No nie...
Moderator: modTeam
No nie...
censored sięgnęło zenitu, podłość jest tuż za. censored moje a podłość jej. A może to ja jestem podły?No ale jak to ? Ty nie poczuł byś się przykro?Tobie nie byłoby smutno, gdybyś najpierw słyszał, że fryzure masz okropną a po wyjściu od fryzjera uderzyła by Cię w twarz słowami - “To Twoja wina, sam dałeś się tak obciąć”.
Spoko, wiatr zawiał we włosy, fryzurka przed odwiedzinami w saloniku gdzie tak przyjemnie masują Cię za uszami, nie była może zachwycająca – ja to wiem dlatego namawiać mnie na fryzjera długo nie musiała. Dobra , jesteśmy już w środku. Oboje mówimy kobiecie co i jak ciąć żeby było dobrze. Lusterko, pieniążki , dowidzenia i jesteśmy już po , gdzie rzeczywistość nie jest już tak kolorowa jak w czterech ścianach “Trendy”.
“Tobie się podoba ta fryzura?”
Odpowiadam, że tak średnio - jak to zwykle bywa po wizycie u fryzjera sam już nie wiem czy to tak właśnie włosy miały wyglądać. W każdym razie nie jest źle, Jej starszej siostrze bardzo się podoba . Jej nie i tu jest problem.
Zresztą to dla mnie nie nowość – tak było już dwa lata temu gdy faktycznie padłem ofiarą fryzjerki i kobieta ścieła mnie za krótko - Jej lament był okropny, zarzutów cała masa - dla mnie absurd. Ale ok, starałem się wtedy zrozumieć, że może się nie podobać.
No i co? Historia się powtarza. Słuchanie wykładu na temat tego, że przecież widziałem jak ta kobieta mnie strzyże a mimo to wyglądam jak wyglądam, nie należy do przyjemnych. Cóż, na zarzuty, że miałem kobiecie coś powiedzieć, może nie potrzebnie palnąłem - “Ale Ty też tam byłaś”. Kurcze, serio, jak mam włosy na głowie powywijane w tą i tamtą , to jakoś nie umiem poskładać tego do kupy i zorientować się, że może kobieta tnie za krótko. Czy pół centymetra robi wam aż taką różnice?
Poza palnięciem głupiego hasła, nie odzywam się już w ogóle – z doświadczenia wiem, że przytaczanie przeze mnie jakichkolwiek argumentów może skończyć się atakiem pod moim adresem i wielką kłótnią. Skoro jestem jeszcze przy włosach to przed chwilą wpadła do nas znajoma - pyta czy byłem u fryzjera i mówi, że fajnie wyglądam. Pytam trzy razy czy mówi serio. Tak, z uśmiechem ocenia pozytywnie. Gdyby było inaczej , kręciła by nosem ....to akurat wiem.
W drodze do pokoju, nie mam ochoty gadać. W sumie to jest mi smutno. A co wam by nie było? Wychodzisz od fryzjera i od ukochanej słyszysz “Co to ma być”. Byłoby ok, gdyby mi ktoś z uśmiechem powiedział, że fryzjer się nie spisał na medal. Ok , nie jestem przewrażliwiony na punkcie wyglądu, włosy rosną szybko nie ma problemu ale jak ktoś z taką dezaprobatą i grymasem twarzy mówi, mi że okropnie, po czym odwraca się na pięcie i sobie idzie – trochę przesada, według mnie.
Razem z Jej siostrą dogoniliśmy Anie i idziemy dalej. Tak jak pisałem, najbliższe pół godz. Jazdy autobusem nie odzywam się, Ona zresztą też.
Aha, żeby było uczciwie, staliśmy chwilę przed sklepem i wtedy mówię spokojnie, żeby mnie nie obrażała – dobra , przyznaję może nie powiedziała mi nic obraźliwego ale gdybyście to wszystko słyszeli może stwierdzilibyście inaczej....
Siedzę już w pokoju. Ania zaczyna opowiadać co tam na uczelni - nawet ciekawe i śmieszne rzeczy. Rozmawiam z nią normalnie po czym pyta mnie czy długo się jeszcze będę gniewał?
“Po prostu zrobiło mi się przykro” - odpowiadam.
I zaczyna się burza, oskarżenia pod moim adresem, walenie we mnie poduszką i oskarżanie , że teraz to ona nie ma ochoty na naukę , nie ma ochoty na nic a To ja ją w to wpędziłem. No cóż? Czy nieodzywanie się do kogoś przez godzinę powinno wywołać taką burzę?
