Bardzo proszę o jakąś dobrą rade...

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

Ico2
Początkujący
Początkujący
Posty: 3
Rejestracja: 21 lut 2007, 14:48
Skąd: Gorzów Wlkp.
Płeć:

Bardzo proszę o jakąś dobrą rade...

Postautor: Ico2 » 21 lut 2007, 15:08

Witam wszystkich, jako że jestem nowy na forum.

Bardzo proszę o rade, co zrobić, bo dłużej nie moge już wytrzymać i tak żyć. Postaram się jak najlepiej opisać swój problem. Straciłem najważniejszą osobę dla mnie w życiu i boję się, że nigdy już jej nie odzyskam :(

Poznałem ją ponad rok temu. Pewnego dnia, a to było 2 dni przed wigilią, przyszła do mnie przyjaciółka z koleżanką. Tak ją poznałem. Później zaczeliśmy się spotykać praktycznie codziennie w większym gronie. Zauważyłem po pewnym czasie, że ona czuje coś do mnie, nawet kumpel to mówił, że było to widać, ale myslałem, że mi się tylko wydaje to. Podobała mi się z charakteru bardzo, z wyglądu też, ale jakoś nie specialnie coś do niej czułem. Pewnie dlatego że miałem postanowienie, że już nigdy się w życiu nie zakocham, bo zawsze źle to się dla mnie kończyło i wole być sam. Po jakimś czasie jej przyjaciółka powiedziala mi, że ona sie zakochala we mnie, bardzo jej się podobam i że ciągle gada tylko o mnie. Wtedy jakoś zacząłem myśleć o niej i czy nie warto spróbować. Może tym razem będzie inaczej, będzie dobrze wszystko się zmieni, w końcu to pierwsza osoba, która się chyba naprawde we mnie zakochała, a nie ja w niej pierwszy.

Nie musiałem nawet za bardzo się starać. Minęło tak pare dni, aż wkońcu był przełom - na sylwestra zbliżyliśmy się naprawdę do siebie i naprawdę czułem to jak mnie kocha. Było wspaniale i wtedy naprawdę poczułem coś do niej. Na nastepny dzień nie było tak jakby sie niby nic nie stało tylko na odwrót, tak jakbyśmy byli już razem i po paru dniach postanowiłem w końcu spytać się jej, czy chce być ze mną, zebyśmy byli oficialnie już parą. Ona wtedy nie odpowiedziała mi, potrzymała mnie troche w niepewności i na następny dzień powiedziała, że tak, chce i to bardzo. Z początku choć byłem z nią, nie potrafiłem jej naprawde pokochać, bałem się i to strasznie, czy nie bedzie tak jak zwykle, czy ona mnie naprawde kocha i nie zostawi dla kogos, czy się nie znudzi mną itd. Ale te obawy minęły bardzo szybko i z dnia na dzień zacząłem ją kochać coraz bardziej, aż naprawdę pokochałem ją całym sercem, nie bałem się już. Było wspaniale, wszystko zaczęło się układać, zacząłem w końcu wierzyć, że bedzie dobrze że warto żyć, że życie, choć tyle problemów, może być piękne, bo mam ją i jestem szczęśliwy przy niej. Tak bardzo ją kochałem, że nawet rzuciłem dla niej palenie (choć paliłem pare lat nałogowo i nigdy nie potrafiłem). I tak mijały dni. Było super między nami i było widać, że się kochamy oboje. Chodź były gorsze dni albo małe spory, ale zaraz wszystko sobie wyjaśniliśmy szybko i wszystko wracało do normy. Wiedziałem, że takiej wspaniałej i cudowniej osoby nie spotkałem nigdy w swojm życiu i chcę być z nią na zawsze już do końca swoich dni. Miałem plany, marzenia, wszystkie związane właśnie z nią. Ona mowiła, że nigdy nie była w związku tak długo i taka szcześliwa, zreszta ja tak samo. Nie byliśmy tylko para, ale też dobrymi przyjaciólmi, mogliśmy o wszystkim pogadać, pomagalismy sobie w trudnych chwilach w życiu itd.

