od 8 miesięcy spotykalem się z b.fajną kobietą. ja mam 28 lat, ona 27. po miesiacu znajomosci cos zaczelo dziac sie z jej zdrowiem. poszlismy na badania i okazalo sie ze ma nowotwór i konieczna jest operacja.
przezyłem szok. jednak codziennie chodzilem do szpitala i ją wspieralem tyle ile moglem.
operacja się udala. byly powiklania,i musiala przez 4 miesiace lezec na brzuchu. w tym czasie opiekowalem sie jak moglem, zabieralem ją do siebie.
ona jest typem czlowieka sukcesu, zalezy jej na karierze i to ona zawsze rzucala facetow. od poczatku byla miedzy nami fascynacja, ale jako ze oboje mielismy przejscia z bylymi - nie mowilismy glosno o milosci. wystarczylo nam same bycie ze sobą, świetny seks itp.
na poczatku to ja bylem osobą ktora bardziej uczuciowo podchodzila do niej. pozniej w szpitalu - pewnie pod wplywem tych czynnikow i choroby ona zaczela mnie traktowac powaznie - mowila ze sie zakochala (choć jej podejscie do życia - zero dzieci, zero małżęnśtwa, i mieszkania razem mi do konca nie odpowiadalo).
przed szpitalem - odezwala sie do mnie moja byla - przyjechala z irlandii na tydzien. trochę pod wplywem emocji porozmawialem z nią i tyle co powiedzialem to to ze czuję do niej sentyment ale mam kogoś - na kim mi bardzo zalezy i ze ta osoba jest dla mnie najwazniejsza. powiedzialem o rozmowie mojej obecnej - wierząc w doroslosc emocjonalną.
podczas swiat wydarzyl się drugi moment ktory zawarzył na wszystkim - odezwala się na gg jakas kolezanka sprzed 2 lat - ja robiąc sobie kompletnie z sytuacji jaja- moze dla odreagowania, zaprosilem ją na masaż stópek i wino przy kominku. rozmowa byla wrecz komiczna i jedynie co moge powiedziec to to ze nigdy tej kolezanki nie spotkalem byla to taka internetowa pogadanka. i z jej stylu jasno wynikało - ze robimy sobie jaja z siebie nawzajem. dla mnie byla to taka chwila odpoczynku od stresu - od szpitala, od tego ze nie widywalem 2,5 miesiaca w ogóle znajomych,a tylko korytarze szpitala i biale fartuchy.
no i w tym jest caly problem ze po szpitalu moja dziewczyna zostala u mnie na 2 tyg. naprzemian jezdzila do rodzicow i do mnie. ja idąc do pracy dalem jej laptopa. ona sobie z ciekawosci wlazla na moje gg - i tam sie doczytala tej sytuacji.
zrobilo sie jej przykro - ze bylo to podczas szpitala. ja zaczalem sie tlumaczyc, wiem ze gęsto,ale przeciez nie mialem żadnych intencji w stos. do tamtej osoby. byla to luzna pogawędka.
wtedy to okazalo się ze moja obecna jest bardzo zazdrosna o wszystko. o ile wczesniej trudno jej bylo przełknąć słowo "kocham". to teraz zaczela wręcz wariować. ja rozumiem ze wiele stresu mielismy za sobą, rozumiem ze ciagle leżenie na brzuchu doprowadza do szału.
ale ja byłem tylko dla niej.tylko zalezało mi na jej zdrowiu.i poza tymi 2 sprawami wczesniej przez cale 8 miesiecy nie dalem jej powodu do niczego co by mialo zniszczyc nasze bycie razem.
od tamtej pory - tego GG - dziewczyna sie zmienila. jej obsesje wyszly na wierzch. zaczela mi zarzucac zdrade, urojone spotkania z innymi dziewczynami.to ze gadam przez telefon z kolezanką służbowo za długo. a ja jej wszystko cierpiliwe tlumaczylem. czasem wrecz żartem, szukałem sposobu żeby ona nie niszczyła tego co bylo miedzy nami.
