Co myslicie o ponownym schodzeniu sie!
Moderator: modTeam
Co myslicie o ponownym schodzeniu sie!
Ostatnio zastanawim sie nad tym czy warto wracac do siebie. Bo przeciez skoro raz sie nie udalo to dlaczego mialoby sie udac drugi raz. Ja wlasnie spotkalam bylego chlopaka nie widzielismy sie od dwoch lat i czuje, ze jest miedzy nami jakos dziwnie. I zastanawiam sie tak teoretycznie co by bylo jakbysmy byli znowu razem.
Czy to w ogole mialoby jakis sens??
Czy to w ogole mialoby jakis sens??
Ostatnio zmieniony 11 sty 2010, 17:21 przez Beti, łącznie zmieniany 1 raz.
- Wstreciucha
- Weteran
- Posty: 2646
- Rejestracja: 14 wrz 2005, 11:48
- Skąd: Warszawa
- Płeć:
Jesli chodzi o podjecie decyzji "bycia" po raz drugi czy kolejny z osoba , ktora sie kocha, to czemu nie. Ale nalezy sie skupic na tym co zgrzytalo i starac sie to naprawic, a nie starac sie "byc" dla samego "bycia" .
Twoje myslenie jest bledne, bo powinnas zastanowic sie , co stanelo Wam na przeszkodzie, a nie czy po raz drugi Wam wypali, bo jesli powody dla ktorych sie rozeszliscie pozostaly miedzy Wami - to bedzie to powrot na krotki dystans.
Na marginesie- popraw te bledy w temacie bo narzucasz poziom swojemu topicowi, czyniac z niego cos w co zajrzec sie nie chce. ..
Twoje myslenie jest bledne, bo powinnas zastanowic sie , co stanelo Wam na przeszkodzie, a nie czy po raz drugi Wam wypali, bo jesli powody dla ktorych sie rozeszliscie pozostaly miedzy Wami - to bedzie to powrot na krotki dystans.
Na marginesie- popraw te bledy w temacie bo narzucasz poziom swojemu topicowi, czyniac z niego cos w co zajrzec sie nie chce. ..
Te same fakty dają jednym wiele do myślenia, innym tylko do gadania.
- Black007_pl
- Uzależniony
- Posty: 334
- Rejestracja: 27 lut 2006, 09:27
- Skąd: Gliwice
- Płeć:
Ja bym sie drugi raz nie pieprzyl...dla mnie to jak cos sie popsulo za pierwszym razem to jest duze prawdopodobientwo ze i za drugim sie zepsuje takze po co szarpac sobie nerwy i robic glupie nadzieje.
Ciezko mi o tym mowic bo mam stala partnerke od kilku lat i jest mi super...jesli by ze mna zerwala albo ja z nia to nie wiem czy by mi sie chcialo jeszcze raz "bawic" w milosc
Ciezko mi o tym mowic bo mam stala partnerke od kilku lat i jest mi super...jesli by ze mna zerwala albo ja z nia to nie wiem czy by mi sie chcialo jeszcze raz "bawic" w milosc
- Wstreciucha
- Weteran
- Posty: 2646
- Rejestracja: 14 wrz 2005, 11:48
- Skąd: Warszawa
- Płeć:
Rish pisze:Ja bym sie drugi raz nie pieprzyl...dla mnie to jak cos sie popsulo za pierwszym razem to jest duze prawdopodobientwo ze i za drugim sie zepsuje takze po co szarpac sobie nerwy i robic glupie nadzieje.
jesli wychodzi sie z takiego zalozenia, to po co w ogóle "bawic sie w milosci" , przy "starcie" przeciez prawdopodobienstwo jest 50/50 , zatem ?
Ja mysle, ze super wazna role odgrywa powod rozejscie sie .
Te same fakty dają jednym wiele do myślenia, innym tylko do gadania.
- zagubiona_wenus
- Pasjonat
- Posty: 190
- Rejestracja: 05 lip 2006, 10:24
- Skąd: dolnyśląsk
- Płeć:
Czasem tak jest, że decyzja o rozstaniu była zbyt pochopna, mogła być wynikiem nieporozumienia. Potem ludzie dojrzewają i po przemyśleniach pojmują, że nadal chcą ze sobą być - wtedy dlaczego nie. Nieraz taki zimny prysznic pokazuje ludziom, że bez siebie jednak żyć nie mogą.
