 3 po 3.
Rozdzielmy może nieśmiałość i niedostępność, żebyśmy się na pewno dobrze rozumieli . Małomózność to jeszcze co innego, nie można między nimi psotawić znaku równości.
Ja bym powiedziała, że ułomny jest człowiek niedostępny.Wiele osób jest trochę nieśmiałych, szczególnie w obliczu np. poznawania nowych ludzi. Ale chodzi o to, że po jakimś okresie nagminnego występowania niezręcznej ciszy i rozmowy o pogodzie/szkole/pracy następował jakiś postęp, ocieplenie stosunków (oczywiście w wypadku kiedy obie strony mają na to chęć). Wtedy ten proces może trwać nawet 2 lata, ale w efekcie zawiązują się czasem bardzo ciekawe znajomości, wartościowe.
Co innego ludzie, którzy w tej swojej nieśmiałości i niedostępności pogrążyli się do tego stopnia, że nawet na zadane pytania nie odpowiadają, a jeśli tak to jednym słowem, i koniec rozmowy. Nie starają się w ogóle przełamać, poznać innych ludzi, nawet z nimi porozmawiać niezobowiązująco. Wtedy sprawiają wrażenie właśnie takich zadzierających nosa, i to jest właśnie to, czego nie lubię. Bo co mam myśleć, jeśli ktoś nie zadaje sobie nawet trudu, żeby mnie poznać (porozmawiać), tylko od razu stwierdza, że będzie mnie traktował jak powietrze, bo mnie nie zna (błędne koło).
Strasznie mnie to irytuje, mam w szkole sporo takich osób, po prawie 3 latach są ludzie, z którymi mimo wielu prób (już nie próuję, bo to zwyczajnie nie ma sensu, zresztą budzą już niehcęć raczej) nie nawiązałam żadnego kontaktu... To już jest patologia. Faktycznie, ułomność.
U mnie wiele nie trzeba. Zwykle po całym intensywnym tygodniu, ciągłym przebywaniu między ludźmi, na zajęciach, na różnych spotkaniach, w któryś dzień (zwykle w tygodniu, bo w weekend to nie mam spokoju w domu) włącza mi się właśnie ten tryb (mam was w dupie), i np. idę na zajęcia i nie rozmawiam z nikim, albo siedzę w domu cały dzień... zwykle wieczorme już mnie nosi, ale dzięki temu na drugi dzień jestem mentalnie zrestartowana
księżycówka pisze:Dla mnie człowiek nieśmiały jest ułomny np.
Ja bym powiedziała, że ułomny jest człowiek niedostępny.Wiele osób jest trochę nieśmiałych, szczególnie w obliczu np. poznawania nowych ludzi. Ale chodzi o to, że po jakimś okresie nagminnego występowania niezręcznej ciszy i rozmowy o pogodzie/szkole/pracy następował jakiś postęp, ocieplenie stosunków (oczywiście w wypadku kiedy obie strony mają na to chęć). Wtedy ten proces może trwać nawet 2 lata, ale w efekcie zawiązują się czasem bardzo ciekawe znajomości, wartościowe.
Co innego ludzie, którzy w tej swojej nieśmiałości i niedostępności pogrążyli się do tego stopnia, że nawet na zadane pytania nie odpowiadają, a jeśli tak to jednym słowem, i koniec rozmowy. Nie starają się w ogóle przełamać, poznać innych ludzi, nawet z nimi porozmawiać niezobowiązująco. Wtedy sprawiają wrażenie właśnie takich zadzierających nosa, i to jest właśnie to, czego nie lubię. Bo co mam myśleć, jeśli ktoś nie zadaje sobie nawet trudu, żeby mnie poznać (porozmawiać), tylko od razu stwierdza, że będzie mnie traktował jak powietrze, bo mnie nie zna (błędne koło).
