kiedy wiadomo, ze to już koniec?

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

agus0709
Początkujący
Początkujący
Posty: 3
Rejestracja: 13 sty 2009, 11:06
Skąd: Lubin
Płeć:

Postautor: agus0709 » 14 sty 2009, 10:27

Wiesz, myślę że mam podobną sytuację do Ciebie.... dosłownie, 4 lata z facetem, którego kochałam - naprawde, a teraz sama nie wiem co myśleć... jest obok mnie, to chyba wolę aby poszedł, drażni mnie, a kiedy go nie ma to tęsknię... tylko że u mnie nie układało się dobrze :(( wy byliście na dobre i złe, a ja wiecznie miałam z nim problem... mówię miałam bo na razie się nie widujemy, sama zastanawiam się czy to już na serio koniec :(( mój facet mnie nie szanował, nie rozumiał, strasznie to było męczące, ale kochałam go, starałam się, ale chyba już tak nie umiem :( on był z Tobą zawsze czy było dobrze czy źle, może trochę poczekaj, nie spotykajcie się codziennie... może to chwilowe
Awatar użytkownika
lollirot
Weteran
Weteran
Posty: 3294
Rejestracja: 02 maja 2005, 00:52
Skąd: ...
Płeć:

Postautor: lollirot » 14 sty 2009, 10:35

agus0709 pisze:mój facet mnie nie szanował, nie rozumiał, strasznie to było męczące, ale kochałam go

Matka Teresa?
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
Awatar użytkownika
Dzindzer
Moderator
Moderator
Posty: 7882
Rejestracja: 16 lis 2005, 20:01
Skąd: Z Twoich Snów
Płeć:

Postautor: Dzindzer » 14 sty 2009, 10:42

agus0709 pisze:a ja wiecznie miałam z nim problem...

To Cię przy nim trzymało ??
Gdybym ja miała z kimś ciągle problemy to bym się rozstała.
agus0709 pisze:mój facet mnie nie szanował, nie rozumiał,

Więc po co być z takim człowiekiem ??

Patologia normalnie, patologiaaa
agus0709
Początkujący
Początkujący
Posty: 3
Rejestracja: 13 sty 2009, 11:06
Skąd: Lubin
Płeć:

Postautor: agus0709 » 14 sty 2009, 11:32

sama nie wiem... żadna matka Teresa :/ co to w ogole za stwierdzenie :/ jak się kogoś kocha to jest się slepym, nie raz był dla mnie dobry jak nikt, bardziej chodziło mi tu o to, że czesto się denerwował i często gadał do mnie jakieś ..... hm chore słowa. Poza tym moje zdanie się nie liczyło, nie mogłam nic powiedzieć bo zaraz była awantura... jakby to ująć, miałam żyć jak on chce i jednocześnie się tym cieszyć, jego warunkami... pełen kontrol. Bardzo go kocham - naprawde miłość jest chora i ślepa - ale związek rzeczywiście ciężka sprawa...
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 14 sty 2009, 11:56

lollirot pisze:Matka Teresa?
tak
agus0709 pisze:nie szanował, nie rozumiał, strasznie to było męczące, ale kochałam go, starałam się

Jednemu z nas brakuje rozumu, nie mogę rozstrzygnąć któremu. Mnie wszystko przychodzi naturalnie, gdy kocham, bez konieczności starania się. Zawsze uważałem to za wygodne i naturalne.

agus0709 pisze:miałam żyć jak on chce i jednocześnie się tym cieszyć, jego warunkami... pełen kontrol. Bardzo go kocham - naprawde miłość jest chora i ślepa
Po pierwsze miłość jest piękna i fantastyczna, a nie chora i ślepa.
Po drugie związek, ale i w pewnym stopniu miłosć, to wymiana handlowa. Ja tobie orgazm, ty mi obiad. Ja wynoszę śmieci, ty mi myjesz plecy. To buduje. Skoro on Ci totalitaryzm a Ty mu miłość - kiepski handlarz z Ciebie. Nie ma co się zasłaniać pomawianiem niewinnego uczucia.
Awatar użytkownika
Dzindzer
Moderator
Moderator
Posty: 7882
Rejestracja: 16 lis 2005, 20:01
Skąd: Z Twoich Snów
Płeć:

Postautor: Dzindzer » 14 sty 2009, 12:09

agus0709 pisze:jak się kogoś kocha to jest się slepym

Ta i głuchym i ogólnie otępiałym na wszystko <chory>

agus0709 pisze:Poza tym moje zdanie się nie liczyło, nie mogłam nic powiedzieć bo zaraz była awantura... jakby to ująć, miałam żyć jak on chce i jednocześnie się tym cieszyć, jego warunkami... pełen kontrol.