Są jednak wypadki, w których nie warto do siebie wracać, bo skończy się to ponownym rozstaniem - prawdopodobnie z tych samych powodów co wcześniej.
Są jednak wypadki, w których nie warto do siebie wracać, bo skończy się to ponownym rozstaniem - prawdopodobnie z tych samych powodów co wcześniej.
"Jeśli traktujesz życie ze śmiertelną powagą, nie licz na wzajemność" [A. Mleczko]
to zalezy tylko i wylacznie od dojrzalosci obu stron.
czytam juz sto piedziesiaty temat na ten sam temat i przypomina mi sie rozmowa z Moim, z ktorym wlasnie sie zeszlismy. kiedy sie pytal dlaczego wlasciwie zdecydowalam sie dac mu ta druga szanse, skoro odchodzac zachowal sie jak gowniarz i jak tchorz; tym bardziej ze niebiosa i ziemia wysluchiwaly moich zapewnien ze ciesze sie ze skonczylam z tym dzieciakiem.
i nie umiem odpowiedziec do tej pory, ale dobry Boze, to byla wlasciwa decyzja, chociaz - jak w przypadku Megane - okupiona naprawde duzym wysilkiem.
takze polecam sprobowac.
czytam juz sto piedziesiaty temat na ten sam temat i przypomina mi sie rozmowa z Moim, z ktorym wlasnie sie zeszlismy. kiedy sie pytal dlaczego wlasciwie zdecydowalam sie dac mu ta druga szanse, skoro odchodzac zachowal sie jak gowniarz i jak tchorz; tym bardziej ze niebiosa i ziemia wysluchiwaly moich zapewnien ze ciesze sie ze skonczylam z tym dzieciakiem.
i nie umiem odpowiedziec do tej pory, ale dobry Boze, to byla wlasciwa decyzja, chociaz - jak w przypadku Megane - okupiona naprawde duzym wysilkiem.
takze polecam sprobowac.
Tongue is dumb from all the drugs
Thank God! I Can't react!
Thank God! I Can't react!
- Wstreciucha
- Weteran
- Posty: 2646
- Rejestracja: 14 wrz 2005, 11:48
- Skąd: Warszawa
- Płeć:
- Wstreciucha
- Weteran
- Posty: 2646
- Rejestracja: 14 wrz 2005, 11:48
- Skąd: Warszawa
- Płeć:
Właśnie, miłośc. Dojrzałość to mogła być i przed rozstaniem, przecież ni tylko gównierze odchodzą.
To był chyba jedyny powód, dla którego mój chciał ze mną być z powrotem. W sumie ja postawiłam wszystko na jedną kartę po prostu... sama rozmowa by go nie przekonała.
Trochę był zaskoczony ale się nie opierał długo lol.
To był chyba jedyny powód, dla którego mój chciał ze mną być z powrotem. W sumie ja postawiłam wszystko na jedną kartę po prostu... sama rozmowa by go nie przekonała.
Trochę był zaskoczony ale się nie opierał długo lol.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Nie jesli chodiz o zwiazek. Jestem z apowrotami za siebei jesli maja odpowiednie "tyły". a jak zwymkla sympatia to raczej nie...Bywa tak ze dwoje ludzi sie rozstaje mimo ze sie kocha, ale nei potrafi ze soba byc. I jesli jednak znajda odpowiedni anic maja sznase duza sznase. Ele w inny, wypadku nie widze zadnej.Beti pisze:Czy to w ogole mialoby jakis sens??