Strasznie mnie to irytuje, mam w szkole sporo takich osób, po prawie 3 latach są ludzie, z którymi mimo wielu prób (już nie próuję, bo to zwyczajnie nie ma sensu, zresztą budzą już niehcęć raczej) nie nawiązałam żadnego kontaktu... To już jest patologia. Faktycznie, ułomność.
runeko pisze:Nożesz, jakbym siebie czytała. Czasem po prostu wysyłam w stronę ludzi sygnał: "mam was w dupie, odczepta się", co zazwyczaj nie trwa dłużej niż jeden dzień i później wracam do normy. Ale, jak już wspomniałam, musi zdarzyć się coś naprawdę nieprzyjemnego w moim życiu, abym zamknęła się w sobie dłużej niż na parę minut.
U mnie wiele nie trzeba. Zwykle po całym intensywnym tygodniu, ciągłym przebywaniu między ludźmi, na zajęciach, na różnych spotkaniach, w któryś dzień (zwykle w tygodniu, bo w weekend to nie mam spokoju w domu) włącza mi się właśnie ten tryb (mam was w dupie), i np. idę na zajęcia i nie rozmawiam z nikim, albo siedzę w domu cały dzień... zwykle wieczorme już mnie nosi, ale dzięki temu na drugi dzień jestem mentalnie zrestartowana
-
- Początkujący
- Posty: 7
- Rejestracja: 10 lut 2008, 17:27
- Skąd: Grudziadz
- Płeć:
- joj_sport87
- Maniak
- Posty: 514
- Rejestracja: 03 sie 2006, 23:30
- Skąd: Zamość
- Płeć:
takie 'ciche myszki' mozna czesto porownac do przyslowia 'cicha woda brzegi rwie' co sie okazuje w pozniejszym staduim zwiazku.
Fakt, tez mialem kiedys w szkole kolege, ktory nie dosyc, ze odezwal sie raz na tydzien cokolwiek, w dodatku siedzac w lawce potrafil nie ruszac sie nawet przez 45 minut, obracajac tylko oczami na boki xDD ale to byla juz skrajnosc
Teraz na roku tez mam kilka takich cichych myszek, ktore rzeczywiscie wydaja sie malo atrakcyjne pod wzgledem osobowosci, chociaz sa dosyc ladne. To nie tylko moje odczucia co do nich Najbardziej dziwi mnie zachowanie - ich zlowieszczy i zawistny wzrok na kolezanki bardziej rozmowne i towarzyskie...
czyli innymi slowy - mumia xD
Fakt, tez mialem kiedys w szkole kolege, ktory nie dosyc, ze odezwal sie raz na tydzien cokolwiek, w dodatku siedzac w lawce potrafil nie ruszac sie nawet przez 45 minut, obracajac tylko oczami na boki xDD ale to byla juz skrajnosc
Teraz na roku tez mam kilka takich cichych myszek, ktore rzeczywiscie wydaja sie malo atrakcyjne pod wzgledem osobowosci, chociaz sa dosyc ladne. To nie tylko moje odczucia co do nich Najbardziej dziwi mnie zachowanie - ich zlowieszczy i zawistny wzrok na kolezanki bardziej rozmowne i towarzyskie...
Junak pisze: Ładna buzia siedząca bez słowa
czyli innymi slowy - mumia xD
Re: Pytanie do chłopców
Madziula01989 pisze:Witajcie jestem tu zupełnie nowa więc nie bardzo wiem czy takiego tematu nie było. Mianowicie chciałabym dowiedzieć się od płci przeciwnej czy wolicie dziewczyny rozmowne i gadatliwe czy raczej małomówne. Chciałabym zaznaczyć że ja niestety należę do tych cichych i małomównych a przez to nie mam chłopaka i wątpię żeby jakiś zechciał taką dziewczynę jak ja. Pozdro
zależy jak postrzegasz swoją małomówność? bo jeśli chodzi tylko o to, że jesteś nieśmiała do facetów to spoko (z tego co wiem odosobnionym przypadkiem nie jesteś) i przynajmniej wg mnie czasem nawet lepiej bo większa frajda w poznawaniu takiej dziewczyny no ale jeśli już byłabyś w związku z jakimś partnerem i też byś była "małomówna" to już o wiele gorzej.
neo7 pisze:Madziula01989 napisał/a:
chciałabym dowiedzieć się od płci przeciwnej czy wolicie dziewczyny rozmowne i gadatliwe czy raczej małomówne.
ja wolę te, które mają coś do powiedzenia, są otwarte i komunikatywne
Ostatnio zmieniony 04 lip 2008, 11:35 przez Mijka, łącznie zmieniany 1 raz.
