agnieszka.com.pl • o draniach, dobroci, seksualnym libido itp ustrojstwach - Strona 6
Strona 6 z 9

: 18 wrz 2007, 22:27
autor: Machiaveli
Ted, ja Cię rozumiem w pewnym stopniu. Jesteś prawy. Miłość nazywasz bardzo ładnie - Oaza.
I tak sobie leżysz spokojnie... aż tu nagle petarda... bez sensownej przyczyny.
Zaczynasz się zastanawiać... co Ona ma właściwie na myśli... sugeruje Ci "braki"?
Skoro masz "braki", to automatycznie przestajesz czuć się przedmiotem jej pragnień...
Człowiek jest jaki jest... wszyscy się różnimy... ciężko się zmienić... skoro jest Ci ze sobą dobrze... a nawet jeżeli nie jest, to przynajmniej z Nią powinno być Ci dobrze.
I tak nachodzą Cię czarne myśli... w sercu złość.
Myślisz nad tym, myślisz... a Ona następnego dnia już nie przywiązuje wagi do tego co było wczoraj. Życie.
Kobiety są okrutne.
I w dalszym ciągu nie boicie się o myśli własnych partnerów? szczególnie Kobiet?

: 18 wrz 2007, 22:31
autor: Ted Bundy
Machiaveli pisze:I tak sobie leżysz spokojnie... aż tu nagle petarda... bez sensownej przyczyny.


coś w tym jest :) Nazywam to osobiście "wieczornymi zagadkami, by było nad czym myśleć całą noc" <diabel>
Tyle że już dawno wrzuciłem na luz. I wiem, kiedy powinienem rozpamiętywać, a kiedy przejść do porządku dziennego i zapomnieć. Trudne to i wymaga pracy, ale chyba się da. Mam nadzieję :)

: 18 wrz 2007, 22:41
autor: Machiaveli
TedBundy pisze:
Machiaveli pisze:I tak sobie leżysz spokojnie... aż tu nagle petarda... bez sensownej przyczyny.


coś w tym jest :) Nazywam to osobiście "wieczornymi zagadkami, by było nad czym myśleć całą noc" <diabel>

Hehehe. Mam tak samo. Hm... a jaka jest tego przyczyna? Moim zdaniem, kiedy facetowi jest dobrze - to zaczyna <diabel> myśleć...
One to wyczuwają i zaczynają się wkurzać, że draniom te myśli przychodzą z taką łatwością...
Zmuszają Nas do głębszego zastanowienia się nad ich wartością. Chcą godnej oprawy.
Kobiety to egoistki. Weźmiesz tyle, ile dasz. I tak być powinno. Nic za friko.
Owe nocne myślenie zawsze pozostawia po sobie 'owocne' wnioski.

: 20 wrz 2007, 08:34
autor: Andrew
TedBundy pisze: Ale jedna rzecz, jak to mówią "stoi kością w gardle".Ta nieszczęsna kłótnia, a raczej ich brak.


Ja tam jestem z Myszką Tedziu juz 5 lat i kłótni zadnej powaznej nie mielismy , wymiane zdan - tak , kłótni ! NIE !, a ciebie martwi 1.5 roku ?? <aniolek> Ty to jestes zabawny czasem .

: 20 wrz 2007, 08:48
autor: Ted Bundy
mnie zupełnie nie martwi :) Martwi mą kobietę.

: 20 wrz 2007, 11:29
autor: anika
Bo jak człowiek ma za dobrze, to sobie sztucznie, sam wyszukuje problemy ;)

