
Czy on mnie kocha?
Moderator: modTeam
Czy on mnie kocha?
Witam. Jestem z chłopakiem rok. Zawsze świetnie się dogadywaliśmy, bez względu na jego ciężki charakter. Dziennie mówił mi że mnie kocha i w ogóle ile dla niego znaczę. od miesiąca jest tak że np. piszę mu sms: "Dobranoc;* kocham Cię;*" a on "no dobranoc" i w ogóle zawsze na moje "kocham Cię" jest odpowiedź: "no ok", "to dobrze", "to się cieszę" albo całkiem odwraca uwage.. Nie wiem co mam sobie myśleć.. On jest dla mnie bardzo ważny i nie chce tego kończyć.. Nie wiem co się dzieje.. Kiedy zaczynam ten temat to zawsze mówi "wydaje Ci się" i zmienia temat.. i co ja mam myśleć?? co zrobić? jakie jest wasze zdanie? 

Jestem księżniczką swojego losu, królową swojej bajki...
Może on Cię nie kocha, może był zakochany, a teraz mu mija to zakochanie i nie jest już tak fajnie.
Ja bym nalegała jednak na rozmowę i nie dała się zbyć.
Może wprost spytaj się co do Ciebie czuje. Co się z nim dzieje bo widzisz, ze zachowuje się inaczej.
Równie dobrze może mieć jakieś kłopoty, problemy o których nie chce mówić.
Ja bym nalegała jednak na rozmowę i nie dała się zbyć.
Może wprost spytaj się co do Ciebie czuje. Co się z nim dzieje bo widzisz, ze zachowuje się inaczej.
Równie dobrze może mieć jakieś kłopoty, problemy o których nie chce mówić.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Trudno mi nie zgodzić się z Joasią.
To tak samo, jak z piciem herbaty. Każdy słodzi tyle, ile mu trzeba. Gdy wrzuci się za dużo cukru, tworzy się ulepek i nie nadaje się on do spożycia.
Fakt, że On nie mówi Ci, iż Cię kocha czy nie wyraża słowami, jak Mu na Tobie zależy, powinnaś potraktować jako sygnał, który On do Ciebie wysyła. A ten sygnał brzmi: narzucasz się. Twoja nadgorliwość w wyrażaniu uczuć być może zaczęła Go przytłaczać. Czy w ostatnim czasie masz wrażenie, że właściwie to Ty pierwsza okazujesz Mu dowody przywiązania? Jeżeli tak, odpuść trochę. Pozwól Mu za sobą zatęsknić. Pozwól Mu mieć wrażenie, że nadal trzeba Cię zdobywać na nowo. Daj Mu szansę wysłania pierwszemu smsa z tekstem "Dobranoc". Pozwól Mu być przy Tobie prawdziwym mężczyzną, który czerpie przyjemność z adorowania swojej dziewczyny. A adorowana dziewczyna niech wówczas oddaje facetowi w zamian to, co dostaje od Niego.. Bo teraz to wygląda tak, jakbyś żebrała o ochłapy Jego uwagi. Czy naprawdę tego chcesz?
Rozmowę raczej odradzam. W tej sytuacji gadka o uczuciach może Go jeszcze bardziej rozdrażnić, zrazić do Ciebie. A co najgorsze, może wyrobić w sobie poczucie, że jesteś szurniętą desperatką.
To tak samo, jak z piciem herbaty. Każdy słodzi tyle, ile mu trzeba. Gdy wrzuci się za dużo cukru, tworzy się ulepek i nie nadaje się on do spożycia.
Fakt, że On nie mówi Ci, iż Cię kocha czy nie wyraża słowami, jak Mu na Tobie zależy, powinnaś potraktować jako sygnał, który On do Ciebie wysyła. A ten sygnał brzmi: narzucasz się. Twoja nadgorliwość w wyrażaniu uczuć być może zaczęła Go przytłaczać. Czy w ostatnim czasie masz wrażenie, że właściwie to Ty pierwsza okazujesz Mu dowody przywiązania? Jeżeli tak, odpuść trochę. Pozwól Mu za sobą zatęsknić. Pozwól Mu mieć wrażenie, że nadal trzeba Cię zdobywać na nowo. Daj Mu szansę wysłania pierwszemu smsa z tekstem "Dobranoc". Pozwól Mu być przy Tobie prawdziwym mężczyzną, który czerpie przyjemność z adorowania swojej dziewczyny. A adorowana dziewczyna niech wówczas oddaje facetowi w zamian to, co dostaje od Niego.. Bo teraz to wygląda tak, jakbyś żebrała o ochłapy Jego uwagi. Czy naprawdę tego chcesz?