Oczywiście, wszystko byłoby ok, gdybym przeprosił za to, że się “obraziłem” i powiedział, że nie miałem racji. Ale nie. Dość tego, wielokrotnie tak robiłem i nigdy nie przyniosło to nieczego dobrego dla mnie. Co jest? Nie mogę czuć się smutno z powodu Jej słów i twierdzić, że tak właśnie jest?
Z drugiej strony, musicie wiedzieć, że Ania ma problemy ze sobą , tak bym to nazwał. Sama to przyznaje ale tylko wtedy gdy jest spokój i jest wszystko ok. Tyle już razy, wszystkie jej kłótnie, pretensje, wyzwiska kierowane do mnie, absurdalne zarzuty (sama to później przyznała, że były absurdalne) usprawiedliwiałem właśnie tym, że taka po prostu jest ( dzieciństwo, charakter itp. Itd.)
No ale mimo, że jestem cierpliwy to przecież gdzieś jest granica.
Wróćmy trochę w czasie. Po wybuchy złości kładzie się na łóżko, ja robię jej melisę i kładę się obok po czym w piękny sposób zwraca się do mnie -”czemu ty mi to robisz”? - oczywiście chodzi o to, czemu mnie tak denerwujesz. Nie, tym razem już nie powiem, że przepraszam i to wszystko moja wina – mówię , że poczułem się urażony i dopóki Ona nie zda sobie z tego sprawy.....
Nawet nie dokończyłem gdy usłyszałem “ Wypad za drzwi jak taki chojrak jesteś!!!”
Szantaż samobójstwem to okropna rzecz.
Biorę kurtkę i wychodzę. Po 20 minutach dostaję sms : “nie wracaj, nie ma do kogo , nie ma do czego. “Narazie”
No nie. Żeby to zrozumieć , trzeba wiedzieć, że ostatnio czytałem Jej artykuł z wyborczej jak to chłopak popełnił samobójstwo a przed powieszeniem się napisał do kumpla coś w tym stylu , kończąc słowami “narazie”. Zresztą o samobójstwie, Ania mówi czasami ...zwłaszcza jak jest źle ( nie będę tu pisał o Jej dzieciństwie, rodzicach itp. Bo musiałbym się nie źle wkurzyć na cały świat, że Ją to wszystko spotkało).
Wracam więc do pokoju. Pokój zamknięty ale wiem , że jest w środku. Pukam nie otwiera. Boję się, że coś się stało, myślę już żeby pójść do portiera po drugi klucz. Dzwonię na komórkę, nie odbiera....W końcu odebrała. Wpuści mnie.
Na łóżku mnóstwo lekarstw. Sprawdzam ile jest a ile pamiętam, że było. Jest ok, raczej niczego nie brakuje. Pytam czy coś zażyła i słyszę , żebym spadał bo jestem bufonem.
Nie mogę wyjść...boję się, że coś sobie zrobi.
Piszę to wszystko, uspokajam się. Szkoda tylko, że to co dziś w skrócie opisałem to powtórka z historii, zmienia się tylko kontekst. W górach usłyszałem gorsze obelgi, gdzieś indziej, że mnie nienawidzi. Nie raz też dałem się w ciągnąć w kłótnię , powiedziałem, że mam już tego dość i tak żyć dalej nie mogę, nieraz też zachowałem spokój.
Później znów było dobrze, fajnie , spokojnie, po przyjacielsku. Z mojej strony przychodziło zrozumienie , starałem sobie to jakoś wytłumaczyć i było ok.
Szkoda tylko, że po tylu akcjach, nie jestem już takim człowiekiem jakim byłem zanim Ją poznałem. Jestem już kompletnie rozbity, mam już tego dość – zero pozytywnego nastawienia. Lubię robić to czym powinienem zająć się na co dzień, mogę być w tym dobry, kiedyś byłem ale to wymaga wysiłku, którego dać z siebie nie mogę ....energia marnuje się na to o czym piszę....
Wszystko to z tą fryzurą to jakaś głupota, uczony powie “to był przykład na irracjonalne zachowanie”, dla mnie to jakaś paranoja....
Mi też już nie chce się w to brnąć....ale jeszcze nie powiem “Narazie”....
