I tu przyznam tobie rację. To właśnie można nazwać miłośc na pół gwizdka.
Bo albo się ufa albo nie .... Dlatego nie rozumiem tych ze tak powiem nie kompletnych uczuć. Którymi mnie daży. Sprubuję częściej używac tego sformółowania.
Polegaj, ufaj, wież. Bo coś mi sie wydaje ze czyny nie wytarczają.
I stawiam sobie pytanie czy mam byc wdzięczny za to, Ok będę ale w jakim stopniu??
Czy tu oto chodzi ze mamy sobie odbierać to co jest dla nas ważne

Pod podtextem ze nie jestesmy na to gotowi
Szukam emocji tych pozytywnych i dlatego dąże do ich wzbudzenia. Szkoda tylko że nie jest wstanie dać mi tego co ja jej daje. [pomijając fizyke]
Samo wsparcie w trudnych chwilach itp itd. Cziężko mi przejść do codzienności.
Czas na zmiany.
Pozdro
Kurcze moze jakaś zachęta do działania.
Jakieś wskazanie drogi...
Bo po objżeniu filmu 40 dni i 40 nocy zdałem soobie sprawe ze to ogólno światowy problem tylko odminnie od bochatera filmu dizałąm pod przymusem
Najbardziej licze na coś w rodzaju bądź taki ....... Postępuj tak ..... nierób tak......
WIecie kąkrety.... Oczywiście jeżeli moge prośić
Ps. Wiem na pewno ze doczekam sie PEŁNEJ MIŁOŚCi i ZAUFANIA z jej strony tylko błagam żeby wkońcu był to szczere... Bo się załamie..