No obraz faceta do kochania

agus0709 pisze:naprawde miłość jest chora i ślepa - ale związek rzeczywiście ciężka sprawa...

Twoja miłość, a właściwie to co nazywasz miłością.
Zachowujesz się jak typowa ofiara i to taka która miała rodzinę dysfunkcyjną.

co sprawiło, że pokochałaś takiego człowieka ??
agus0709
Początkujący
Początkujący
Posty: 3
Rejestracja: 13 sty 2009, 11:06
Skąd: Lubin
Płeć:

Postautor: agus0709 » 14 sty 2009, 12:53

Hm muszę się nad tym zastanowić, może rzeczywiście coś w tym jest, że pozwalałam sobie na takie traktowanie. Może rzeczywiście zrobiłam z siebie ofiarę, na pewno to przemyślę. Wracając do tematu autorki, niby wszystko super, idealnie się układało a tu nagle z nikąd coś się psuje.. może brak wzajemnego porozumienia tj rozmowy ? no bo co... albo mała przerwa, trochę luzu..
Zadie
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 16
Rejestracja: 03 sty 2009, 17:28
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: Zadie » 14 sty 2009, 18:00

Nie ryzykowałabym stwierdzenia, że to tak nagle. Owszem zaskoczył mnie stan irytacji na jego osobę, ale poprzedził to pewien okres znużenia.
Szczerze mówiąc, gdyby nie założony temat to bym się nad tym już nie rozwodziła. Dużo się teraz wokół mnie dzieje, tzn wypełniłam swoje (liczne) obowiązki. On zmienił rozkład dnia - pracy, w tym pędzie znów się dograliśmy. Jest dobrze.
Tzn uważam, że czasem wyjściem w cale nie jest rozwodzenie się nad problemem, jego analizowanie, zagadywanie czasem to wręcz szkodzi, wyolbrzymia pewne sprawy, człowiek się plącze i czuje się zmęczony tą całą analizą. Robimy oboje to co uważamy za dobre i chyba to działanie daje efekt bardziej niż gadanie
Ostatnio zmieniony 14 sty 2009, 18:02 przez Zadie, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
runeko
Weteran
Weteran
Posty: 1457
Rejestracja: 29 gru 2005, 21:31
Skąd: Chicago
Płeć:

Postautor: runeko » 15 sty 2009, 04:02

Zadie pisze:Twoja teoria niestety sprawia, że jeśli miłość naszego życia umrze, to już nie odnajdziemy tej drugiej miłości, bo przecież tamta odeszła.

Wcale nie. Poczytaj dobrze to, co pisze Andrew :)
Zadie pisze:Ale nie jest ona jaką siłą kosmiczną, która zjawia się znikąd.

Widzę, że nie doświadczyłaś jeszcze miłości, w której zastanawiasz się "za co" i "dlaczego" pokochałaś. Takiej,że siadasz i myślisz sobie "co w nim kocham", "w czym się u niego zakochałam"? Są przypadki, gdzie powodu nie ma, jest osoba i wszechogarniające uczucie, które zostać może do grobowej deski. A przynajmniej bardzo długo- znam osobę nieszczęśliwie zakochaną już 45 lat. Gdy pytasz się szczerze czemu kocha, odpowiada "bo ona jest". Życie może się toczyć, można wyjść za kogoś innego, mieć dzieci/być ojcem dzieci innego człowieka ale zawsze można kochać jedną osobę przez cały ten czas. To że po drodze pojawiają się inne miłości wcale tego nie wyklucza.
Zadie pisze:Owszem zaskoczył mnie stan irytacji na jego osobę, ale poprzedził to pewien okres znużenia.


Są dwie teorie> Jedna jest taka, że odkochałaś się, co się przecież zdarza. Druga jest z gatunku "w dupie się poprzewracało" (nie mówię obraźliwie, tylko taka nazwa), czyli siedzisz i wymyślasz bo wpadła między Was monotonia czy inne licho.
Ostatnio zmieniony 15 sty 2009, 04:03 przez runeko, łącznie zmieniany 1 raz.
Ainsi sera, groigne qui groigne.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
Zadie
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 16
Rejestracja: 03 sty 2009, 17:28
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: Zadie » 15 sty 2009, 11:53

Myślę, że droga trzecia tez istnieje, ba nawet czwarta. Wybierasz dwie, a przecież są również inne przyczyny...