Sprobuj. 1 mozna. 2 czasami byc moze tez. 3 to juz ciezko. a zamiast 4 kulka w leb i do piachu
Dlaczego wlasciwie sie rozeszliscie? On czy Ty zaczeliscie szukac czegos innego? Swiezosci wam zabraklo co Trza sobie bylo wietrzyc
Dlaczego wlasciwie sie rozeszliscie? On czy Ty zaczeliscie szukac czegos innego? Swiezosci wam zabraklo co Trza sobie bylo wietrzyc
"Jest taka cierpienia granica, za ktora sie usmiech pogodny zaczyna...Hyhy "
hyhy e(L)o
hyhy e(L)o
2 lata to jakby nie bylo sporo czasu, mogliscie sie zmienic przez ten czas na tyle, ze bedziecie sobie odpowiadac, no albo bedzie tak samo jak 2 lata temu, pamietaj ze ryzykujesz cierpieniem zwiazanym ze strata partnera (gdybyscie znowu byli razem i byloby jak 2 lata temu).
"Serca przepełnione miłością
nigdy daleko od siebie nie odejdą"
Sylwia Kocham Cie!!!!!!!!!!!!!
nigdy daleko od siebie nie odejdą"
Sylwia Kocham Cie!!!!!!!!!!!!!
ja bym sie gleboko zastanowila w koncu cos wczesniej musialo byc nie tak ze sie popsulo i sprobowalabym ale jako przyjaciele a nie para
reaguję na magiczne dźwięki i trzaski z winylowej płyty. Bob Marley śpiewa pieśń, Niesie treść pełną miłości,
Która wypełnia cale pomieszczenie. Nie zauważam wrogich spojrzeń, Nie słyszę złych słów - Rozmyta.
http://rycerze.wp.pl/?ac=vid&vid=176166738
Która wypełnia cale pomieszczenie. Nie zauważam wrogich spojrzeń, Nie słyszę złych słów - Rozmyta.
http://rycerze.wp.pl/?ac=vid&vid=176166738
- Wstreciucha
- Weteran
- Posty: 2646
- Rejestracja: 14 wrz 2005, 11:48
- Skąd: Warszawa
- Płeć:
larena pisze:ja bym sie gleboko zastanowila w koncu cos wczesniej musialo byc nie tak ze sie popsulo i sprobowalabym ale jako przyjaciele a nie para
przyjazn to baza dla milosci, zatem dlaczego mialaby sie udac przyjazn a zwiazek juz nie ?
Te same fakty dają jednym wiele do myślenia, innym tylko do gadania.
oczywiście, że warto..... często bywa tak, że taki związek jest trwalszy, dojrzalszy bo wiadomo juz w czym popełniono błędy- a doświadczenie jest najlepszym nauczycielem jak wiadomo.
Często oczywiście bywa tak, że się nie udaje- a rozchodzi się z ogromnych hukiem, zgrzytem i jeszcze większym bólem niż przy pierwsyzm roztsaniu. U mnie właśnie tak było....
Często oczywiście bywa tak, że się nie udaje- a rozchodzi się z ogromnych hukiem, zgrzytem i jeszcze większym bólem niż przy pierwsyzm roztsaniu. U mnie właśnie tak było....
"(...) pomyśl... co za głupiec z niego-
mówi, że umiera z mego powodu....
zupełnie jakbym była chorobą"
mówi, że umiera z mego powodu....
zupełnie jakbym była chorobą"
Powroty - czy jest sens?
Witajcie
Czytuje czasami wasze forum, kiedy probuje znalezc odpowiedzi na wlasne pytania, tym razem jednak chcialabym zadac wlasne w kontekscie mojego przypadku.
1. Spotkalam chlopaka, ktory sprawil, ze uwierzylam ze istnieje cos takiego jak dwie polowki. Zakochalamsie z wzajemnoscia. Byc nawet z jego strony bylo wiecej zapalu a z mojej rezerwy - nie wiem, ale to nie wazne bo i tak jestem uczuciowa i ciepla osoba. Po jakims czasie zerwal ze mna twierdzac, ze juz nie czuje tego co na poczatku. Zrobil to w dosc srednim stylu, ale mimo wszystko raczej w zgodzie. Postanowilismy byc po prostu znajomymi. Mimo, ze wg postanowien mial napisac do mnie, nie zrobil tego - ja sama nie chce mu sie narzucac, bo w koncu to on mnie rzucil i chce uszanowacjego decyzje.