: 12 paź 2007, 18:06
autor: Ted Bundy
Tak z perspektywy czasu, mała refleksja :)
Widziałem taką reklamę kiedyś, chyba w tv. "Powiedziała - zaskocz mnie". Coś w tym musi być, że kobiety lubią być zaskakiwane, będąc w udanym związku. Nie odważę się wygłosić tezy, że reszta będzie nudna, jeżeli ten pierwiastek niepewności czy jak go nazwiemy będzie rzadki, ale może coś się zacząć psuć jeżeli go nie będzie wcale. Może tak być, lecz wcale nie musi. Chyba zdałem sobie sprawę, że ja, osobiście, takich wielkich "wyczynów" i zaskakiwania z jej strony nawet jakoś nie oczekuję. Po prostu obecne status quo satysfakcjonuje mnie w zupełności. Daje mi spokój i radość. Nie znaczy to, że nie lubię. Po prostu niech to będzie swoista "wisienka na szczycie tortu", rzadka, jak upominki gwiazdkowe. Ale dlatego że rzadka, tak bardzo cenna. Czasami sam się w tym gubię, nie wiem sam.
Sam chętnie zaskakiwałbym częściej i ciekawiej. Ale na to, co chciałbym zrobić, niestety fizycznie brakuje mi czasu. Doba nie jest gumowa, pracuję ostatnio min. 10 h na dobę, często więcej. Widujemy się z 2,3 razy na tydzień. Mało, wiem. Ale tak czasem bywa.
Czym jeszcze można zaskoczyć? :) Miłą wiadomością pozostawioną na gadu, pięknym bukietem kwiatów przyniesionym przez posłańca, pewnie wieloma innymi rzeczami czy zdarzeniami też.

: 12 paź 2007, 18:25
autor: Dzindzer
TedBundy pisze:Coś w tym musi być, że kobiety lubią być zaskakiwane, będąc w udanym związku

nie wiem czy tylko kobiety. wydaje mi sie, że ogólnie ludzie. Moi faceci uwielbiali byc zaskakiwanymi, ja tez bardzo lubie. nie musza to byc wielkie rzeczy, ale takie codzienne drobiazgi.
TedBundy pisze:pracuję ostatnio min. 10 h na dobę, często więcej

zupełnie jak mój, z tym, ze mój bierze jeszcze prace do domu.

: 12 paź 2007, 18:35
autor: Ted Bundy
też biorę :)Ale nie o licytowanie tutaj chodzi. Po prostu mnie często wystarcza jej ciepło, jest zapach, jej obecność, te dyskusje, ten relaks, gdy spływają emocje. O to chodzi :)

: 12 paź 2007, 22:15
autor: Koko
TedBundy pisze: Po prostu mnie często wystarcza jej ciepło, jest zapach, jej obecność, te dyskusje, ten relaks, gdy spływają emocje. O to chodzi

Zatem... jesli o to chodzi dlaczego Cie to "trapi"?

Nie potrzebujesz byc zaskakiwanym, ok. Masz malo czasu, wiec go nie marnuj na pomyslunki o czyms, co tak naprawde nie jest istotne.
Chyba ze... gdzies skrycie czujesz ten dreszczyk emocji tylko nie dane Ci go wlasciwie doswiadczyc :>
Swedzi?

: 12 paź 2007, 22:55
autor: PFC
TedBundy pisze:Miłą wiadomością pozostawioną na gadu, pięknym bukietem kwiatów przyniesionym przez posłańca, pewnie wieloma innymi rzeczami czy zdarzeniami też.


No przyznam, że nie kumam tego motywu z zaskakiwaniem. :| Co to ma być :? Czy wasze związki to programy rozrywkowe, które zmieniacie gdy zaczynają was nudzić ?? ...A ja tak sobie myślę, że wszystko co tutaj Ted wyliczyłeś to jakaś bzdura. Miast tego zaskoczyć możesz słowem, gestem... wystarczy, że masz ciekawą osobowość, bo wtedy "zakakujesz" automatycznie, bez wysiłku i bez wymyślania nic nieznaczący pierdół. Nie jest sztuką wymyślenie czegoś specjalnego raz na jakiś czas, prawdziwy big deal, to bycie kreatywnym w drobiazgach, lecz na codzień. :)

: 13 paź 2007, 14:45
autor: Andrew
TedBundy pisze:pracuję ostatnio min. 10 h na dobę, często więcej.

Rany Ty to musisz miec kasy , tylko mnie dziwi , bo w postach strasznie na status finansowy narzekasz .
TedBundy pisze:Widujemy się z 2,3 razy na tydzień. Mało, wiem.


Wcale nie mało , rzekł bym - normalnie !