Spoko, wiatr zawiał we włosy, fryzurka przed odwiedzinami w saloniku gdzie tak przyjemnie masują Cię za uszami, nie była może zachwycająca – ja to wiem dlatego namawiać mnie na fryzjera długo nie musiała. Dobra , jesteśmy już w środku. Oboje mówimy kobiecie co i jak ciąć żeby było dobrze. Lusterko, pieniążki , dowidzenia i jesteśmy już po , gdzie rzeczywistość nie jest już tak kolorowa jak w czterech ścianach “Trendy”.
“Tobie się podoba ta fryzura?”
Odpowiadam, że tak średnio - jak to zwykle bywa po wizycie u fryzjera sam już nie wiem czy to tak właśnie włosy miały wyglądać. W każdym razie nie jest źle, Jej starszej siostrze bardzo się podoba . Jej nie i tu jest problem.
Zresztą to dla mnie nie nowość – tak było już dwa lata temu gdy faktycznie padłem ofiarą fryzjerki i kobieta ścieła mnie za krótko - Jej lament był okropny, zarzutów cała masa - dla mnie absurd. Ale ok, starałem się wtedy zrozumieć, że może się nie podobać.
No i co? Historia się powtarza. Słuchanie wykładu na temat tego, że przecież widziałem jak ta kobieta mnie strzyże a mimo to wyglądam jak wyglądam, nie należy do przyjemnych. Cóż, na zarzuty, że miałem kobiecie coś powiedzieć, może nie potrzebnie palnąłem - “Ale Ty też tam byłaś”. Kurcze, serio, jak mam włosy na głowie powywijane w tą i tamtą , to jakoś nie umiem poskładać tego do kupy i zorientować się, że może kobieta tnie za krótko. Czy pół centymetra robi wam aż taką różnice?
Poza palnięciem głupiego hasła, nie odzywam się już w ogóle – z doświadczenia wiem, że przytaczanie przeze mnie jakichkolwiek argumentów może skończyć się atakiem pod moim adresem i wielką kłótnią. Skoro jestem jeszcze przy włosach to przed chwilą wpadła do nas znajoma - pyta czy byłem u fryzjera i mówi, że fajnie wyglądam. Pytam trzy razy czy mówi serio. Tak, z uśmiechem ocenia pozytywnie. Gdyby było inaczej , kręciła by nosem ....to akurat wiem.
W drodze do pokoju, nie mam ochoty gadać. W sumie to jest mi smutno. A co wam by nie było? Wychodzisz od fryzjera i od ukochanej słyszysz “Co to ma być”. Byłoby ok, gdyby mi ktoś z uśmiechem powiedział, że fryzjer się nie spisał na medal. Ok , nie jestem przewrażliwiony na punkcie wyglądu, włosy rosną szybko nie ma problemu ale jak ktoś z taką dezaprobatą i grymasem twarzy mówi, mi że okropnie, po czym odwraca się na pięcie i sobie idzie – trochę przesada, według mnie.
Razem z Jej siostrą dogoniliśmy Anie i idziemy dalej. Tak jak pisałem, najbliższe pół godz. Jazdy autobusem nie odzywam się, Ona zresztą też.
Aha, żeby było uczciwie, staliśmy chwilę przed sklepem i wtedy mówię spokojnie, żeby mnie nie obrażała – dobra , przyznaję może nie powiedziała mi nic obraźliwego ale gdybyście to wszystko słyszeli może stwierdzilibyście inaczej....
Siedzę już w pokoju. Ania zaczyna opowiadać co tam na uczelni - nawet ciekawe i śmieszne rzeczy. Rozmawiam z nią normalnie po czym pyta mnie czy długo się jeszcze będę gniewał?
“Po prostu zrobiło mi się przykro” - odpowiadam.
I zaczyna się burza, oskarżenia pod moim adresem, walenie we mnie poduszką i oskarżanie , że teraz to ona nie ma ochoty na naukę , nie ma ochoty na nic a To ja ją w to wpędziłem. No cóż? Czy nieodzywanie się do kogoś przez godzinę powinno wywołać taką burzę?
Oczywiście, wszystko byłoby ok, gdybym przeprosił za to, że się “obraziłem” i powiedział, że nie miałem racji. Ale nie. Dość tego, wielokrotnie tak robiłem i nigdy nie przyniosło to nieczego dobrego dla mnie. Co jest? Nie mogę czuć się smutno z powodu Jej słów i twierdzić, że tak właśnie jest?