Wydaje mi sie, ze nie wszystko jest do konca 'pozamiatane'. Jego decyzja byla spontaniczna, pod wplywem chwili a raczej osoby 'zyczliwej' a teraz on chce sobie wszytko przemyslec (z tego co zrozumialam). Zajmuje sie dalej swoim zyciem - oczywiscie jest mi smutno i lapie dola ale probuje sie nie dac Moi wszyscy 'byli' po jakims czasie proponowali powroty jednak nigdy z takiej opcji nie kozystalam. Zastanawiam sie nad tym:
Czy jest sens wracac? Czy jest sens dawac szanse zwizkowi, ktory praktycznie jeszcze sie nie 'urodzil'? Musze dodac, ze fascynacja byla po obydwoch stronach i nie tylko fizyczna a wg mnie wszelkie 'powody' do zerwania to kwestia niedotarcia sie. (nic powaznego ani z jego ani z mojej strony) Co myslicie na ten temat?
2. Czy znacie zwiazek, lub byliscie w takim, w ktorym nastapilo do zerwania i udalo sie zbudowac cos ciekawego, co przetrwalo?
Czytuje czasami wasze forum, kiedy probuje znalezc odpowiedzi na wlasne pytania, tym razem jednak chcialabym zadac wlasne w kontekscie mojego przypadku.
1. Spotkalam chlopaka, ktory sprawil, ze uwierzylam ze istnieje cos takiego jak dwie polowki. Zakochalamsie z wzajemnoscia. Byc nawet z jego strony bylo wiecej zapalu a z mojej rezerwy - nie wiem, ale to nie wazne bo i tak jestem uczuciowa i ciepla osoba. Po jakims czasie zerwal ze mna twierdzac, ze juz nie czuje tego co na poczatku. Zrobil to w dosc srednim stylu, ale mimo wszystko raczej w zgodzie. Postanowilismy byc po prostu znajomymi. Mimo, ze wg postanowien mial napisac do mnie, nie zrobil tego - ja sama nie chce mu sie narzucac, bo w koncu to on mnie rzucil i chce uszanowacjego decyzje.
Wydaje mi sie, ze nie wszystko jest do konca 'pozamiatane'. Jego decyzja byla spontaniczna, pod wplywem chwili a raczej osoby 'zyczliwej' a teraz on chce sobie wszytko przemyslec (z tego co zrozumialam). Zajmuje sie dalej swoim zyciem - oczywiscie jest mi smutno i lapie dola ale probuje sie nie dac Moi wszyscy 'byli' po jakims czasie proponowali powroty jednak nigdy z takiej opcji nie kozystalam. Zastanawiam sie nad tym:
Czy jest sens wracac? Czy jest sens dawac szanse zwizkowi, ktory praktycznie jeszcze sie nie 'urodzil'? Musze dodac, ze fascynacja byla po obydwoch stronach i nie tylko fizyczna a wg mnie wszelkie 'powody' do zerwania to kwestia niedotarcia sie. (nic powaznego ani z jego ani z mojej strony) Co myslicie na ten temat?
2. Czy znacie zwiazek, lub byliscie w takim, w ktorym nastapilo do zerwania i udalo sie zbudowac cos ciekawego, co przetrwalo?
Kredka pisze:2. Czy znacie zwiazek, lub byliscie w takim, w ktorym nastapilo do zerwania i udalo sie zbudowac cos ciekawego, co przetrwalo?
Pozwoliłam wrócić do siebie mojemu ostatniemu ex. Związek nie przetrwał.
Moi rodzice kiedy byli dośc młodzi spotykali się, rozstali, po kilku latach się zeszli. Ten związek się bardzo udał.
Według mnie takie coś rzadko wychodzi. Jednak przy chęciach z obu stron czemu nie
Kredka pisze:Moi wszyscy 'byli' po jakims czasie proponowali powroty
Ciekawe zjawisko. Jedyną przyczyną tego wydaje mi się ogłoszenie w wiadomościach, że wygrałaś w totka.
Poprawisz mnie? Opisz sprawę.