Rozmowę raczej odradzam. W tej sytuacji gadka o uczuciach może Go jeszcze bardziej rozdrażnić, zrazić do Ciebie. A co najgorsze, może wyrobić w sobie poczucie, że jesteś szurniętą desperatką.
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Żeby była większa szansa na wykonanie swojego planu - zajmij się czymś ciekawym. Nie na nim świat się kończy.
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
O co Wam chodzi z tą rozmową? Ona nie jest lekarstwem na całe zło
Pysia, nie rozmawiaj, bo go tylko zmęczysz i w końcu na odczepne powie Ci, że to nie ma sensu i powinniście się rozstać.
Zależy Ci na nim? To bądź atrakcyjna w taki sposób, w jaki on lubi, ale przede wszystkim w taki, żebyś czuła, że jesteś kimś wartościowym. Gdy się płaszczysz to tego nie czujesz - i on siłą rzeczy również tego nie czuje. Miej swoją godność i wtedy kuś.
Brzmi jak oklepany frazes? To nic, takie są najbardziej skuteczne

Pysia, nie rozmawiaj, bo go tylko zmęczysz i w końcu na odczepne powie Ci, że to nie ma sensu i powinniście się rozstać.
Zależy Ci na nim? To bądź atrakcyjna w taki sposób, w jaki on lubi, ale przede wszystkim w taki, żebyś czuła, że jesteś kimś wartościowym. Gdy się płaszczysz to tego nie czujesz - i on siłą rzeczy również tego nie czuje. Miej swoją godność i wtedy kuś.
Imperator pisze:zajmij się czymś ciekawym. Nie na nim świat się kończy.
Brzmi jak oklepany frazes? To nic, takie są najbardziej skuteczne

Andrew pisze:napiszbadz sobą ! a nie zgrywasz sie na kogos innego - to nic nie da !
Heh, w sumie racja.
Ostatnio mój wyjechał na 3 tygodnie. W połowie pierwszego zadzwonił.
Potem wysłałam mu jakiegoś smsa, nie odpowiadał, to w kolejnych dniach poszło parę innych i już lekkie nerwy (szczególnie, że to początek związku, człowiek by się większego zainteresowania spodziewał).
Raz zadzwoniłam, ale nie odbierał, więc u mnie już paranoje "co się stało?".
Dzień później oddzwonił i wytłumaczył, że smsy mu się nie wysyłają z jakiegoś powodu (za granicą siedzi) i stąd całe zamieszanie.
Przyznam, czułam się głupio już w momencie wysyłania wiadomości, ale...
Tak sobie stwierdzam ostatnio, że nie ma co się zadręczać. No i co? Taka jestem. Wymagam uwagi i się buntuję jak jej nie otrzymuję. I zamartwiam się jak się nie mogę z kimś skontaktować. Pal to licho. Jak mu się to nie podoba, to lepiej, żeby wyszło teraz, niż za 5 lat, ja się raczej nie zmienię.
Swoją drogą, jak kolega z pracy się w pracy nie pojawił i nie mogłam się z nim skontaktować to pół firmy na nogi postawiłam. W końcu dał znak życia - chory był, coś z telefon się stało i ogólnie w porządku. Ze mnie się trochę pośmiali w firmie, ale ja tam swoje wiem

Ah... podsumowując.
Pysia, możesz się postarać trochę ograniczyć, ale bez przesady. Jeśli Twoje narzucanie się nie jest chorobliwe, to może taka jesteś. Więc pisz, jak czujesz taką potrzebę. Oczywiście, wnioskując z opisu, jest duża szansa, że jemu się to nie podoba i Wasz związek się rozpadnie. Ale czy jesteś gotowa udawać osobę nie-narzucającą się całe życie? Jeśli nie - to lepiej teraz, niż później.
Pysia pisze:wiem że lepiej teraz niż później... tylko ja nie chce.. Nie chcę Go stracić.. Muszę sobie poradzić. Chcę żebym zaczęła być dla niego najważniejsza, żeby zaczął mnie rozumieć.. On ma bardzo ciężki charakter..
Kurdę, generalnie też nie chcę stracić swojego faceta, ale doszłam do etapu stwierdzenia, że jak się komuś nie podoba jaka jestem, to lepiej nie próbować na siłę kleić związku, bo później się rozpadnie z jeszcze większym hukiem.
Nic na siłę.
