zdrada- czym dla Was jest?
Moderator: modTeam
No Fishu zgoda, ale w 50% - do tanga trzeba dwojga, a czasem można się po prostu nie dobrać i żyć mimo tego faktu w miarę szczęśliwie przez dłuższy okres czasu - co oczywiście nie zmienia tego, że gdy się zacznie walić, to będzie cholernie trudno powiedzieć samemu sobie, że to nie było to - i po prostu odwrócić się na pięcie i odejść w siną dal...
Dal nowego, nieznanego, ale jakże ekscytującego życia - tym akcentem już kończę, bo zacznę być niemiło optymistyczny w tym parszywym topiku.
:564:
Dal nowego, nieznanego, ale jakże ekscytującego życia - tym akcentem już kończę, bo zacznę być niemiło optymistyczny w tym parszywym topiku.
:564:

Krzys - Twoja sytuacja jest faktycznie nie do pozazdroszczenia... Strasznie zagmatwaliście sobie to wszystko... W sumie wszystko co mi do głowy przychodzi brzmi trywialnie, wobec tego co napisałeś... Skoro kochasz żonę, to jak możesz trwać w takim bagnie? Zrób coś
Wiem, łatwo powiedzieć, trudniej wykonać, ale jakikolwiek ruch będzie lepszy niż to co opisałeś...
Rozmowa tutaj i to co napisaliście dużo mi dało, dzięki
Dzisiaj w domu działam !! Jutro zdam relację...

Rozmowa tutaj i to co napisaliście dużo mi dało, dzięki
tego tez nie , przepraszam :564:
Ostatnio zmieniony 29 gru 2004, 15:58 przez Andrew, łącznie zmieniany 1 raz.
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Eeech Krzysiu wielokroć pisałeś o dumie - ja jakoś tego nie umiałem tego pojąć, bo w moim przypadku to był po prostu brak zgody na rozstanie się z marzeniami o normalnym związku z kobietą, którą mógłbym kochać, szanować i podziwiać.
To czy się bzykała z innym kolesiem na prawdę nic nie znaczy w porównaniu z tym, że mnie oszukiwała - nie wybaczę zdrady - koniec kropka i też jestem uparty, tylko że baran.
:564:
To czy się bzykała z innym kolesiem na prawdę nic nie znaczy w porównaniu z tym, że mnie oszukiwała - nie wybaczę zdrady - koniec kropka i też jestem uparty, tylko że baran.
:564:

mi niestety juz kilka osob mowilo ze "flirtuje" w necie
ale ja tak nie uwazam
na czasy nie wchodze
mam kilka znajomych kolezanek z ktorymi gadam praktycznie tylko przez gg
z tresci mogloby wynikac ze flirtuje ale ja po prostu taki mam stosunek do innych osob
to tylko rozmowy na rozne tematy
bez erotyzmu czy sexu
a ze jestem uprzejmy i mily to inna sprawa
o zadnej zdradzie nie moze byc mowy bo uwazam to za sku********
agooshka-> porozmawiaj z nim ostro i kaz mu powiedziec o co chodzi
takie zachowanie raczej nic dobrego nie oznacza
ale ja tak nie uwazam
na czasy nie wchodze
mam kilka znajomych kolezanek z ktorymi gadam praktycznie tylko przez gg
z tresci mogloby wynikac ze flirtuje ale ja po prostu taki mam stosunek do innych osob
to tylko rozmowy na rozne tematy
bez erotyzmu czy sexu
a ze jestem uprzejmy i mily to inna sprawa
o zadnej zdradzie nie moze byc mowy bo uwazam to za sku********
agooshka-> porozmawiaj z nim ostro i kaz mu powiedziec o co chodzi
takie zachowanie raczej nic dobrego nie oznacza
Zamykam oczy i udaje ze nie widze...
Zatykam uszy i udaje ze nie slysze...
Zamykam serce i udaje ze nie czuje...
To nie jest yba najlepsza modlitwa...
.:LZY:.
Zatykam uszy i udaje ze nie slysze...
Zamykam serce i udaje ze nie czuje...
To nie jest yba najlepsza modlitwa...
.:LZY:.
agooshka pisze:
Zapytam jeszcze, czy myślicie, że to faktycznie romans, zdrada? I wrócimy do punktu wyjścia tego tematuAle serio, czy romans internetowy, to zdrada? quote]
Wiesz, net jest tylko przekaźnikiem słow, odczuć.. Równie dobrze móglby to być telefon, potem kontakt realny.. Istotny jest CZAS spędzany z inną osoba i 'konsystencja' ich uczuć w stosunku do siebie. To co opisałaś to, wg mnie, żadna zdrada, ale od czegos się zaczyna. Z przyjemnosci trudno zrezygnować. Być moze ta znajomosc się wcale nie rozwinie, ale sama swiadomosc, ze Twoja mąż wypelnia swoją głowę myslami o innej - nie jest budująca.
Dla mnie alarmującym sygnałem jest w tym przypadku podanie telefonu. Net jest mniej "namacalny", telefon to juz jakis krok w nasza prywatnosc. Pogadaj z nim albo obserwuj. Jesli smsy sie nie powtorzą - przymróż oczy, nie sądzę, abys cos wskorala rozmową. I tak bedzie rozmawial wirtualnie. Ta znajomosc predzej czy pozniej sie skonczy.
Ale jesli smsy przejdą w telefony lub zauwazysz inne pdejrzane zachowania - powaznie bym pogadala.
No i po rozmowie !!!!!
Wczoraj zaczęłam temat, rozmawialiśmy cały wieczór. Rozmowa była trudna, dzisiaj czuję się "wyżęta" emocjonalnie, on chyba też, ale dobrze, że do tej rozmowy doszło, bo mam jasność. I co najważniejsze, czuję, że to była bardzo SZCZERA rozmowa, z obu stron.
Sprawa wyglądała tak, że jakiś czas temu, gdy w naszym związku był problemy, odezwała się do niego ta laska. Przyznał się wczoraj, że na początku faktycznie było w tym coś z flirtu, pewnie dlatego, że nam się nie układało. Ale potem my popracowaliśmy nad tym co zgrzytało i w naszym związku było tak dobrze, jak dawno już nie było. Wtedy ich kontakt przestał mieć znamiona romansu internetowego, zaczął być zwykłą rozmową osób, które już jakiś czas się znają i się rozumieją.
Ciekawa jestem ilu z was teraz uśmiecha się pod nosem i myśli: "naiwna"
Daję głowę, że większość
Ona też ma męża i też mają jakieś problemy w związku, rozmawiali o tym ze sobą i te rozmowy pomagały im zrozumieć co jest źle i co trzeba naprawić. Wg tego co mówi mój mąż, wyglądało to tak jak u Morona - z treści mogłoby wyglądać, że ze sobą flirtują, ale oni wiedzą, że to niewinne pogaduchy. Powiedział jej, że jest żonaty i że jest z żoną szczęśliwy, więc od razu postawił pewne granice... Ona jest mężatką i też jest mocno w swój związek zaangażowana...
Twierdzi, że nie dał jej swojego numeru telefonu i że te sms-y nie były od niej. Umówiliśmy się też, że rozmowy na g-g owszem, ale nic więcej. Kontakt ten nie wykroczy poza te granice, nie będzie kontaktu telefonicznego, sms-owego, pocztowego ani osobistego. On to zaakceptował, nie tak od razu na zasadzie: dobra, zgodzę się na wszystko, tylko daj mi spokój. Przemyślał sprawę i w końcu stwierdził, że się na to zgadza, że może mi to obiecać.
Zaczęliśmy też się zastanawiać, co jest powodem mojego braku zaufania, doszliśmy do bardzo głębokich pokładów czasowych... Teraz będziemy próbować to odbudowywać...
Tak więc optymistycznie, mam nadzieję, że nie naiwnie kończy się ta historia, choć pewnie jeszcze trochę potrwa, zanim będzie zupełnie dobrze
Dziękuję wszystkim :564: [/quote]
Wczoraj zaczęłam temat, rozmawialiśmy cały wieczór. Rozmowa była trudna, dzisiaj czuję się "wyżęta" emocjonalnie, on chyba też, ale dobrze, że do tej rozmowy doszło, bo mam jasność. I co najważniejsze, czuję, że to była bardzo SZCZERA rozmowa, z obu stron.
Sprawa wyglądała tak, że jakiś czas temu, gdy w naszym związku był problemy, odezwała się do niego ta laska. Przyznał się wczoraj, że na początku faktycznie było w tym coś z flirtu, pewnie dlatego, że nam się nie układało. Ale potem my popracowaliśmy nad tym co zgrzytało i w naszym związku było tak dobrze, jak dawno już nie było. Wtedy ich kontakt przestał mieć znamiona romansu internetowego, zaczął być zwykłą rozmową osób, które już jakiś czas się znają i się rozumieją.
Ciekawa jestem ilu z was teraz uśmiecha się pod nosem i myśli: "naiwna"
Ona też ma męża i też mają jakieś problemy w związku, rozmawiali o tym ze sobą i te rozmowy pomagały im zrozumieć co jest źle i co trzeba naprawić. Wg tego co mówi mój mąż, wyglądało to tak jak u Morona - z treści mogłoby wyglądać, że ze sobą flirtują, ale oni wiedzą, że to niewinne pogaduchy. Powiedział jej, że jest żonaty i że jest z żoną szczęśliwy, więc od razu postawił pewne granice... Ona jest mężatką i też jest mocno w swój związek zaangażowana...
Twierdzi, że nie dał jej swojego numeru telefonu i że te sms-y nie były od niej. Umówiliśmy się też, że rozmowy na g-g owszem, ale nic więcej. Kontakt ten nie wykroczy poza te granice, nie będzie kontaktu telefonicznego, sms-owego, pocztowego ani osobistego. On to zaakceptował, nie tak od razu na zasadzie: dobra, zgodzę się na wszystko, tylko daj mi spokój. Przemyślał sprawę i w końcu stwierdził, że się na to zgadza, że może mi to obiecać.
Zaczęliśmy też się zastanawiać, co jest powodem mojego braku zaufania, doszliśmy do bardzo głębokich pokładów czasowych... Teraz będziemy próbować to odbudowywać...
Tak więc optymistycznie, mam nadzieję, że nie naiwnie kończy się ta historia, choć pewnie jeszcze trochę potrwa, zanim będzie zupełnie dobrze
Dziękuję wszystkim :564: [/quote]
I tak trzymaj Agooshko :564:
Żadna naiwność nie przychodzi mi na myśl - jak pisałem troszkę jestem skrzywiony, ale przecież wysoce nierozsądnym byłoby wykluczyć możliwość szczęśliwego rozwiązania problemów.
Zmartwiło mnie to ukrywanie - ot i wszystko, ale szczerość bądź nie- da się u człowieka, z którym się żyje dłuższy okres czasu wyczuć.
Życzę Ci, by już tylko niezmącona niepokojami szczerość wiązała Was razem.
:564:
Żadna naiwność nie przychodzi mi na myśl - jak pisałem troszkę jestem skrzywiony, ale przecież wysoce nierozsądnym byłoby wykluczyć możliwość szczęśliwego rozwiązania problemów.
Zmartwiło mnie to ukrywanie - ot i wszystko, ale szczerość bądź nie- da się u człowieka, z którym się żyje dłuższy okres czasu wyczuć.
Życzę Ci, by już tylko niezmącona niepokojami szczerość wiązała Was razem.
:564:

No tak , ludzie są rozni , tak jak jedni predzej czy puzniej wykozystaja znajomosć internetowa to drudzy nie , i moze byc tak ze beda sobie tylko paplać dla zawalenia wolnego czasu ! albo beda rozmawiać by sobie pogadać i ulzyc i rozwiazac ewentualnie swoje problemy , albo cos wiecej , jak to sprawdzic , nie da sie narazie
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Mysiorek - chyba coś w tym jest
Lorenzen - wczoraj dowiedziałam się jak to z tym ukrywaniem było... Otóż mój mąż wiedział, że moja pewność siebie w naszym związku i co za tym idzie, moje zaufanie do niego jest mocno nadszarpnięte. Wynikało to z dawnych naszych problemów, bynajmniej nie związanych z jakimiś zdradami. Takie tam zaszłości, nie ma co się rozpisywać. Wtedy jak zaczęli rozmawiać, między nami źle się działo, więc nie chciał mi o tym mówić, żeby mnie bardziej nie dołować, a potem nie było już o czym mówić. Jak ja otwarcie zapytałam co to za laska, to faktycznie mi powiedział, że z nią rozmawia, że to taka znajoma na g-g... Tylko że ja już byłam wtedy źle nastawiona i źle zareagowałam, zaczęłam ironizować, więc on stwierdził, że nie ma co mi o tym mówić, bo to tylko pogarsza sprawę... Ja trafiłam przypadkiem na jakiegoś maila, zobaczyłam ją u niego na liście na g-g, a wyobraźnia niestety dorobiła resztę. W dodatku zbiegło się to w czasie z tym, że kupił nowy telefon i faktycznie się z nim nie rozstawał - facet miał nową zabawkę
Najgorsze jest to, że jak zazdrość opanuje, to ciężko samemu ją "zabić" logicznymi argumentami :570:
Lorenzen - wczoraj dowiedziałam się jak to z tym ukrywaniem było... Otóż mój mąż wiedział, że moja pewność siebie w naszym związku i co za tym idzie, moje zaufanie do niego jest mocno nadszarpnięte. Wynikało to z dawnych naszych problemów, bynajmniej nie związanych z jakimiś zdradami. Takie tam zaszłości, nie ma co się rozpisywać. Wtedy jak zaczęli rozmawiać, między nami źle się działo, więc nie chciał mi o tym mówić, żeby mnie bardziej nie dołować, a potem nie było już o czym mówić. Jak ja otwarcie zapytałam co to za laska, to faktycznie mi powiedział, że z nią rozmawia, że to taka znajoma na g-g... Tylko że ja już byłam wtedy źle nastawiona i źle zareagowałam, zaczęłam ironizować, więc on stwierdził, że nie ma co mi o tym mówić, bo to tylko pogarsza sprawę... Ja trafiłam przypadkiem na jakiegoś maila, zobaczyłam ją u niego na liście na g-g, a wyobraźnia niestety dorobiła resztę. W dodatku zbiegło się to w czasie z tym, że kupił nowy telefon i faktycznie się z nim nie rozstawał - facet miał nową zabawkę

Najgorsze jest to, że jak zazdrość opanuje, to ciężko samemu ją "zabić" logicznymi argumentami :570:
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 525 gości