Nola pisze:świat nie jest taki czarno-biały. owszem istnieją życiowi farciarze, "dzieci szczęścia" oraz nieudacznicy i pechowcy, ale większość jest przeciętna - odnosi sukcesy i porażki, czasem ma pecha, a czasem coś im przychodzi łatwo. tak ma większość. i ja jak najbardziej uważam, że to jest właśnie
Nie wiem, nie uważałem się za pechowca a za człowieka któremu się własnie rewelacyjnie wiedzie, wszystko szło samo, plus moja pracowitość i inne zalety dawały niezłe efekty, ale wszystko do czasu ... w pewnym momencie wszystko się zawaliło, jednocześnie i od tego czasu kompletnie nic nie układa się, nie udaje, nie wychodzi.
Nie jest to stan chwilowy bo trwa to w tej chwili już 8 lat.
To samo dotyczy związków ... jak był "dobry okres" to nie było problemu z zainteresowaniem kobiet, tyle że ja głupi i wierny byłem...
Teraz jedyne zainteresowanie wobec mojej osoby wystepuje to łóżkowe, o żadnym wiązaniu czy związku nie ma mowy... czy to też moja postawa lub wiara ? Wątpię.
Nola pisze:bo czasem jest tak, że ktoś po prostu wierzy w swojego pecha - a jak wierzy, to go ma.
Nie wierzę, nie godzę się, buntuję - nie pomaga...więc zacząłem "płynąć na fali", dostosowałem się do warunków...
Generalnie singlowanie jest fajne i zaczeło mi niedawno nie przeszkadzać, nawet podobać, mogę popatrzeć jak się inni męczą z potworami gdy ja jestem wolny i mogę robić co chcę i z kim chcę
