
Jak to jest z tą miłością!?
Moderator: modTeam
Zawsze jest jakieś wyjście. Przecież koledzy mogą mówić swoje, a On myśleć swoje. To jest właśnie egzamin z dojrzałości. Można wysłuchać tego co mówią koledzy, ale nie wytyczyć granice swojej prywatności. Przecież autor tego topicu nie jest samotny, ma dziewczynę, więc nie musi czuć się gorszy. 
"Szczęście w życiu nie polega na tym by być kochanym. Największym szczęściem jest umieć kochać" Horacy
W miłości rzadko wyznaje się miłość, gdyż onieśmiela ją wstyd tłumiąc jej płomienie" Seneka
W miłości rzadko wyznaje się miłość, gdyż onieśmiela ją wstyd tłumiąc jej płomienie" Seneka
I cóż ja mam Wam napisać. Z dziewcznyną już doszedłem do porozumienia, reszta już zależy ode mnie i nic mi nie poradzicie.
Natomiast jeżeli chodzi o ową ciekawość itp to nie wierze, że nikt mnie nei rozumie. Nie wierze dlatego, że tak naprawde nikt nie chciałby mieć tylko 1ego partnera. Teraz to se możecie pisać, że to nic takiego itd jak pisać to bedziecie z pozycji osoby doświadczonej.
No ale trudno, dzięki wszystkim za rady!
Pozdrawiam
Natomiast jeżeli chodzi o ową ciekawość itp to nie wierze, że nikt mnie nei rozumie. Nie wierze dlatego, że tak naprawde nikt nie chciałby mieć tylko 1ego partnera. Teraz to se możecie pisać, że to nic takiego itd jak pisać to bedziecie z pozycji osoby doświadczonej.
No ale trudno, dzięki wszystkim za rady!
Pozdrawiam
Wiecie co? Tak sie zastanawialem i doszedlem do wniosku ze ludziska sa strasznie naiwni. Jest to wrodzona umiejetnosc czlowieka, do oszukiwania samego siebie. Dlaczego tak mysle? Przeczytalem gdzies kilka topikow wyzej (napisalem tu bo to badziej pasuje) "to moze byc ten jeden jedyny". Jakiez to zdanie jest calkowicie nielogiczne, a tak czesto uzywane. Nie zawiera podstawowego okreslenia czasu, tzn na jaki cas jest on jednym jedynym, a skoro nie zwiera to w domysle jest na zawsze. Bardziej pasowaloby tu na czas nieokreslony, poniewaz prawda jest taka, ze nie ma ludzi niezastapionych i jak nie ta to inna osoba, jednak czlowiek po poznaniu kogos super, zakochuje sie i od razu mowi ze tylko ten... Dziwne to jest dla mnie, poniewaz takich osob na swiecie jest od cholery... Czyli wiec milosc nie jest czyms rzadkim, jest to powszechne zjawisko, powiedzialbym nawet ze pospolite. Zdaje sobie oczywiscie sprawe, iz pisze to z pozycji "oka i szkielka" (patrz: oswiecenie) ale z jakiejs trzeba
Pozdrawiam
Pozdrawiam
ja mysle ze mozna miec jednego jedynego partnera przynajmniej na dzien dzisiejszy jak bedzie potem jak bede starszy niewiem ja na miejscu Apacza cieszylbym sie tym co mam,skoro doszedl do porozumienia z dziewczyna to znaczy ze chyba jeszcze tak naprawde niechce sprobowac z ta inna,a tak na marginesie to mysle ze wszystko zalezy od psychiki jak sobie wmuwisz to tak bedzie!!!!!!!!!!!!!!!!
"ten jedyny"
dziwnie sie poczulam czytajac to Mavericku ale nie bede podwazac Twojego zdania , bo tak uwazasz i musze to uszanowac. "Ten jedyny" to wg mnie czlowiek ktorego chcialabym aby byl zawsze ze mna. oczywisice zdaje sobie z tego sprawe ze jest mozliwosc iz on..w pewnym momecie zycia , dojdzie do wniosku i stwierdzi ze ja..to jednak nie ta osoba ktora szuka , ktora kocha i ze sie pomylil. zdaje sobie z tego sprawe , ze najrozniejsze sytuacje zmieniaja nasze uczucia , odczucia , zmieniaja nasze spojzenie na milosc. moje ostanie odczucia sa takie.. ze wlasnie dla tej jednej konkrtenej milosci warto zyc..a skoro zyc to i warto walczyc. jak to ktos powiedzial "w milosci i na wojnie wszytskie chwyty dozwolone". w pewnym momecie moglam stracic ta milosc z wlasnego wyboru bo nie wytrzymywalam psychicznie. chcialam uciec od tego a to jedynie by moglo sprawic jeszcze wiekszy bol. w innym momecie moglam stracic te milosc przez wlasne czyny..czyny nie zawsze przeze mnie przemyslane lub chciane. a i byly takie sytuacje w ktorych myslalam iz ja strace przez rzecz niedorzeczna dla mnie..otoz przez chec drugiej osoby do poznania czegos innego.