Kredka pisze:Po jakims czasie zerwal ze mna twierdzac
ale co zerwał? ->
Kredka pisze:Czy jest sens dawac szanse zwizkowi, ktory praktycznie jeszcze sie nie 'urodzil'
------------------------------------------------------------------------------------
Kredka pisze:wszyscy 'byli' po jakims czasie proponowali powroty jednak nigdy z takiej opcji nie kozystalam. Zastanawiam sie nad tym
A jaka teraz jest różnica
FrankFarmer pisze:Ciekawe zjawisko. Jedyną przyczyną tego wydaje mi się ogłoszenie w wiadomościach, że wygrałaś w totka.
Poprawisz mnie? Opisz sprawę.
Nigdy nie pytalam czemu chca wracac. Mysle ze z tesknoty (chociaz chetnie bym napisala, ze jestem po prostu wyjatkowa ) na pewno nie z powodu pieniedzy i nie z powodu mega urody (chociaz brzydka nie jestem)
FrankFarmer pisze:ale co zerwał? ->
Bylismy z soba dosc krotko (stad moje opory przed nazywaniem tego 'zwiazkiem') chociaz znalismy sie jeszcze jakis czas przedtem i byla miedzy nami ta wiez zawierajaca w sobie przywiazanie, namietnosc i dbanie o wzajemne interesy a takze plany na przyszlosc...
FrankFarmer pisze:A jaka teraz jest różnica
Jak juz wspomnialam - przy nim uwierzylam, ze istnieje cos takiego, jak dwie polowki jablka. Co prawda ostatnio uslyszalam ze jesli sa jakies watpliwosci, to znaczy ze to nie bylo 'To' ale nie zgadzam sie z ta opinia i chcialabym poznac Wasza...
(Ps watpliwosci dotyczyly blahostek, ktore latwo mozna byloby wypracowac )
Kredka pisze:2. Czy znacie zwiazek, lub byliscie w takim, w ktorym nastapilo do zerwania i udalo sie zbudowac cos ciekawego, co przetrwalo?
Byłam z moim obecnym facetem prawie 4 lata. Potem się rozstaliśmy, głównie z mojej winy. Wróciliśmy do siebie po 2 miesiącach i jesteśmy z sobą do teraz ( czyli już z pół roku). Tylko, że w moim przypadku chodziło raczej o długi związek, zdążyliśmy przeżyć wiele rzeczy razem, dowiedzieć się o sobie prawie wszystkiego. Potem jak wróciłam do Niego, czułam się jakbym wracała do 'bezpiecznego domu'. Wiem, że w życiu może się jeszcze wiele zdarzyć, ale szanuje ten związek, jest dla mnie czymś wyjątkowym, wierzę w to, że przetrwa.
Kredka pisze:Mimo, ze wg postanowien mial napisac do mnie, nie zrobil tego - ja sama nie chce mu sie narzucac, bo w koncu to on mnie rzucil i chce uszanowacjego decyzje.
Pamiętaj, że często szumne deklaracje o byciu dobrymi znajomymi po rozstaniu są po prostu pustymi obietnicami. To tak, jakby ktoś dał Ci do zjedzenia papryczkę chili, a dla osłody łyżeczkę cukru.
Kredka, pamiętaj, że wszystkie Twoje opisy Waszej uroczej fascynacji to tylko Twoje subiektywne spojrzenie na sytuację. Tobie się wydaje, że On za Tobą szalał. Owszem, ale pamiętaj - to jest cały czas, czas przeszły. Ja też kiedyś przeżyłam rozstanie z totalnego zaskoczenia, jak się początkowo wydawało (w sobotę spotkanie, w środę zerwanie). Dopiero z czasem, gdy emocje już opadły, zauważyłam, że ten związek już wcześniej zaczął powoli gnić.
Kredka pisze:Czy znacie zwiazek, lub byliscie w takim, w ktorym nastapilo do zerwania i udalo sie zbudowac cos ciekawego, co przetrwalo?
Ze wszystkich znanych mi "odgrzewanych" związków, żaden nie przetrwał.
A ja zadam inne pytanie - spaliście ze sobą? Jeżeli tak, to ile się wtedy znaliście, gdy nastąpiło to po raz pierwszy.
P.S. I na Boga - niech ktoś poprawi ten rażący błąd ortograficzny w tytule tematu...
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 280 gości