PFC pisze:, że masz ciekawą osobowość, bo wtedy "zakakujesz" automatycznie, bez wysiłku i bez wymyślania nic nieznaczący pierdół. Nie jest sztuką wymyślenie czegoś specjalnego raz na jakiś czas, prawdziwy big deal, to bycie kreatywnym w drobiazgach, lecz na codzień. :)


dokladnie wiec Tedziu nie sil sie , bo predzej czy pózniej i tak szydło z worka wyjdzie <browar>

: 14 paź 2007, 00:12
autor: Hyhy
Andrew pisze:Rany Ty to musisz miec kasy , tylko mnie dziwi , bo w postach strasznie na status finansowy narzekasz .
A niby dlaczego. Znam osoby ktore mowia ze dobrze zarabiaja bo maja 2 tysie/miech. Inne mowia, ze niezle zarabiaja bo maja 4. Ale tez sa ludzie ktorzy maja w 1 dzien tysiac zl. Czy przez 3 dni - 4 tysiace. Czy w ogóle komus moze dac szczescie tyle pieniedzy? Bo ja owszem, mam sporo pomyslow na co moge wydac gotowke ktorej ZAWSZE MI BRAK jak do tej pory. Ale gdybym mial wiecej kasy wlosos na glowie to wydaje mi sie, ze rzygalbym jej wydawaniem kazdego dnia :)
Andrew pisze:Wcale nie mało , rzekł bym - normalnie !
Wedlug mnie notmalnie to jest codziennie np, po pracy jak sie razem mieszka a nie raz na 3 dni :)
Andrew pisze:dokladnie wiec Tedziu nie sil sie , bo predzej czy pózniej i tak szydło z worka wyjdzie
Mowa tu o zaskakiwaniu partnerki? Sztuka to ja zaskoczyc, jak sie wcale nie chcialo :D

: 14 paź 2007, 00:30
autor: Pegaz
Chciałbym dojśc do tego żeby pieniądze straciły na znaczeniu żeby stały się czymś jak jak energia elektryczna.. nie zdajemy sobie sprawy z jej istnienia dopóki jej nie zabraknie.. to byłby dobry układ.. a tak pieniądze zniewalają.. ted który mówi o wolności o socjalizmie na każdym kroku podkreśla znaczenie kasy.. czy to nie dziwne..? a to jeden z wielu przykładów..

: 15 paź 2007, 00:46
autor: Arcoiris
Ja też wtrące swoje małe co nieco, wszak jestem kobietą i to często MY właśnie domnagamy się tej uwagi...myślę,że nie ma co zgrywać się na fotomorganę, jesli macie być razem i odczuwacie swoją bliskość to nie są Wam do tego potrzebne jakieś tam wspomagacze, typu kupione drobiazgi ...
Wiem bo smama wcześniej nie mieszkałam z moim facetem i widywaliśmy się pare razy w tygodniu, oboje pracowaliśmy tak więc tego czasu nie było za wiele...ale wystarczała czasem myśl,ze On jest i ,że Ja jestem.
Wierz mi kobiety lubią jak się o nie dba i się je adoruje, taka już nasza natura ale na kilometr wyczują fałszywe intencje. <diabel>

: 29 paź 2007, 20:42
autor: Ted Bundy
Tak mnie naszło na dziwne pytania, których parę widzę. Dzindzer o tym wspomniała w innym temacie, chyba słusznie.
Dlaczego mając mieszkanie, głównie wyjeżdżam do niej ja? A na ten przytoczony argument słyszę, że do mnie kawałek drogi i u niej ładniej w mieście czy dzielnicy. A Zagłębie jest fe. Fakt, nie jest przepiękne, ale moje od paru pokoleń. Nieodrodny heimat :] A intymności ostatnio brakuje. Paradoks.
Dlaczego nie jest tak jak w zeszłym roku, gdy spontanicznych zabaw na świeżym powietrzu było więcej? Brakuje czasu, wiem. Zdaje sobie z tego sprawę. Ale to nie koronny argument, moim zdaniem. Kolejny paradoks.
Dlaczego tak wielkim problemem jest załatwienie lewego L4 na Sylwestra, co zrobię od ręki?. Ale kobieta nie chce, bo nowa praca, bo inni urlopy wcześniej zaplanowali itd. I co z tego? Jeden dzień ich nie zbawi. Istnieje coś takiego jak urlop na żądanie. Nie można być tak dobrym wobec świata. Nie wiem. Trzeci paradoks. I cztery dni miłego wyjazdu w d.. :]
I brakuje seksu. Bardzo. Nie tylko przytulania i głaskania. A przede wszystkim brakuje cholernego czasu.