Z drugiej strony, musicie wiedzieć, że Ania ma problemy ze sobą , tak bym to nazwał. Sama to przyznaje ale tylko wtedy gdy jest spokój i jest wszystko ok. Tyle już razy, wszystkie jej kłótnie, pretensje, wyzwiska kierowane do mnie, absurdalne zarzuty (sama to później przyznała, że były absurdalne) usprawiedliwiałem właśnie tym, że taka po prostu jest ( dzieciństwo, charakter itp. Itd.)
No ale mimo, że jestem cierpliwy to przecież gdzieś jest granica.
Wróćmy trochę w czasie. Po wybuchy złości kładzie się na łóżko, ja robię jej melisę i kładę się obok po czym w piękny sposób zwraca się do mnie -”czemu ty mi to robisz”? - oczywiście chodzi o to, czemu mnie tak denerwujesz. Nie, tym razem już nie powiem, że przepraszam i to wszystko moja wina – mówię , że poczułem się urażony i dopóki Ona nie zda sobie z tego sprawy.....
Nawet nie dokończyłem gdy usłyszałem “ Wypad za drzwi jak taki chojrak jesteś!!!”
Szantaż samobójstwem to okropna rzecz.
Biorę kurtkę i wychodzę. Po 20 minutach dostaję sms : “nie wracaj, nie ma do kogo , nie ma do czego. “Narazie”
No nie. Żeby to zrozumieć , trzeba wiedzieć, że ostatnio czytałem Jej artykuł z wyborczej jak to chłopak popełnił samobójstwo a przed powieszeniem się napisał do kumpla coś w tym stylu , kończąc słowami “narazie”. Zresztą o samobójstwie, Ania mówi czasami ...zwłaszcza jak jest źle ( nie będę tu pisał o Jej dzieciństwie, rodzicach itp. Bo musiałbym się nie źle wkurzyć na cały świat, że Ją to wszystko spotkało).
Wracam więc do pokoju. Pokój zamknięty ale wiem , że jest w środku. Pukam nie otwiera. Boję się, że coś się stało, myślę już żeby pójść do portiera po drugi klucz. Dzwonię na komórkę, nie odbiera....W końcu odebrała. Wpuści mnie.
Na łóżku mnóstwo lekarstw. Sprawdzam ile jest a ile pamiętam, że było. Jest ok, raczej niczego nie brakuje. Pytam czy coś zażyła i słyszę , żebym spadał bo jestem bufonem.
Nie mogę wyjść...boję się, że coś sobie zrobi.
Piszę to wszystko, uspokajam się. Szkoda tylko, że to co dziś w skrócie opisałem to powtórka z historii, zmienia się tylko kontekst. W górach usłyszałem gorsze obelgi, gdzieś indziej, że mnie nienawidzi. Nie raz też dałem się w ciągnąć w kłótnię , powiedziałem, że mam już tego dość i tak żyć dalej nie mogę, nieraz też zachowałem spokój.
Później znów było dobrze, fajnie , spokojnie, po przyjacielsku. Z mojej strony przychodziło zrozumienie , starałem sobie to jakoś wytłumaczyć i było ok.
Szkoda tylko, że po tylu akcjach, nie jestem już takim człowiekiem jakim byłem zanim Ją poznałem. Jestem już kompletnie rozbity, mam już tego dość – zero pozytywnego nastawienia. Lubię robić to czym powinienem zająć się na co dzień, mogę być w tym dobry, kiedyś byłem ale to wymaga wysiłku, którego dać z siebie nie mogę ....energia marnuje się na to o czym piszę....
Wszystko to z tą fryzurą to jakaś głupota, uczony powie “to był przykład na irracjonalne zachowanie”, dla mnie to jakaś paranoja....
Mi też już nie chce się w to brnąć....ale jeszcze nie powiem “Narazie”....
Marissa pisze:Kolejny który lubi długie historie i bezsensowne zajmowanie nam czasu
czemu? koleś szuka pomocy i w miarę możliwości powinniśmy mu pomóc...
kto to?, posłuchaj...sądzę, że dużo rozmawialiście na ten temat razem i nic nie pomogło...po prostu ona ma takie "ataki" wściekłości, żalu...być może chce się wyżyć na Tobie za swoje problemy o których pisałeś że ma...dzieciństwo...jeśli miała problemy to odbiło się to na niej i tutaj chyba nic nie wskurasz...może gdy będzie miała "lepszy" dzień to pogadaj z nią o tym i może o jakimś pójściu do lekarza?
a co do tych tabletek...to są jakieś jej lekarstwa?
tak ogólnie patrząc to wg. mnie musisz mieć troszkę cierpliwości...rozumiem, że "ile można" , ale sam mówisz, że "ma problemy ze sobą" ... usiądź z nią i porozmawiaj szczerze i nie bój się powiedzieć co o wszystkim myślisz...i przede wszystkim nie odwracaj się od niej, a spróbuj wytłumaczyć, zrozumieć i pomóc
życzę szczęścia Wam obojgu
Fuck it all! Fuck this world!...
