To co mnie uderzyło od pierwszego posta już - Ty jej nie kochasz i nie ze względu na nią nie chcesz się rozstawać. Ty się boisz o swój własny tyłek. Gdyby naprawdę Ci na niej tak zależało jak piszesz nie ciągnąłbyś tego absurdu. Pewnie jeszcze przy rozstaniu chciałbyś jej powiedzieć prawdę, że zadurzyłeś się w kimś innym? Tak, im więcej łez i bólu tym weselej.

Z nią zakończyć wszystko powinieneś definitywnie i się odciąć.
Z nową i tak Ci nie wyjdzie. Nie masz prawa burzyć cudzego szczęścia ze względu na swój własny egoizm. Kusi Cię, bo nie jest Twoja. Jeśli jakimś cudem by się stała, najpewniej i tak by się znudziła za czas jakiś. Nie myl fascynacji z miłością.
Ja Ci radzę jedno - bądź po prostu uczciwy.