Ja rozumiem o co chodzi Andrew, tylko, że nie wyznaję takiej teorii. Zauważ, że skoro miłość jest jedna jedyna i ta osoba umrze, to nadal ja kochamy, czyli ta następna już w cale jedyna nie będzie, będzie inna, ale nie będzie TĄ miłością. A skoro Andrew pisze, że jeśli się odkochujemy to nie kochaliśmy, to znaczy, że jak kochaliśmy to w ten sposób już nie pokochamy. Mam widać inny system wartości (?) wstrzymuje się od osądzania kto ma rację, bo nikt jej tu nie ma. Natomiast pokazuje co dla mnie jest nie do przejścia, widziane moimi oczyma (jak wcześniej pisałam, uważam, że wiele ludzie ma takie predyspozycje/osobowość/ cechy z którymi "może się udać")

A wszechogarniającego uczucia miłości doświadczyłam, przyznam jednak nie siadałam i nie myślałam "za co kocham", nie cierpię takich pytań. Uważam, że na początku jest pewnie zauroczenie, dalej może pojawić się miłość, jest ona wypracowywana, ale nie na zasadzie "to teraz zrobimy tak, żeby się kochać, ty będziesz robić to a ja tamo". Oczywiście że powierzchownie to tak może wyglądać, ale pomijamy wówczas to "bycie". To w etapie poznawania i dopasowywania rodzi się to kochanie za nic, za to, że jest. Ale jest bo razem to stworzyliśmy. Jest jednia (i nie chodzi tu o to, że robi się wszystko razem, chodzi się wszędzie razem ba że myśli się to samo ;/ )chodzi o jedność w różnorodności.

Mówisz, że znasz osobę nieszczęśliwie zakochaną...a dasz sobie rękę uciąć, że nie jest to coś innego? że nie zakochania ale fascynacja naciągnięta do granic możliwość, że to umysł, który nie potrafi sobie przyswoić, że coś nie może się spełnić i człowiek ten jest w tym niespełnieniu zakochany? że ktoś zbarnął za dalego s swojej imaginacji i kocha się w samej wizji kochania? NIe piszę tego by zanegować doświadczeń tego kogoś, ale i takie rzeczy się dzieją. Ilu jest takich ludzi? Nikt za nas nie powie, czy ktoś inny kocha czy to coś innego, z resztą my sami potrafimy źle odczytywać nasze uczucia, a co dopiero zrozumieć i oceniać uczucia oraz emocje innych.
Ostatnio zmieniony 15 sty 2009, 12:00 przez Zadie, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Dzindzer
Moderator
Moderator
Posty: 7882
Rejestracja: 16 lis 2005, 20:01
Skąd: Z Twoich Snów
Płeć:

Postautor: Dzindzer » 15 sty 2009, 11:58

Zadie pisze:Zauważ, że skoro miłość jest jedna jedyna i ta osoba umrze, to nadal ja kochamy, czyli ta następna już w cale jedyna nie będzie, będzie inna, ale nie będzie TĄ miłością. A skoro Andrew pisze, że jeśli się odkochujemy to nie kochaliśmy, to znaczy, że jak kochaliśmy to w ten sposób już nie pokochamy

Andrew pisze jeszcze, ze można kochać więcej niż jedna osobę :>
Awatar użytkownika
Andrew
Weteran
Weteran
Posty: 12396
Rejestracja: 23 lis 2003, 14:38
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: Andrew » 15 sty 2009, 12:07

Kazdy tu bedzie mial racje - swoją racje ! Ja bede sie przysłuchiwał im jak i pisal jak ja to widze, tym bardziej, ze inaczej to widzialem majac lat 20, a juz inaczej po np. 30. Jedna miłosc innej wcale nie przeszkadza - tak samo jak mozna miec jednego przyjaciela, albo miec ich wielu. Miłosc jest trochę inna w prawdzie, ale moze to byc miłosc , a nie przyjaźń. I nikt do nas o owa miłosc pretensji miec nie bedzie, tą np. druga, dopóki nie nastapi tzw. zdrada, czyli przespanie sie z owa inną naszą miłoscią - dlaczego ? nie wiem - jak swiat swiatem tak było i tak sie przyjeło, ale to tylko moje takie dywagacje. I tak jak nikt o to, ze mamy przyjaciół 3 sie gniewac nie bedzie, tak juz kiedy bedziemy kochać dwie osoby - to juz tak, a w sumie miłosc przeciez jest dobra!! Z czego to wynika ? ja nie wiem - moge jedynie przypuszczac.


Zadie pisze: że jak kochaliśmy to w ten sposób już nie pokochamy.