Fuck everything that you stand for!...
Fuck everything that you stand for!...
kto to?, po co Ty właściwie z nią jesteś? Według mnie wyjście jest jedno: uciekaj od niej jak najdalej. To się zapowiada na modelowy toksyczny związek, w którym Ty będziesz ofiarą.
Fryzura to tylko pretekst. Nie byłbyś u fryzjera to przyczepiłaby się czegoś innego: krzywo obciętych paznokci, źle dobranych do butów skarpetek, gazety jaką czytasz, czegokolwiek. Wie, że może po Tobie bezkarnie jeździć, to sobie jeździ. Dobrze, że zacząłeś sobie z tego zdawać sprawę.
Nikt nie jest wart tego, żeby być z nim, jeżeli grozi samobójstwem. Taki szantaż to najgorsze chamstwo. Jeżeli ona grozi samobójstwem z Twojego powodu, to trzeba powiedzieć: ,,jest Ci ze mną tak źle, że przeze mnie chcesz się zabić. Skoro jestem takim potworem, to nie jestem wart Ciebie, nie chcę Ci zmarnować życia'', wyjść i nigdy pod żadnym pozorem nie wracać. Ja po takiej jeździe, jak ta z całym łóżkiem zasłanym lekarstwami, złapałbym za telefon i obdzwonił całą jej rodzinę (im dalej mieszkają tym lepiej), alarmując ich, że ich córkę, siostrę czy kim tam ona dla nich jest, właśnie nakryłeś na próbie samobójczej, poczekał aż zjawi się pierwsza osoba i wyszedł. Ewentualnie jeszcze zadzwoniłbym na numer alarmowy z pytaniem co masz zrobić, bo nie wiesz czy czegoś już nie łyknęła. A nuż udałoby się i zrobiliby jej profilaktycznie płukanie żołądka i potrzymali ze trzy dni na obserwacji. Wszystko dla jej dobra.
Fryzura to tylko pretekst. Nie byłbyś u fryzjera to przyczepiłaby się czegoś innego: krzywo obciętych paznokci, źle dobranych do butów skarpetek, gazety jaką czytasz, czegokolwiek. Wie, że może po Tobie bezkarnie jeździć, to sobie jeździ. Dobrze, że zacząłeś sobie z tego zdawać sprawę.
Nikt nie jest wart tego, żeby być z nim, jeżeli grozi samobójstwem. Taki szantaż to najgorsze chamstwo. Jeżeli ona grozi samobójstwem z Twojego powodu, to trzeba powiedzieć: ,,jest Ci ze mną tak źle, że przeze mnie chcesz się zabić. Skoro jestem takim potworem, to nie jestem wart Ciebie, nie chcę Ci zmarnować życia'', wyjść i nigdy pod żadnym pozorem nie wracać. Ja po takiej jeździe, jak ta z całym łóżkiem zasłanym lekarstwami, złapałbym za telefon i obdzwonił całą jej rodzinę (im dalej mieszkają tym lepiej), alarmując ich, że ich córkę, siostrę czy kim tam ona dla nich jest, właśnie nakryłeś na próbie samobójczej, poczekał aż zjawi się pierwsza osoba i wyszedł. Ewentualnie jeszcze zadzwoniłbym na numer alarmowy z pytaniem co masz zrobić, bo nie wiesz czy czegoś już nie łyknęła. A nuż udałoby się i zrobiliby jej profilaktycznie płukanie żołądka i potrzymali ze trzy dni na obserwacji. Wszystko dla jej dobra.
Jest dobrze i tak trzymać!
- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
Marissa pisze:bezsensowne
Akurat w tym, co powyżej sensu jest sporo. Mam nadzieję, że to nie jakaś wprawka literacka, bo stylistyka tu faktycznie na niezłym poziomie. Tym niemniej szczerością trąci
kto to? pisze:jeszcze nie powiem “Narazie”....
