@ księżycówka :
uczucie, przywiązanie, szacunek, cele, marzenia, zamiłowania - to wszystko co nas łączy.
Mam wrażenie że dzieli nas chęć ich realizacji i droga jaką cchemy to osiągnąć.
Czasem jak na nią patrzę, mam wrażenie że dla niej to wszystko spadnie z nieba - a przeiceż tak się nie da. Jeśli chce się zdobyc nowe umiejętności / osiągnać jakiś cel - trzeba coś konstruktywnego robić w tym kierunku - nie tylko marzyć ...
To mnie chyab boli najbardziej - nie mogę jej zmobilizować żeby zrobiła cokolwiek.
Niby nic, a niewiele mogę zrobić - pomagam jej z najdrobiejszymi problemami, staram się jej pomóc, poszukać informacji których potrzebuje.
Troche nie bardzo mam pomysł na wzbudzenie motywacji, a mam wrażenie że konflikty na tym polu skutecznie nas od siebie oddalą...
@ mikro czarnuch
Jedno bazuje na mapie, drugie jedynie na przeczuciu... Czy zatem dalsza podróż ma szanse powodzenia?...
Heh, całkiem trafne porówanie - niestety ja mam typowo ścisły umysł - ona typowo humanistyczny. Chciałbym wiedzieć, że to ma sens - obojgu nam na tym zależy ale nie moge przecież postawić jej w sytuacji : "albo coś się zmieni - albo odchodzę".
Kocham ją, ale powstające konflikty zniszczą nas tak czy inaczej, bo tu nie chodzi o jakis śmieszny kurs prawa jazdy czy nie umycie talerza...
I jeśli nic się nie zmieni (jej z dnia na dzień większe oczekiwania, zupełnie nieadekwatne do wkładu własnego - będą dalej skutecznie gasiły Twój entuzjazm) to nie wróżę takiemu związkowi bajkowego zakończenia...
Lepiej bym tego nie ujał - pytanie tylko - czy jest coś co moge zrobić?
Skoro założyłeś ten temat to nie sądzę, by było wam ze sobą dobrze

<mentira;PP>
Jeśli myślisz poważnie o tym związku to radziłabym wyrzucić z siebie to, co na sercu leży...Zebrać się i porozmawiać szczerze ze swoją kobietą;)
Oczywiście z tym WYRZUCANIEM to nie przeginaj
Poza nielicznymi momentami, w których po prostu osłabia mnie jej podejście - jest naprawdę dobrze. To w gruncie rzeczy dobra dziewczyna, sporo przeszła i staram sie to zrozumieć i docenić i tak już duża zmianę.
Wczoraj wieczorem rozmawialiśmy o tym po raz kolejny bo juz wczesniej taka rozmowa miała miejsce z epilogiem " nie chce być taka jak moja matka", " przepraszam.. postaram się .. "
wczoraj krótko "wpedzasz mnie w poczucie winy", "nie chce Ci nic obiecywać" - tu na prawde nie chodzi o nie spełnioną obietnice (bo miałem wrrażenie ze o to chodzi) ale o coś głębszego - to w jak sposób sie uwidacznia brak motywacji i choćby odrobiny samozaparcia i silnej woli...
Bo naprawde nic się nie stanie jak o 1:00 w nocy raz czy dwa pozmywam naczynia ale... siedząc 3 dni w domu mogłaby... po prostu jakoś poczułem własnie ten brak wkładu i przeraża mnie to... przeraża mnie powstająca kopia z jej domu rodzinnego, gdzie ojciec zapierdala a matka jest chyab już zniechęcona do wszystkiego...
Zastanów się, czy to nie było tak, że była na początku fascynacja tą odmiennością, a teraz jak trzeba by przejść do przyszłości to nie ma nic. Jesteś zajęty, masz co masz i nie bierzesz pod uwage że na 100 naprawdę pasujących ci dziewczyn twoja zajmuje miejsce 73.
Po ostatnich kilku doświadczeniach, dociera do mnie że chyba na jakiś czas wolałbym być sam... Przynajmniej na jakiś czas...
@sadi :
Poczekaj jeszcze trochę i poobserwuj, czy po twoich poradach cokolwiek się zmieni na lepsze, czy nie. W sumie to nie napisałeś ile ze sobą jesteście. Jeżeli dość długo to warto chyba powalczyć o to co kiedyś skłoniło was ku sobie ;DD
Stwierdziłem ze obserwacja nic nie da - ona cały czas bedzie miała to przeświadczenie że wszystko jest ok, a nie jest przecież... Powiedzieliśmy sobie kiedyś że będziemy że sobą rozmawiać i z wiekszym lub mniejszym skutkiem się nam to udaje...
Razem jesteśmy torche ponad pół roku - czy długo czy mało - trudno oceniać - powalczyc myśle że warto...
Ogólny dylemat - zmieniać kogoś ?
Związek zawsze wymusza mniejsze lub większe ustępstwa po każdej ze stron - to się nazywa elastycznością / kompromisem i takie kompromisy są po obu stronach.
Nie ma sensu licytowac kto poświecił mniej a kto więcej, ale są rzeczy których jedna bądź druga strona nie będzie w stanie zaakceptować...
Czy naprawde, nowy tatuaż to coś czego nie można poświecić ?