stalo sie i tak..iz nadal jestesm przy tej osobie. nadal gdy czuje ja przy sobie ...czuje sie innym czlowiekim, jestem spokojna.. bezpieczna..i dzieki niej wciaz sie ucze kochac.
byly dni ktore bolały, byly noce nieprzespane.. rece sie trzesace , a pluca nie mogoly zlapac tchu.bylo..roznie. nadal kocham.
a Tobie Apaczu radze docenic to co masz.nawet nie wiesz ile ludzi chcialoby poznac to co mozesz miec w kazdej chwili.mozesz ja przytulic , chwycic za reke..pocalowac,porozmawiac na kazdy blachy temat.jesli Cie kocha to z pewnoscia mozesz poczuc od niej ta milosc.to wszystko jest wiecej warte niz kilka skokow w bok..
chcesz udowodnic sobie ze jestes wspanialym facetem ktory zdobedzie kazda? mysle ze nie musisz.tym dowodem na Twoja meskosc przeciez jest milosc tej dziewczyny.
jak pisales wyzej..nie zrobiles z nia tego.. heh i tu mnie zadziwiasz , bo przeciez nie wiesz do konca jak z nia jest. a juz jestes ciekawy jak z innymi? rozumiem ze sa chwile w ktorych do konca nic nie wiemy..jestesmy zagubieni.nie wiemy czego chcemy, zapominamy co mamy.a co najwazniejsze nie wiemy co czujemy.. ktos by powiedzial ze to normalne.tak , zgadzam sie.tylko najwazniejsze jest by przez te chwile niepewnosci nie zatracic siebie.nie zgubic swych mysli na ktorych sie opierales przez ostanie dwa lata.
ktos kiedys porownal milosc do liny ktora moze uratowac zycie , ktora jest mocna i wytrzymala , ktora moze rowniez sie z czasem przetrzec , moze z niej rowniez pozostac nic. ale nic mozna z latwoscia urwac , gruby sznur mozna z latwoscia przeciez..lub podpalic.to co sie stanie z Twa lina..zalezy w duzym stopniu od Ciebie.zalezy od Ciebie czy puscisz line.. a osoba po drugiej stronie poleci w przepasc. powodzenia Apaczu.
dziwnie sie poczulam czytajac to Mavericku ale nie bede podwazac Twojego zdania , bo tak uwazasz i musze to uszanowac. "Ten jedyny" to wg mnie czlowiek ktorego chcialabym aby byl zawsze ze mna. oczywisice zdaje sobie z tego sprawe ze jest mozliwosc iz on..w pewnym momecie zycia , dojdzie do wniosku i stwierdzi ze ja..to jednak nie ta osoba ktora szuka , ktora kocha i ze sie pomylil. zdaje sobie z tego sprawe , ze najrozniejsze sytuacje zmieniaja nasze uczucia , odczucia , zmieniaja nasze spojzenie na milosc. moje ostanie odczucia sa takie.. ze wlasnie dla tej jednej konkrtenej milosci warto zyc..a skoro zyc to i warto walczyc. jak to ktos powiedzial "w milosci i na wojnie wszytskie chwyty dozwolone". w pewnym momecie moglam stracic ta milosc z wlasnego wyboru bo nie wytrzymywalam psychicznie. chcialam uciec od tego a to jedynie by moglo sprawic jeszcze wiekszy bol. w innym momecie moglam stracic te milosc przez wlasne czyny..czyny nie zawsze przeze mnie przemyslane lub chciane. a i byly takie sytuacje w ktorych myslalam iz ja strace przez rzecz niedorzeczna dla mnie..otoz przez chec drugiej osoby do poznania czegos innego.
stalo sie i tak..iz nadal jestesm przy tej osobie. nadal gdy czuje ja przy sobie ...czuje sie innym czlowiekim, jestem spokojna.. bezpieczna..i dzieki niej wciaz sie ucze kochac.
byly dni ktore bolały, byly noce nieprzespane.. rece sie trzesace , a pluca nie mogoly zlapac tchu.bylo..roznie. nadal kocham.
a Tobie Apaczu radze docenic to co masz.nawet nie wiesz ile ludzi chcialoby poznac to co mozesz miec w kazdej chwili.mozesz ja przytulic , chwycic za reke..pocalowac,porozmawiac na kazdy blachy temat.jesli Cie kocha to z pewnoscia mozesz poczuc od niej ta milosc.to wszystko jest wiecej warte niz kilka skokow w bok..
chcesz udowodnic sobie ze jestes wspanialym facetem ktory zdobedzie kazda? mysle ze nie musisz.tym dowodem na Twoja meskosc przeciez jest milosc tej dziewczyny.