Znaczy sie w jaki sposób ? kazda miłosc bedzie inną .
Ostatnio zmieniony 15 sty 2009, 12:11 przez Andrew, łącznie zmieniany 2 razy.
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Zadie
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 16
Rejestracja: 03 sty 2009, 17:28
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: Zadie » 15 sty 2009, 12:47

ja rozumiem, że miłości wiele, że rózne odcienie, ale to znacza, że istnieje jedyna miłość "tego rodzaju". Każda matka dzieci kocha, jest to miłość o rożnych odcieniach, nie bądźmy idealistami, jednych kocha się bardziej innych mniej, ale kocha. A co za tym idzie z odejściem tamtej osoby, wiąże się to, że taka miłość się już nie powtórzy i już jej nie zaznamy, tak to widzę (przez pryzmat Adrew, nie piszę o moich przekonaniach). Cho o to wykluczenie, że ta jedyna miłość "największa" czy "najintensywniejsza" jest jedna, człowiek zawsze wybiera - nawet jeśli chodzi o dzieci czy przyjaciół.

A swoją drogą wychodzi na to, że miłość nie jest uczuciem?
Andrew pisze:Zadie napisał/a:

z resztą uczucia się zmieniają ewoluują.

uczucia tak - miłosc NIE
jeżeli miłość jest uczuciem, to podlega takim samym stanom transformacji (moje zdanie) czy zauroczenie się nie będzie juz pewnym bladym odcieniem miłości? Tak to widzę, ty natomiast wymazujesz taki sposób myślenia.
Awatar użytkownika
Andrew
Weteran
Weteran
Posty: 12396
Rejestracja: 23 lis 2003, 14:38
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: Andrew » 15 sty 2009, 13:29

Zadie pisze:, jednych kocha się bardziej innych mniej, ale kocha.

Nie - uwazam ze kocha sie tak samo - jedynie emocjonalnie mozna do danej osoby bardziej lubn mniej podchodzic - stad powiedzenie bardziej kocha !
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 15 sty 2009, 22:44

A swoją drogą wychodzi na to, że miłość nie jest uczuciem?

Bo nie jest.
Jest stanem bardziej, pryzmatem, przez który różne uczucia przechodzą.
Awatar użytkownika
runeko
Weteran
Weteran
Posty: 1457
Rejestracja: 29 gru 2005, 21:31
Skąd: Chicago
Płeć:

Postautor: runeko » 16 sty 2009, 03:50

Zadie pisze:Mówisz, że znasz osobę nieszczęśliwie zakochaną...a dasz sobie rękę uciąć, że nie jest to coś innego? że nie zakochania ale fascynacja naciągnięta do granic możliwość, że to umysł, który nie potrafi sobie przyswoić, że coś nie może się spełnić i człowiek ten jest w tym niespełnieniu zakochany?

Wierz mi, widziałam ślady tego uczucia z przeszłości.
Zadie pisze:NIe piszę tego by zanegować doświadczeń tego kogoś, ale i takie rzeczy się dzieją

Myślę, że osoba prawie 60letnia nie będzie marnowała życia w ten sposób. Nikt nie będzie się kochał w uczuciu przez tyle lat. Tak piszesz oby pisać w tym momencie <pijak>
Andrew pisze:I nikt do nas o owa miłosc pretensji miec nie bedzie, tą np. druga, dopóki nie nastapi tzw. zdrada, czyli przespanie sie z owa inną naszą miłoscią

Można kochać osobę, z która się jest, można kochać też 'przy okazji' kogoś innego- może nie taką samą miłością. Ja dokładnie wiem o co Ci chodzi, tylko nie umiem tego wysłowić bo to się czuje. A co z kulturami poligamistycznymi? Czy mąż mający trzy żony kocha tylko jedną? Pewnie jest ta 'ulubiona' ale może przeciez kochać wszystkie.
Nasza wizja miłości jest nam narzucona przez kulturę, w której się wychowaliśmy.
Andrew pisze:Nie - uwazam ze kocha sie tak samo - jedynie emocjonalnie mozna do danej osoby bardziej lubn mniej podchodzic - stad powiedzenie bardziej kocha

Jak widać wszystko się naprawdę zmienia...runeko zgadza się w 100% z Andrew <pijak>
Dodam tylko że kochać więcej niż jedną osobę nie oznacza zawsze spać z więcej niż jedną osobą. Miłość platoniczna też istnieje i dobrze się ma.
Ainsi sera, groigne qui groigne.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
Zadie
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 16
Rejestracja: 03 sty 2009, 17:28
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: Zadie » 17 sty 2009, 14:29

miłość to dla mnie uczucie. Natomiast miłość, zakochanie, miłość platoniczna to dla mnie nie są tożsame pojęcia.

Tak piszesz oby pisać w tym momencie <pijak>
mam wątpliwości, jak to rozumieć. Bo odczytuje sens tego zdania "piszesz żeby pisać", jesli tak, to tak jak wszyscy na tego typu forach. Ale może co innego oznacza.

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 391 gości