jadąc na skolenie zagraniczne, ona zarzucala mi ze u mnie wszyscy z wszystkimi sypiają w firmie. sprawdzala zdjecia, zarzucala mi ze jakies pokasowalem,albo na filmie ze byl jakis glos kogos w moim pokoju kiedy krecilem film na balkonie - a to byl moj kolega ktory dzielil ze mną pokoj.
slowem przeżywałem to bardzo.wrecz nie dawalo mi to żyć. wiem ze miala powody - ta rozmowa na gg.ale ja jej jasno to wytlumaczylem ze z kontekstu wynika ze to tylko bylo dla rozladowania stresu i emocji szpitalnych i ze w ogóle tej dziewczyny nigdy nie spotkalem.
myslalem ze z czasem jej przejdzie.ale ona coraz bardziej.do tego zaczela sie ode mnie odsuwać. od miesiaca nie sypialismy ze sobą. pojawialy sie konflikty o nic.o cieknący kran w jej mieszkaniu, o zla pogode, o to ze ma zasilek chorobowy za niski (co jej przeszkadza bo wczesniej sporo zarabiala)
mielismy jechac na dlugi weekend.ale ona powiedziala ze jedzie do rodzicow. okazalo sie potem ze pojechala niby z kolezankami na slowację. nie odbierala ode mnie telefonów. po przyjezdzie zaczela być oschła i wrecz szydziła ze mnie. i zaczela mi wmawiac ze nic nas nie laczy. ze ona sie szybko zakochuje i szybko odkochuje
obecnie nic juz na nią nie dziala. pokazalem jej kartke ktora mi dala o milosci na walentynki, 20 zdań ktore sama napisala. to mnie wysmiala - co jej niby pokazuje.
zmienila sie kompletnie. z osoby ktora wrecz choro kochala - w osobe pustą, niewrażliwą, ktora traktuje faceta jak mebel.
powiedziala mi tez ze jak chce to moge jej wystawic rachunek za opieke w szpitalu............
poczulem sie naprawde zraniony. codziennie przez 2 miesiace w szpitalu, nikt inny, rodzina,znajomi sie nie kwapili, tylko ja bylem "'tym leszczem".
gdyby byla kaleką po operacji,albo sie nie obudzila. kto wtedy by cierpial najbardziej
a teraz ? nie mam juz sil. czuje sie jak wywalona szmata,a tyle poświecilem.naprawde.
ona mi zarzucala ze nie jestem dla niej dosc czuly - a wg. mnie bylem, zarzucala mi ze nie daje jej poczucia kobiecosci,ale co ja jeszcze moglem wymyslec zeby ona czula sie bezpieczniej jako kobieta...........
a teraz ? zadzwonilem do niej i ona mi mowi - ze spotyka sie z kims, i chyba cos poczula do niego - rozumiecie 2 tygodnie po tym jak powiedziala mi ostatni raz ze kocha............
z taką pustością, pewnie siebie, gnoi mnie przy kazdej rozmowie kiedy chce sie spotkac i pogadac.
po prostu nie wiem. kolezanka mi powiedziala ze jej sie cos w glowie poprzewracalo i ze nie zaslugiwala na mnie.......................
ja sam nie wiem. wiem ze moze ona poczula ze dostala od zycia drugą szanse.i ze potraktowala mnie w kategorii "jelenia" na ciezkie czasy................
oceńcie moje zachowanie,wiem ze te gg wszystko odmienilo.i wszystko wyszlo z niej.ale zeby tak sie zachowywac raz kochac, wrecz dusic, byc zazdrosnym chorobliwie...............a potem sie odwrocic i bez pytania z kims innym zacząć?
jej kolezanka mi powiedziala ze ona nie jest stabilna uczuciowo i ze sadzac po tym kims z kim sie widuje teraz - dlugo to nie potrwa......................ale Boże ja oddałem jej tyle czasu,wysiłku i tyle spedzilem by było nam dobrze na dobre i zle................