Parę tych pytań jest. Dziwne. Kiedyś się nad tym nie zastanawiałem ,traktowałem to jako status quo, przemiłe. Hmmm.
Docieranie się?

: 29 paź 2007, 20:55
autor: pani_minister
TedBundy pisze:i u niej ładniej w mieście czy dzielnicy

Ted, przepraszam, ale czy Wy kochając się podziwiacie widoki za oknem? :D

To akurat też mnie dość dziwi. Z tego, co pisałeś, pościcie już dłuższą chwilę. Gdybym miała faceta z wolnym mieszkaniem i tyle dni postu za sobą, nie byłoby chyba siły, która powstrzymałaby mnie od nocy u niego. Ba, przez weekend bym chłopa z jego własnego łóżka nie wypuściła <diabel> Okolicy na pewno nie miałby (i sama nie miałabym) czasu oglądać.

TedBundy pisze:Dlaczego mając mieszkanie, głównie wyjeżdżam do niej ja?

Bo pewnie ona czuje się bezpieczniej na własnym gruncie. Mimo rodziny za ścianą (a może raczej dzięki niej? też można by to rozważyć pod tym kątem). I leniwa pewnie trochę jest :>

TedBundy pisze:gdy spontanicznych zabaw na świeżym powietrzu

Ja się dokładnie może nie orientuję, ale czy w Polsce przypadkiem w październiku / listopadzie zimno trochę nie jest? :>

TedBundy pisze:Dlaczego tak wielkim problemem jest załatwienie lewego L4 na Sylwestra

...bo jej na tym Sylwestrze nieszczególnie zależy. A dlaczego, nawet zgadywać nie będę, to już Twoja działka.

: 29 paź 2007, 21:01
autor: Ted Bundy
pani_minister pisze:bo jej na tym Sylwestrze nieszczególnie zależy


ba, sęk w tym, że zależy. Nawet bardzo :) Ale jest tak jak napisałem. Dziwne.

pani_minister pisze:Ja się dokładnie może nie orientuję, ale czy w Polsce przypadkiem w październiku / listopadzie zimno trochę nie jest?


gdzie tam zimno <diabel> <diabel>

pani_minister pisze:Z tego, co pisałeś, pościcie już dłuższą chwilę.


3 tygodnie już, z hakiem. Dawno tak nie było. Bardzo dawno.

: 29 paź 2007, 21:47
autor: ksiezycowka
TedBundy pisze:Dlaczego mając mieszkanie, głównie wyjeżdżam do niej ja? A na ten przytoczony argument słyszę, że do mnie kawałek drogi i u niej ładniej w mieście czy dzielnicy. A Zagłębie jest fe. Fakt, nie jest przepiękne, ale moje od paru pokoleń. Nieodrodny heimat :] A intymności ostatnio brakuje. Paradoks.
To dla mnie jest przedziwne. Zupelnie tego pojac nie moge, a argumenty strasznie naciagane moim zdaniem.
pani_minister pisze:zy w Polsce przypadkiem w październiku / listopadzie zimno trochę nie jest? :>
Cieplutki wieczor dzisiaj np :D
TedBundy pisze:ba, sęk w tym, że zależy. Nawet bardzo :)
To by zalatwila - nawet jesli nie lewe L4 (tez mi by tak kurna glupio bylo klamac czy cos) to zwykle na zadanie.
TedBundy pisze:I brakuje seksu. Bardzo. Nie tylko przytulania i głaskania. A przede wszystkim brakuje cholernego czasu.
Braku checi nie mozna ciagle tlumaczyc brakiem czasu. Sa rzeczy, na ktore czas sie zawsze znajdzie jesli sie chce - moze nie w takiej super formie, a raczej w pospiechu wiekszym nieco, ale zawsze.