Jeszcze
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
yeti pisze:To się zapowiada na modelowy toksyczny związek,
To się nijak nie zapowiada, za przytomny facet jest. Co prawda człowiek to takie bydle, co się do wszystkiego przyzwyczai - ale jemu to przyzwyczajanie już nosem wychodzi. On z tego wyjdzie, a może, jeśli los będzie łaskawy, również Ona się przy okazji czegoś nauczy.
Mati_OO dzięki za posta i dodanie otuchy...
Yeti ... z doświadczenia coś mi mówi, że z gazetą, skarpetkami itp. to masz racje ...
pani minister...mam nadzieję, że oboje z tego wyjdziemy...jak się wszystko uspokaja to Ją w pewnym sensie rozumiem a przynajmniej się staram. Szkoda tylko tych zmarnowanych dni....
Moderator wykasował mojego poprzedniego posta, który brzmiał podobnie jak ten +
"Marissa....Marissa napisała co wiedziała ..."
powód? post nie wnosił nic do tematu ...podziękowania dla tych, którzy odpowiedzieli nic nie znaczą ?
a co wniosła wypowiedz marissy o tym, że mój post to bezsensowne zajmowanie Jej czasu ?
Yeti ... z doświadczenia coś mi mówi, że z gazetą, skarpetkami itp. to masz racje ...
pani minister...mam nadzieję, że oboje z tego wyjdziemy...jak się wszystko uspokaja to Ją w pewnym sensie rozumiem a przynajmniej się staram. Szkoda tylko tych zmarnowanych dni....
Moderator wykasował mojego poprzedniego posta, który brzmiał podobnie jak ten +
"Marissa....Marissa napisała co wiedziała ..."
powód? post nie wnosił nic do tematu ...podziękowania dla tych, którzy odpowiedzieli nic nie znaczą ?
a co wniosła wypowiedz marissy o tym, że mój post to bezsensowne zajmowanie Jej czasu ?
'kto to?', ile masz lat jesli mozna wiedziec? naprawde tyle co w profilu? naucz Ty sie pisac zrozumiale. Bo moze i by wieksza czesc forum Ci pomogla, ale tego referatu nie da sie przeczytac i zrozumiec. Wiem, ze chodzi o fryzjera, o fryzure, ze Twoja dziołcha niezadowolona i tyle. Przeczytaj to co napsiales i przemysl.
"To jest tak, że gdy mam co chcę,
Wtedy więcej chcę.
Jeszcze."
Wtedy więcej chcę.
Jeszcze."
nic lepszego i madrzejszego niz yeti nie napisze chce tylko "dodac glos" podzielajcy jego opinie zebys wiedzial ze jest nas wiecej z takim samem pogladem na ta sprawe.
gdy czytalem twojego posta slowo "toksyczna osoba" sama przechodzila przez mysli.
uciekaj od niej mowie ci. pewnie minie troche czasu zanim sie na to zdecydujesz i zrozumiesz ze tak bedzie najlepiej ale wierz mi dzien w ktorym w koncu do tego dojdziesz nadejdzie szybciej niz ci sie wydaje
gdy czytalem twojego posta slowo "toksyczna osoba" sama przechodzila przez mysli.
uciekaj od niej mowie ci. pewnie minie troche czasu zanim sie na to zdecydujesz i zrozumiesz ze tak bedzie najlepiej ale wierz mi dzien w ktorym w koncu do tego dojdziesz nadejdzie szybciej niz ci sie wydaje
Kiedy mierzy się około dwóch metrów wzrostu, trudno jest sprawiać wrażenie przeciętniaka
naucz Ty sie pisac zrozumiale
pani _minister i inni jakoś zrozumiała...
Nie wszystko do każdego trafia....
Lat mam tyle co w profilu, referat przeczytałem jeszcze raz, przemyślałem i Tobie również to proponuje, może coś tam jednak zauważysz... (pisałem "w biegu", mogło być ładniej ale chyba nie jest aż tak, źle :-)
kto to? pisze:Mati_OO dzięki za posta i dodanie otuchy...
hmm...napisałem tak, bo uważam, że czasami mimo wszystko nie warto wszystkiego kończyć...nie można się męczyć i jeżeli mimo wszystko będzie tak samo to odejdź od niej, ale wcześniej wytłumacz jej dlaczego to robisz...i tak myślę, że gdy już się na to zdecydujesz to daj jej szansę jeśliby się odezwała i zobacz czy się ułoży...ja bym tak zrobił co nie znaczy, że zrobiłbym dobrze - pamiętaj.
jak tu kilka osób zauważyło, jestem młody i jestem troszkę idealistą gotowym rzucić wszystko dla sprawy...
a ona ile ma lat?