jak pisales wyzej..nie zrobiles z nia tego.. heh i tu mnie zadziwiasz , bo przeciez nie wiesz do konca jak z nia jest. a juz jestes ciekawy jak z innymi? rozumiem ze sa chwile w ktorych do konca nic nie wiemy..jestesmy zagubieni.nie wiemy czego chcemy, zapominamy co mamy.a co najwazniejsze nie wiemy co czujemy.. ktos by powiedzial ze to normalne.tak , zgadzam sie.tylko najwazniejsze jest by przez te chwile niepewnosci nie zatracic siebie.nie zgubic swych mysli na ktorych sie opierales przez ostanie dwa lata.
ktos kiedys porownal milosc do liny ktora moze uratowac zycie , ktora jest mocna i wytrzymala , ktora moze rowniez sie z czasem przetrzec , moze z niej rowniez pozostac nic. ale nic mozna z latwoscia urwac , gruby sznur mozna z latwoscia przeciez..lub podpalic.to co sie stanie z Twa lina..zalezy w duzym stopniu od Ciebie.zalezy od Ciebie czy puscisz line.. a osoba po drugiej stronie poleci w przepasc. powodzenia Apaczu.
"szczescia nie kupisz gdy klopoty pietrza sie po sufit"
lizaa, to jest piekne co napisalas! zgadzam sie z toba, z kazdym zdaniem! sama kocham i wiem jak to jest w czasie niepewnosci i napiecia!
jestem ZA!!!
mozesz ja przytulic , chwycic za reke..pocalowac,porozmawiac na kazdy blachy temat.jesli Cie kocha to z pewnoscia mozesz poczuc od niej ta milosc.to wszystko jest wiecej warte niz kilka skokow w bok..
jestem ZA!!!
A ja Apacza rozumiem. Sama święta kiedyś nie byłam, potem mi się poprzestawiało. I ja się wyszalałam. Wszystko zależy nie od miłości, tylko od temperamentu, a już na pewno w tym wieku.
Kiedyś pisałam, że mój eksfacet mnie wychodził. Wychodził, bo ja nie byłam zainteresowana byciem z kimkolwiek. Wychodził, to musiał znosić pewne rzeczy, dopóki nie nauczyłam się kochać. I dopóki nie zrozumiałam, że skoki w bok są niedopuszczalne. Bo dla mnie seks w parze miłością iść nie musiał. Wkurzałam się i pytałam: "Co to ma wspólnego? Kocham cię i to jest najważniejsze, a to, że z kimś poszłam do łóżka? Ten facet mi kompletnie lata, nawet nie pamiętam, jak ma na imię, więc o co ci chodzi?".
Z dzisiejszej perspektywy patrzę na to tak: Chęć wyszumienia się nie była warta konsekwencji, czyli tego, że moje zdrady sprzed 10 lat wróciły do mnie bumerangiem, lecz na dobre. Kopnął mnie w tyłek. A może warta? Bo z nim szczęśliwa bym nie była. Więc chyba nic z przypadku się nie dzieje
Młodość ma swoje prawa, ale trzeba ułożyć sobie priorytety i temu resztę podporządkować. Jeśli to ma być kobieta, z którą chcesz być zawsze, to zrezygnuj z przyjemności na boku. Jeśli myślisz, że może ta, może inna - jeszcze nie wiesz, nie potrafisz określić - to rzuć to teraz i szalej. Decyzja należy do Ciebie.
Po przemyśleniu doszłam do wniosku, że tak będzie najuczciwiej.
Kiedyś pisałam, że mój eksfacet mnie wychodził. Wychodził, bo ja nie byłam zainteresowana byciem z kimkolwiek. Wychodził, to musiał znosić pewne rzeczy, dopóki nie nauczyłam się kochać. I dopóki nie zrozumiałam, że skoki w bok są niedopuszczalne. Bo dla mnie seks w parze miłością iść nie musiał. Wkurzałam się i pytałam: "Co to ma wspólnego? Kocham cię i to jest najważniejsze, a to, że z kimś poszłam do łóżka? Ten facet mi kompletnie lata, nawet nie pamiętam, jak ma na imię, więc o co ci chodzi?".
Z dzisiejszej perspektywy patrzę na to tak: Chęć wyszumienia się nie była warta konsekwencji, czyli tego, że moje zdrady sprzed 10 lat wróciły do mnie bumerangiem, lecz na dobre. Kopnął mnie w tyłek. A może warta? Bo z nim szczęśliwa bym nie była. Więc chyba nic z przypadku się nie dzieje
Młodość ma swoje prawa, ale trzeba ułożyć sobie priorytety i temu resztę podporządkować. Jeśli to ma być kobieta, z którą chcesz być zawsze, to zrezygnuj z przyjemności na boku. Jeśli myślisz, że może ta, może inna - jeszcze nie wiesz, nie potrafisz określić - to rzuć to teraz i szalej. Decyzja należy do Ciebie.
Po przemyśleniu doszłam do wniosku, że tak będzie najuczciwiej.
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 350 gości