Ja powiem tak: uwazaj Tedziu zeby przez ta Twoja realizacje planu krok po kroku do wspolnego zycia itp itd nie umknelo Ci cos waznego. Ja akurat az za dobrze znam sytuacje pt. bycie z czlowiekiem pracujacym po 20 h na dobe i o dziwo robiacym to dla mnie, dla nas, dla naszej przyszlosci! Wolalabym bezrobotnego juz, ale takiego, ktorego widuje czesciej. Takie cos oddala ludzi od siebie i moze powodowac potem problemy pewne.
TedBundy pisze:Docieranie się?
Pierwszy kryzys raczej. W moim pojeciu docieranie sie dwojga ludzi to trwa od pierwszego spotkania i do konca juz, bo ludzie coz - sie zmieniaja.

: 29 paź 2007, 21:56
autor: lollirot
księżycówka pisze:Sa rzeczy, na ktore czas sie zawsze znajdzie jesli sie chce - moze nie w takiej super formie, a raczej w pospiechu wiekszym nieco, ale zawsze.

oczywiście, że tak! można nie mieć czasu tydzień, od biedy, ale trzy? ściema! dodając do tego marudzenie na nieładną okolicę - nie wierzę w jej tłumaczenia. ona najwyraźniej nie ma ochoty, a przyczyna NIE leży w braku czasu i brzydkiej dzielnicy.

księżycówka pisze:Cieplutki wieczor dzisiaj np :D

o nie, nie - dla mnie jest już za zimno, a poza tym - dbam o pęcherz :P

: 29 paź 2007, 23:01
autor: vilmon1980
TedBundy pisze:Dlaczego tak wielkim problemem jest załatwienie lewego L4 na Sylwestra, co zrobię od ręki?. Ale kobieta nie chce, bo nowa praca, bo inni urlopy wcześniej zaplanowali itd. I co z tego? Jeden dzień ich nie zbawi. Istnieje coś takiego jak urlop na żądanie. Nie można być tak dobrym wobec świata. Nie wiem. Trzeci paradoks. I cztery dni miłego wyjazdu w d.. :]

To akurat trochę rozumiem. Głupio tak od razu brać urlop w nowej pracy. Ale z drugiej strony, skoro jest perspektywa wyjazdu na Sylwestra to szkoda marnować takiej okazji.
Nie widzę problemu, żeby ona poszła do szefa i z nim zagadała - może to faktycznie nie będzie dla nikogo problem i bez problemu dostanie urlop? Chyba, że faktycznie nie ma tak łatwo w tej robocie i może mieć z tego jakieś problemy to ja bym jej nienaciskał.

Inna opcja, że faktycznie nie chce jechać i się głupio wykręca...

: 29 paź 2007, 23:05
autor: AMX
Ted jak sfera intymna zaczyna kuleć to zazwyczaj coś jest na rzeczy.Może faktycznie pierwszy mały kryzys w waszym związku wyskoczył i musisz Ted przedsięwziąć jakieś kroki żeby go zażegnać, ba żebyście go wspólnie zażegnali. Bo to co Doda teraz robi to próba jakiegoś zdystansowania się do ciebie. Przynajmniej ja tak to widzę. Cóż Ameryki nie odkryję jeśli powiem ,że musicie po prostu porozmawiać i wyjaśnić sprawę. Chociaż mam małe przypuszczenia co może ją gryźć. Obawiam się ,że w swojej wizji was ,waszego związku,waszej przyszłości zapomniałeś po prostu o najważniejszym elemencie tej wizji, swojej kobiecie. Może skup się bardziej na osobie z którą będziesz tworzył przyszłość niż na swojej wizji tej przyszłości.