Fuck it all! Fuck this world!...
Fuck everything that you stand for!...
Fuck everything that you stand for!...
kto to? jestescie młodymi ludźmi (stara się odezwala:P), więc to z pewnością nie wstyd przyznać, że sobie sami z tym nie radzicie. Mnie się słowo "toksyczna" samo nie narzuca, być może z powodu przywiązania do psychologii akademickiej a nie "poradnikowej". Są dwa rodzaje samobójców (lub grożących s.)- osoby które faktycznie zamierzają to zrobić (nie będę wnikac w powody) oraz szantażyści, dla których ten gest jest wołaniem o uwagę, zainteresowanie, trochę na poziomie dziecka czy`nastolatka. W moim przekonaniu każdy z "typów" potrzebuje pomoc (choć innej), dlatego ja zaczęłabym z nią rozmawiać na temat wizyty u psychoterapeuty. Być może w wyniku doznanej wcześniej krzywdy są w niej pokłady złości, a jedyny sposób jakiego się nauczyła, żeby to rozładować to agresja w stronę innych. Pamiętaj, że NIE MASZ OBOWIĄZKU trwać w tym związku, bo szantaż samobójstwem może powodować dokładnie taki stan jak opisujesz, co dla Twoje zdrowia tez nie jest dobre.
Problem polega na tym, ze to ona musi uzyskać "wgląd"(czyli świadomość tego,ze ma jest problem ,którego źródłem jest ona i jej zachowanie) , żeby zdecydować się na zmianę, z pomocą lub bez psychoterapeuty. Choć te drugi z pewnością nie zaszkodzi..
Problem polega na tym, ze to ona musi uzyskać "wgląd"(czyli świadomość tego,ze ma jest problem ,którego źródłem jest ona i jej zachowanie) , żeby zdecydować się na zmianę, z pomocą lub bez psychoterapeuty. Choć te drugi z pewnością nie zaszkodzi..
Could I borrow your oxygen? I want to breath what you're breathing ;*
yeti pisze:To się zapowiada na modelowy toksyczny związek, w którym Ty będziesz ofiarą.
To jest już od dawna toksyczny związek.
kto to? pisze:Mati_OO dzięki za posta i dodanie otuchy...
I zachwycił się radą od najmłodszego na forum, bo tak najłatwiej

Ogólnie stary współczuje. Miłej męczarni aż do końca...
I zachwycił się radą od najmłodszego na forum, bo tak najłatwiej![]()
Chłopak się postarał, posta napisał to mu podziękowałem ...
Gdzie tam masz wyraz zachwytu ?
Frank wyznawca filozofii : jak jest wszytko ok to fajnie, jak coś się popsuje, jak ktoś może potrzebuje pomocy bo ma problem z którym sam sobie nie może poradzić, to pa, nie moja sprawa...
Chciałbym mieć takiego przyjaciela

- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
kto to?, doskonale wiesz, ze nie porady tu szukasz (bo zamknięty jesteś za bardzo), tylko potwierdzenia. Ty już sobie poukładałeś wszystko w główce, ten pierwszy post doskonale o tym świadczy, za bardzo jest ukierunkowany i za bardzo jednostronny, żeby miało być inaczej. Teraz tylko czekać, aż to, co w głowie, znajdzie odbicie w tym, co w czynach. Troszkę Ci w tym współczucie przeszkadza, troszkę przyzwyczajenie, troszkę poczucie przyzwoitości różnie rozumiane - co nie przeszkadza Ci przedstawić dziewczyny obcym forumowiczom, tak jak ją przedstawiłeś. Troszkę Ci samego siebie szkoda i chciałbyś, żeby jeszcze ktoś z zewnątrz też Cię pożałował. A jak nie - znaczy, że nieczułe bydle z niego.
kto to? pisze:Frank wyznawca filozofii : jak jest wszytko ok to fajnie, jak coś się popsuje, jak ktoś może potrzebuje pomocy bo ma problem z którym sam sobie nie może poradzić, to pa, nie moja sprawa...
Chciałbym mieć takiego przyjaciela
Otóż wyobraź sobie, że są takie osoby, które sobie bardzo cenią przyjaźń ze mną. A mojej filozofii nie znasz, więc zamilknij. Ty oczekujesz porad, które nie mają sensu (przykład: zachwyt poradą Matiego: Ratuj to, próbuj, a nuż...). Pozostaje współczucie.