A jak ma ciężki charakter... to znowu - naprawdę jesteś gotowa znosić jego charakter przez długi czas? Bo zakładanie, że pewnego dnia doceni jak dobra dla niego jesteś i oświeci go nagle, że jesteś balsamem na jego duszę, jest nieporozumieniem i o tym zapomnij. Życie nie jest pisane przez Disneya
Jeśli Ty akceptujesz jego charakter a on akceptuje Twoje narzucanie się - jest ok. Będziecie się trochę zadręczać nawzajem, ale macie szanse być razem.
Jeśli sięnie akceptujecie, albo jedno z Was udaje kogoś kim nie jest (tym samym nie dając szans na bycie akceptowanym) to od razu możesz zacząć go nienawidzieć - jako swój sposób na leczenie smutku po rozstaniu
Pysia, mam nadzieję, że po tekście o niskiej samoocenie przestaniesz użalać się nad sobą. Jak tak Cię czytam, to już rozumiem, czemu On ma Cię dość. Uwieszona na facecie jak bluszcz, stękająca i wiecznie narzekająca, do tego zawsze na pozycji podporządkowanej wobec faceta. Zdajesz sobie sprawę, jaka jesteś żałosna?
Musisz zacząć pracować nad sobą. Skoro męczysz się sama ze sobą, to jak inni mają się czuć w Twoim towarzystwie ?
Istnieje też inne prawdopodobieństwo, bez względu na Twoje zachowanie przestało Mu na Tobie zależeć. Jeżeli facet chce być z kobietą, to choćby był największym draniem z paskudnym charakterem, będzie dzwonił, wysyłał smsy na dobranoc i dzień dobry. Nie pozostawia kobiecie żadnych wątpliwości, że jest Nią zainteresowany.
Musisz zacząć pracować nad sobą. Skoro męczysz się sama ze sobą, to jak inni mają się czuć w Twoim towarzystwie ?
Istnieje też inne prawdopodobieństwo, bez względu na Twoje zachowanie przestało Mu na Tobie zależeć. Jeżeli facet chce być z kobietą, to choćby był największym draniem z paskudnym charakterem, będzie dzwonił, wysyłał smsy na dobranoc i dzień dobry. Nie pozostawia kobiecie żadnych wątpliwości, że jest Nią zainteresowany.
Ostatnio zmieniony 01 sie 2010, 21:03 przez Olivia, łącznie zmieniany 1 raz.
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Pysia pisze:Tylko właśnie ja nie użalam się nad sobą. Nigdy nie mówię o tym na głos.
To widać mamy pecha...
Czy użalanie się nad sobą to tylko mówienie o tym na głos? Użalanie się nad sobą to przede wszystkim stan Twojej podświadomości. A skoro to jest tylko Twoje zdanie, to widać nie masz najlepszego zdania o sobie. A to źle świadczy o Tobie i obniża Twoją atrakcyjność.
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Pysia pisze:Tylko że ja mam niską samoocenę, i nie sądzę że będzie ktoś lepszy.. Wiem że faceci się za mną nie oglądają i takie tam...
Te zdania dużo nam o Tobie mówią, zwłaszcza w kontekście "narzucania się", bo to niekoniecznie musi wynikać z Twojej natury. Ty się po prostu boisz. Zostałaś kiedyś zdradzona i widać teraz, że tamten facet wyrządził Ci większą krzywdę niż myślisz.
W innym temacie napisałaś komuś:
To się trochę kłóci z Twoją postawą tutaj. Bo niby dlaczego Ty nie miałabys na kogoś takiego trafić? Świetnie, że bardzo sobie cenisz człowieka, z którym jesteś, tylko dlaczego im bardziej kogoś 'wywyższasz', tym niżej sama jesteś?Pysia pisze:Na pewno stać Cię na kogoś lepszego
Skąd to twierdzenie, że faceci się za Tobą nie oglądają? Aż tak uważnym obserwatorem jesteś, czy uważasz siebie za taką brzydką? Ja nie wiem, skąd się to niektórym bierze. Swego czasu regularnie mojej koleżance mówiłam, gdy ktoś się za nią obejrzał, zawiesił na niej oko - i co? I nic do niej nie docierało. Zakładam, że u Ciebie jest podobnie. Bo taka ja np. żadną pięknością nie jestem, ale zwykle zauważam tego typu sytuacje. Mało tego - wiem, kiedy zdarzają się najczęściej i wcale do tego nie potrzebuję mieć oczu dookoła głowy.