: 30 paź 2007, 02:22
autor: Wujo Macias
Widzisz Ted, ja Cie nie lubie. Uwazam Cie za zakompleksionego kolesia, ktory w wyniku tychze kompleksow osiagnal mase krytyczna i odwalilo mu w druga strone- stal sie zbyt pewnym siebie facetem. Szkoda tylko, ze ta pewnosc siebie jest zbudowana na negatywnych emocjach: zalu, goryczy, poczuciu nizszosci.
Czemu to pisze? Mimo wszystko nie po to, zeby Ci doyebac. Do tego mam tysiac innych tematow i tam sobie to pouskuteczniamy. Moze kiedys na zywo, ale wyszloby srednio. Ty bys siedzial z glupim usmiechem, mnie by censored strzelal. Nieistotne.

Ty w swoim zwiazku za bardzo zapatrzyles sie w swoja wizje tego, jak ma byc. To wyglada tak-> Ted idzie dziarsko przodem, z usmiechem typu "w dupie was mam" na twarzy, a Twoja kobieta biegnie truchtem za Toba, probujac nadazyc i isc tymi sciezkami, ktore Ty sam wytyczysz. Dyszy, sapie, ale jednak chce za Toba kroczyc.
Do czasu, bo ile mozna.
Zacznij wreszcie brac pod uwage, ze nie wszystko wyglada tak, jak Ty chcesz to widziec. TedLand na pewno jest niesamowitym miejscem, ale tylko w momencie, gdy siedzisz sobie w fotelu, palisz fajka, zacierasz rece i z szatanskim wyrazem twarzy mruczysz "good...good! <diabel>". Taka oto moja rada, calkowicie za darmo.
Teraz pewnie pojdzie post typu " <hahaha> bedzie mi niespelniony casanova dawal rady! <fuckoff> rzokoszne, zaprawde <faja> <diabel> ".

Ja to tam censored. Ale juz wiele osob na forum, nierzadko duzo bardziej doswiadczonych ode mnie, mowilo Ci- przestan patrzec na czubek swojego nosa, bo bedzie licha censored tudziez cicha lipa.
Jesli chcesz, zeby tylko Twoj sposob patrzenia na swiat byl jedynym slusznym, ok. Nie zdziw sie jednak, jesli nagle okaze sie, na ten swiat patrzysz samemu.

: 30 paź 2007, 21:33
autor: Ted Bundy
Parę rzeczy się wyjaśniło. Co do Sylwestra, powinno być ok. Moja kobieta zmienia pracę "na dniach" na dużo lepszą, nie powinno być problemów z wzięciem jednego wolnego dnia w tym okresie (jakby co, pogadam z jej nowym szefem, mam przyjemność go znać).
Co do "posuchy", trwa nadal, ale o tym już porozmawialiśmy. Dosyć długo. I wiem już, o co konkretnie chodzi. Mam nadzieję,że wiem. To początek drogi i sporych zmian w perspektywie wiosennej.

księżycówka pisze:uwazaj Tedziu zeby przez ta Twoja realizacje planu krok po kroku do wspolnego zycia itp itd nie umknelo Ci cos waznego.


masz rację :) Cały czas staram się o tym pamiętać, mimo iż to bywa trudne. Bo ten "pęd" wciąga i daje adrenalinę. Coś za coś.

Wujo Macias pisze:Ted idzie dziarsko przodem, z usmiechem typu "w dupie was mam" na twarzy, a Twoja kobieta biegnie truchtem za Toba, probujac nadazyc i isc tymi sciezkami, ktore Ty sam wytyczysz. Dyszy, sapie, ale jednak chce za Toba kroczyc.
Do czasu, bo ile mozna.


hmm, nawet mi się podoba ta wizja :D Sęk w tym,że mało prawdziwa. Ona daje mi siłę, dzięki jej psychicznemu wsparciu i pozytywnej energii stać mnie było na kopa w górę, dla niej, dla nas to robię.

: 04 lis 2007, 18:41
autor: arw
Mia pisze:wiesz co Ted, problem w tym ze kobiety kochaja skur.wysynow wlasnie! Takich co to zapewnia bezpieczenstwo, ale i namietny seks i adrenaline.