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
Dzindzer pisze:neo7 napisał/a:
Nie, widzę że trudno ci zrozumieć facetów.
pewien typ jak najbardziej. Ale nie odczuwam potrzeby poznawania tego typu, gdyż od zawsze trzymam sie od takich z daleka. Nie interesują mnie faceci typu wezmę każdą byle wyglądała. Tak samo jak ci wezmę każda byle mnie chciała
Może źle mnie zrozumiałaś. Ale moim zdaniem dziewczyna po prostu musi się podobać facetowi. Dopiero później mozna poznac się bliżej. Zresztą w drugą stronę jest podobne. Musi być chemia która wynika stety, niestety ale z wygladu. Takie sa fakty i skoro masz takie duże doświadczenie to na pewno o tym wiesz. To czy dana dziewczyna jest gadatliwa czy raczej małomówna naprawdę nie ma w tym momencie znaczenia. Liczy się ten błysk, iskra. Sama także z pewnością zwracasz uwagę na facetów, którzy ci się podobają. Gdyby był nieatrakcyjny to i tak byś go olała, choćby jego elokwencja i zalety charakteru były powalające. Po prostu kolejny chłopak z szarego światka. Bo tak wygląda.
Ostatnio zmieniony 04 lip 2008, 12:10 przez neo7, łącznie zmieniany 1 raz.
sometimes saying nothing says all
neo7 pisze:To czy dana dziewczyna jest gadatliwa czy raczej małomówna naprawdę nie ma w tym momencie znaczenia.
Jasne, może nie w pierwszym momencie, ale później się liczy
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
neo7 pisze:Ale moim zdaniem dziewczyna po prostu musi się podobać facetowi
Nie wyobrażam sobie by ktoś chciał być z taka która mu sie nie podoba. A jak chce to kiepsko o nim świadczy
neo7 pisze:Musi być chemia która wynika stety, niestety ale z wygladu
ta chemia nie wynika tylko z wyglądu
neo7 pisze:Sama także z pewnością zwracasz uwagę na facetów, którzy ci się podobają.
a pewnie, że zwracam, teraz jednak na samym zwracaniu uwagi się kończy
neo7 pisze:Gdyby był nieatrakcyjny to i tak byś go olała, choćby jego elokwencja i zalety charakteru były powalające.
jeśli uznała bym, że jest bleee to nie miał by jak zaprezentować elokwencji czy innych zalet
Jeśli uznała bym za przeciętnego to bym pogadać mogła. Bo nic na tym nie tracę. Nie rozmawiam tylko z takimi którzy mnie odpychają wygladem
neo7 pisze:To czy dana dziewczyna jest gadatliwa czy raczej małomówna naprawdę nie ma w tym momencie znaczenia
przy ocenie wyglądu nie ma. ale potem ma. Są osoby skrajnie małomówne, z których trzeba wyduszać zdanie po zdaniu i są takie trajkotki które prawie nigdy buzi nie zamykają
Mia pisze:neo7 napisał/a:
To czy dana dziewczyna jest gadatliwa czy raczej małomówna naprawdę nie ma w tym momencie znaczenia.
Jasne, może nie w pierwszym momencie, ale później się liczy
No dobra, dla mnie liczy się też coś co umownie nazywam "radością życia". Niektóre dziewczyny to mają. Emanuje z nich właśnie coś takiego.
sometimes saying nothing says all
shaman pisze:Jeszcze żadna nie zwróciła mojej uwagi na dłużej niż mgnienie oka tylko dzięki swojej urodzie.
Nie wierzę. Naprawdę nigdy cię nie sorry za wyrażenie "pieprzneło" na widok dziewczyny. Ja niestety albo stety tak miałem i w ten sposób zaczęła sie moja znajomość z Anią. Przyznaję się bez bicia że właśnie początek miał miejsce w ten sposób - od tzw. pierwszego wejrzenia. I na pewnno w tym momencie nie brałem pod uwagę jej charakteru.
sometimes saying nothing says all
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 309 gości