Już pal licho tego faceta. Ty masz problem, który utrudni Ci utrzymanie przy sobie jakiegokolwiek faceta. Czas się za siebie kobieto wziąć - i to jest dobry na to moment, bo a nuż jeszcze coś z tego związku będzie.
Nemezis pisze:Pysia pisze:Tylko że ja mam niską samoocenę, i nie sądzę że będzie ktoś lepszy.. Wiem że faceci się za mną nie oglądają i takie tam...
Te zdania dużo nam o Tobie mówią, zwłaszcza w kontekście "narzucania się", bo to niekoniecznie musi wynikać z Twojej natury. Ty się po prostu boisz. Zostałaś kiedyś zdradzona i widać teraz, że tamten facet wyrządził Ci większą krzywdę niż myślisz.
Już pal licho tego faceta. Ty masz problem, który utrudni Ci utrzymanie przy sobie jakiegokolwiek faceta. Czas się za siebie kobieto wziąć - i to jest dobry na to moment, bo a nuż jeszcze coś z tego związku będzie.
Ja myślę, że dość istotna jest kwestia ile Pysia ma lat.
Nie chcę nikomu nic z powodu wieku umniejszać, ale po prostu pewne rzeczy w pewnym wieku są normalne i się z nich wyrasta.
Ja swojego czasu też miałam dość niską samoocenę (w kwestii wyglądu, kobiecości w ogóle, podobania się facetom czysto wizualnie). No cóż, jest to normalne dla wielu nastolatek. Kobiecość to nie jest coś co pojawia się z pierwszą miesiączką, lub w dniu 18stych urodzin. Niektóre z nas dojrzewają do tego wolniej.
Ja dopiero od niedawna czuje się naturalnie nazywając się kobietą. Wcześniej czułam się co najwyżej dziewczyną
Oczywiście zawsze warto o tym myśleć i nie zostawiać wszystkiego samemu sobie, ale Pysia, jeśli masz jakiekolwiek naście lat, to bez paniki. Jak się postarasz, to dojdziesz do tego, że faceci będą na Ciebie zerkać, a Ty będziesz to zauważać i czerpać z tego radochę
Edit:
Ah, no i generalnie w młodym wieku też człowiek inaczej patrzy na partnera. Też tak mi się wydawało, że ja już nikogo tak fajnego nie znajdę i w ogóle tragedia. A potem się okazuję, że jednak jest gdzieś tam sporo fajnych facetów na naszej drodze
Ostatnio zmieniony 02 sie 2010, 16:42 przez Alamakota, łącznie zmieniany 1 raz.
Narzucanie się za pośrednictwem smsów czy w ogóle przesłodzonej nowomowy to problem dotykający głównie osoby, które z kolei mają problem z samooceną. A z tym ostatnim trzeba bezwzględnie walczyć. Pal licho związki, ale bez jego rozwiązania wszystko jest trudniejsze, pozbawione radości - singlowanie, praca, nauka, codzienność.
Ogólnie rzecz biorąc pakowanie się w miłowanie innych zanim nie zacznie się miłować siebie samego jest wręcz nie fair.
Ogólnie rzecz biorąc pakowanie się w miłowanie innych zanim nie zacznie się miłować siebie samego jest wręcz nie fair.
shaman pisze:Narzucanie się za pośrednictwem smsów czy w ogóle przesłodzonej nowomowy
...
shaman, problem przesłodzenia mnie na pewno nie dotyczy, ale z tym narzucaniem.
Gdzie jest granica?
Jak już napisałam, ja naprawdę wymagam sporo uwagi. Czy to jest niska samoocena - może w jakimś sensie, choć ogólnie nie czuję się tak.
Po prostu jestem ciągle głodna partnera i kontaktu z nim.
Przykład z teraz - rozmawiałam z nim w sobotę rano. Mówił, że wraca na przełomie niedzieli i poniedziałku. Trasa długa, więc pewnie dopiero dziś wieczorem będzie na miejscu, ale od soboty rano nie miałam z nim kontaktu i już chora jestem.
Najgorsze jest to, że z mojej strony rodzi to od razu lekkie pretensje. Jeśli brak kontaktu był uzasadniony, to przechodzą one jednak w mgnieniu oka, no ale jednak są.
Jestem jeszcze normalna, czy już nie?
shaman pisze:Ogólnie rzecz biorąc pakowanie się w miłowanie innych zanim nie zacznie się miłować siebie samego jest wręcz nie fair.
Chyba, że się zdaje samemu z tego sprawę i nie obarcza swoim ciężarem partnera, tylko dzięki niemu się podnosi w tempie szybszym niż samemu.
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 297 gości