foxy_lady pisze:wymadrzasz sie i nawijasz jak bys miala pod 50
To sie nie nazywa "wymadrzasz i nawijasz" tylko taka jestem. Jak sie nie podoba to na filozoficzne drzewo. Mam swoja wiedze i mam swoj intelekt i nie mam zamiaru hamowac sie bo komus "nie lezy".
mrt pisze:Brak szczęścia bierze się z tego, że "mamy", ale nie "jesteśmy". I co z tego, ża mamy? Jak tu o bycie chodzi? A tego żadne "mieć" nam nie da. Bo najpierw trzeba być, a potem ewentualnie mieć. (U dresów jest chyba odwrotnie - muszą mieć, żeby być).
Z tego co napisalas jasno wynika, ze razem z nami powinnas owy topik o poradach otworzyc...
Szczesciem jest bycie soba a nie granie roli. Ludzie od wiekow grali rozne role w teatrze swiata. Teraz graja role nawet w Internecie. I to jest przerazajace. Nie pojmuje jak ludzie "lykaja" ta filozofie bycia kims innym. Wszystko, zeby dopasowac sie, zeby znajomi, pracodawcy, otoczenie cie przyjelo. Zeby sie nie smiali za plecami. Wole, zeby sie ze mnie smiali za to, ze jestem soba niz za udawanie. Nie chodzi mi o cala masowa konsumpcje i komercje. Chodzi mi o to bycie "arystokracja". Wsrod dzieci z podworka, wsrod wspolpracownikow, wsrod rodziny. Kim jestes, kiedy wracasz do domu? Co sie dzieje kiedy zdejmujesz maske? Nie wstyd ci? Nie masz ochote plunac na swoje odbicie? Ja kiedys gralam. Pozniej jednak cos zaskoczylo, cos kliknelo i przestalam. Zdlalam sobie sprawe, ze nie warto rownac do ogolu. Nie warto udawac, ze jestem zla, zbuntowana czy co innego bylo trendy w danym momencie. Warto znalezc innych podobnych sobie i wygrzebac z nich prawdziwosc. Ilu znajomych powiedzialo mi: "Wiesz, ja tak tylko udaje przed wszystkimi...ja taki naprawde nie jestem."? Wielu. Swiat jest okragly a ludzie...nie dokoncze. I choc codziennie dopuszczam sie grzechu pychy cieszac sie z tego kim jestem, to wierze, ze gdzies dalej jest cel, dla ktorego jest tak a nie inaczej. Niech sobie bede dla ogolu "przewodem", co mnie to obchodzi? Co mnie obchodzi co mysla ludzie widzac mnie, slyszac to, co mam do powiedzenia? Obiecalam sobie, ze skrzydel nikt mi juz nigdy nie podetnie. Ogol zawsze bedzie chcial cie sciagnac do siebie, wmieszac w gowno i swoje wlasne szambo. Grunt to dobierac sobie ludzie wedle siebie a nie wedlug "trendu". Zbierasz znaczki? To szukaj filatelisty a nie skejta. Osobiscie mam znajomych z wielu kultur i z roznymi hobby. Ale wszystkich nas laczy jedno- niezaleznosc. Owszem, jestesmy zalezni od pracy, pieniadza, pozywienia i czasem musimy udac, ze jestesmy inni bo inaczej tego zabraknie. Ale wazne jest to, ze w srodku wiesz kim jestes. Ze nie dajesz sie przerobic na konserwe i nie plyniesz z fala bo tak jest latwiej. Ludzie przestali wierzyc, ze sa kowalami wlasnego losu. Mysla, ze poprowadza ich wielkie korporacje, za nich beda myslec, kopulowac i oddychac. Czemu zginal Lincoln? Czemu zginal Kennedy? Czemu zginal Martin Luther King? Czemu zginela Ksiezna Diana? (tylko nie wyjezdzac, ze sie z kims porownuje
) Bo dla nich swiat nie byl czarno- bialy. Bo oni widzieli. Bo ich oczu i umyslow nie zacmil swiat, ktory myslal inaczej. Przeraza mnie czasem, ze Huxley w swoich ksiazkach moze miec racje. Przerazaja mnie ludzie, ktorzy stoja za marionetka Bush'a i pociagaja za sznurki. Ja jestem tylko jednym z miliardow. Kazdy z nas jest. I ten oto fakt upowaznia mnie do posiadania tego co mi nie lezy tam, gdzie nie dochodzi.
Tak swoja droga, notka z mojego bloga, sprzed paru dni; taka wizja...
Marazm 2006-08-05 04:18
Czy tesknie za domem? Czy dom teskni za mna? Czy jest po drugiej stronie oceanu ktos, kto pamieta A.? Coraz bardziej i wiecej i czesciej- nie ma. Co stalo sie z uczuciem bycia "kims"? Teraz jestem masa. Jedna z wielu, szarym tlumem. Tam, daleko zawsze wiedziano, ze to ja przechodze obok. Ktos mnie znal. Ktos zagadal, ktos poprosil o papierosa a czlowiek sie zatrzymywal, przypalal razem fajka i rozmawial. O niczym. Bo istniala mozliwosc rozmowy. I co jest dalej w zyciu? Co jest dalej? Studia, praca, rodzina. I tyle. Co z zyciem nalogowej palaczki, poletatowej alkoholiczki i okazyjnej cpunki? Gdzie jajecznica z keczupem i majonezem na sniadanie przy kacu gigancie? Gdzie J. z kotletem? Gdzie Niemoty, gaj, Koniusnia i dzialki? I PKP. Ja w szpilkach i skorzanej kurtce idaca na spotkanie z nim po poprzedniej nocy. Gdzie pewnosc siebie i wstyd? Makijaz? Gdzie? Bielzna? Gdzie? Porzadek? Gdzie?
Gdzie podzial sie Szczery Smiech? Taki od serca, z zoladka, krzyzujacy nogi, zeby pecherz nie puscil? Gdzie ja wyjaca na lawce ze smiechu po "Nie ma tak latwo: nasral na kota i uciekl"? Mowia: "nie ma do czego wracac". Prawda- nie ma. I noc w strachu panicznym jest. I lek przed czyms, czego nie ma. Jak to sie ma do rzeczywistosci? To nie jest moja rzeczywistosc. Nic mi nie mozna, nikim jestem. Czy jestem szczesliwa? Nie wtedy, kiedy wokol mnie sa nieszczesliwi. Czy kogos skrzywdzilam? Nie wiem. Czy to moja wina? Najlepszy przyjacielu, pamietasz siebie w moich ramionach? I tylko to, bos przyjaciel. Co czules, kiedy twoje dziecinstwo wzbilo sie w chmury wraz z moim? Czy myslisz teraz o mnie? Czy czasem zastanawiasz sie czemu nie skorzystalismy z zadnej z okazji? Czemu zycie nas nie zaskoczylo? Smutno mi. Czy cos zyskalam? Zycie pokaze.