FrankFarmer pisze:Ty oczekujesz porad, które nie mają sensu (przykład: zachwyt poradą Matiego: Ratuj to, próbuj, a nuż...).
coś złego w tym? najlepiej powiedzieć "zostaw ją" i już...ciekawe czy ty byś tak po prostu zostawił dziewczynę mimo wszystko jeśli by ci na niej zależało...
Fuck it all! Fuck this world!...
Fuck everything that you stand for!...
Fuck everything that you stand for!...
Raz, drugi a może i trzeci nie. Ale w końcu każdy się nauczy, że z takich układów nic dobrego się nie wykluje, bo wykluć się nie może, i zacznie ucinać je zanim go mocno zabolą. Nie lepiej poszukać sobie kogoś, z kim się nie ma takich problemów, z kim można przyjemnie spędzić czas nie narażając się na niezasłużoną agresję i poniżanie, a tego typu dziewczynę zostawić dla pasjonatów gustujących w tego typu jazdach?Mati_00 pisze:najlepiej powiedzieć "zostaw ją" i już...ciekawe czy ty byś tak po prostu zostawił dziewczynę mimo wszystko jeśli by ci na niej zależało...
Jest dobrze i tak trzymać!
yeti pisze:Raz, drugi a może i trzeci nie. Ale w końcu każdy się nauczy, że z takich układów nic dobrego się nie wykluje, bo wykluć się nie może, i zacznie ucinać je zanim go mocno zabolą. Nie lepiej poszukać sobie kogoś, z kim się nie ma takich problemów, z kim można przyjemnie spędzić czas nie narażając się na niezasłużoną agresję i poniżanie, a tego typu dziewczynę zostawić dla pasjonatów gustujących w tego typu jazdach?Mati_00 pisze:najlepiej powiedzieć "zostaw ją" i już...ciekawe czy ty byś tak po prostu zostawił dziewczynę mimo wszystko jeśli by ci na niej zależało...
Ależ przecież jak to... Zostawiać na pastwę losu biedną dziewczynę, a co z "uratowaniem jej", przecież dla ukochanej osoby góry się przenosi

A tak na serio... Yeti masz całkowitą rację. Jak dana osoba sama sobie nie poradzi ze swoim problemem to nikt jej w tym nie wyręczy i ta druga osoba tak naprawdę naraża się na kolejne pytania, zwątpienia, stresy, a w czarnym charakterze osoba z problemami może "pociągnąć w dół" swojego wspaniałego partnera, pojawić się może depresja i inne rzeczy.
Po co?
Lepiej tego uniknąć, a tego kwiatu (bez problemów) to pół światu.
- PoznanPawelek
- Bywalec
- Posty: 57
- Rejestracja: 18 maja 2007, 09:19
- Skąd: Poznań
- Płeć:
kto to?,
Cierp cialo cos chcialo....ale tak na serio to jezeli z nia jestes tyle czasu i jakos dales rade to jak opadna emocje - spojrzysz na to inaczej i zniesiesz niejeden taki jej foch...coz ona taka juz jest i nic na to nie poradzisz...wazne ze z tego co piszesz...jej na tobie bardzo zalezy...a to chyba jest wazne dla ciebie?... a i tobie na niej rowniez zalezy, a wnioskuje nawet ze bardzo...wiec nie powinno byc zle kazdy jest jaki jest...ja tez dostaje wredne smsy czy tel ale nic juz z tego nie robie bo prawidlowy zwiazek jest zwiazkiem kompromisow i jak chcesz byc z nia dlugo to ta zasade musisz przyjac.
pozdr.
Cierp cialo cos chcialo....ale tak na serio to jezeli z nia jestes tyle czasu i jakos dales rade to jak opadna emocje - spojrzysz na to inaczej i zniesiesz niejeden taki jej foch...coz ona taka juz jest i nic na to nie poradzisz...wazne ze z tego co piszesz...jej na tobie bardzo zalezy...a to chyba jest wazne dla ciebie?... a i tobie na niej rowniez zalezy, a wnioskuje nawet ze bardzo...wiec nie powinno byc zle kazdy jest jaki jest...ja tez dostaje wredne smsy czy tel ale nic juz z tego nie robie bo prawidlowy zwiazek jest zwiazkiem kompromisow i jak chcesz byc z nia dlugo to ta zasade musisz przyjac.
pozdr.
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Agnieszka i 267 gości