Racja, ale kim jest ten censored? Bo to nie chodzi o przemoc, ból, bicie po gębie, poniżanie, itp - wiadomo. Ale jak widzisz swoimi oczami takiego censored?
Facet jest męski, potrafi dopieprzyć (nie fizycznie!) i zrugać nawet swoją kobietę, jesli wymaga tego sytuacja, ale jest też miły, opiekuńczy i ją szanuje, liczy sie z jej zdaniem - przynajmniej bierze pod uwagę i sam zadecyduje finalnie. Zawsze jest pewny tego, co robi, nie zwraca w danym momencie uwagi na zewnetrzne sygnały, dopiero poźniej przemyśli, przeanalizuje czy na pewno postąpił słusznie.
Tak widzę własną męskość swoimi oczami w mocnym uproszczeniu, ale ciekawi mnie to z Waszej perspektywy. Może powinienem coś doszlifować, bo nie jest do końca tak, jak bym chciał..

: 04 lis 2007, 19:21
autor: Miltonia
Ted, chcesz rozmawiac z szefem swojej partnerki o jej pracy? <boje_sie> Jak Ty ja traktujesz, jak swoje dziecko? Idziesz na rozmowe wychowawcza, bo bez tego moze Ci cos w Sylwestrze przeszkodzic? Praca i rozwoj zawodowy sa wazne. Nawet jak sie na Sylwestra nie pojdzie czy spedzi go inaczej, to co sie stanie? Przeczytaj jeszcze raz to, co piszesz... .

Ja wiem, ze tu na forum wszystko czesto kreci sie wokol seksu. Ale stresy, brak czasu itd sprawiaja, ze mozna miec mniejsza ochote i juz. Ma do tego prawo. Ze to juz trzy tygodnie to jakas tragedia? A co, ma sie chciec tu i teraz bo tak?

A wracajac do zaskakiwania, to nie o kupowanie i zasypywanie kwiatami chodzi, ale o ciakawe pomysly, wysilenie sie czasami, znalezienie czasu, kiedy sie go nie ma, zachowanie sie tak, jak partner lubi, ubranie sie tak jak ona lubi, zrobienie kolacji jak juz sie po pracy nosem podpierasz. Dla mnie to jest wazne, ze ktos sie wysili, ze musi w to wlozyc prace, ze nie musze o to prosic, ze ktos sie zastanowi, co lubie i pomysli o mnie. Wtedy ta druga strona odwdzieczy sie tym samym, z checia.

: 04 lis 2007, 19:37
autor: Ted Bundy
bez przesady :) To trochę inna relacja niż normalna . Facet spłacił swój dług wobec mnie, w doskonałym momencie. Więc niech mi nie szura o jej pracę w Sylwestra, korona mu z łebka nie spadnie. Na tyle jest kumaty, że zdaje sobie sprawę z w/w faktu. Będzie ok. Nieba bym jej przychylił,jak wiele razy pisałem, więc pomagam, jeżeli tylko mogę i jestem w stanie.
A co do tej abstynencji, wiele sobie wyjaśniliśmy, m.in jej powody. Wczoraj się zakończyła.
A z tym zaskakiwaniem masz dużo racji, nie przeczę. Drobne gesty, ale świadczące o pamięci i zaangażowaniu, dbałości o klasę związku, każdego dnia. Czasami to trudne. Ale konieczne.

: 04 lis 2007, 20:16
autor: Miltonia
Nie, z praca bym sie upierala. Nie mozna sie pakowac w czyjes zycie zawodowe. Nawet, jesli znasz jej szefa. Ona powinna decydowac i zalatwiac.

: 04 lis 2007, 20:39
autor: kinomaniak
Miltonia pisze:Ted, chcesz rozmawiac z szefem swojej partnerki o jej pracy?


Nie zaburzy to jej relacji z szefem??
Wiesz tedi kontakty, kontaktami
szef, szefem
pracownik,pracownikiem

: 05 lis 2007, 19:01
autor: nadia
Chcesz jej załatwić lewe L4 ?! <belt> Rozmawiać z szefem aby załatwiać jej urlop po znajomości bo szef ma dług wdzięczności wobec Ciebie ?!

Bardzo nieładnie i nieetycznie Panie Bundy. Nie dziwię się Twojej dziewczynie, że się seksić z Tobą nie ma ochoty.

I Ty Tedy śmiesz twierdzić, że masz obsesję sprawiedliwości ? <glaszcze> <pijak>