Nie dopuszczałem do siebie nawet takiej myśli, że może to sie skonczyć. A jednak wszystko co piękne szybko mija :( Wszystko zaczęło sie sypać i to nie dlatego, że ja jej nie kochalem, czy ona mnie, albo że było źle. Tylko przez głupi los w życiu. Nie tak dawno temu dowiedziała się, że musi wyjechać z rodziną i może nigdy nie wrócić. Spanikowała, zerwała ze mną pod wpływem impulsu. Do tego powiedziała, że mnie nie kocha i chciała wcześniej to skończyć. Zabolało mnie to strasznie, byłem zły, że jeśli tak było, to czemu mnie oklamywała, przecież nie widziałem tego, że było źle (może byłem ślepy). Ale okazało się, że napisała tak, żebym ją znienawdził i łatwiej zapomniał o niej. Ale nawet wtedy nie potrafiłem jej znienawidzieć i przestać kochać. Koleżanka opowiadziała mi wszystko to, w jakim była stanie, że ciągle płakała itp. Ale wtedy nie zerwałem z nią kontaktu i przez esy cały czas pisaliśmy, chciałem to zrozumieć jakoś.

Aż w końcu przyznała że mnie kocha, nie potrafi zapomnieć. Prosiła mnie żebym jej wybaczył to, że żałuje tego bardzo, nie wie, co jej strzelio do głowy, że nie chce nigdy mnie stracić :( Czy potrafie jej zaufać i dać 2 szanse. Wybaczyłem jej bez wahania, bo z 1 strony rozumiałem czemu tak postaplia, a z 2 kochalem ja strasznie, jak nikogo jeszcze w swojm zyciu. Wszystko jakoś było przez pare dni dobrze i zaczęło się układać znowu.

Aż nie odbiło jej najlepszej przyjaciółce, a mojej dobrej koleżance.
Zaczeła gadać mi i pisać, że czuje coś do mnie bardzo, że żaluje że nie jest na jej miejscu. Że zobaczyła jaki jestem wspaniały i chciała by być ze mna. I to wcale niestety nie był jakiś żart albo jakaś podpucha :/
Powiedziałem jej że jestem szcześliwy ze swoją dziewczyną i kocham ją i tylko ją i nikogo tak w życiu nie będę. Wtedy obraziła się na mnie, przestała odzywać i zaczęła mieszac w głowie mojej dziewczynie i nastawiać ją przeciwko mnie. Zaczęła mowić o mnie, jak najgorzej, jaki to jestem - nie prawdziwe rzeczy, że to był dobry pomysł, żeby ze mną skończyć, że i tak wyjedzie i nie bedzie mnie widziala, żeby zapomniała o mnie i się ze mną nie spotykała juz, że mogła nie wracać do mnie i lepiej teraz to już zakończyć. Wtedy zerwała ze mną następny raz. Pisała, że juz nam się nie uda, że nie wierzy w milość na odleglość, że nie zasługuje na mnie, że chce, żebym zapomniał o niej i znalazł lepszą od niej itd. :( Poszedłem następnego dnia z nią pogadać o nas, o wszystkim. Poszliśmy w wyjątkowe miejsce dla nas, w którym spytałem sie jej o chodzenie i rozmawialiśmy dobre ponad 2h. Przekonywałem ją, jak tylko potrafiłem, że jeśli nawet jak wyjedzie, nie opuszcze jej i to nie jest przeszkoda nie do pokonania. Wyjade za nią (zrobil bym to naprawde wszystko bym poświecił, żeby tylko być z nią), a jeśli nie, to będę miał prawko, samochód i będę przyjeżdżał do niej. Ale do niej nic nie docierało i nie wiem, czy nie potrafiła mi uwierzyć i zaufać. Widziałem łzy w jej oczach, chociaż ukrywała je. Mówilem, jak bardzo ją kocham i ona powiedziała, że też mnie kocha, ale musimy spróbować zapomnieć o sobie. Nie potrafilem jej przekonać :( Żegnała się ze mną chyba ze trzy razy , pocałowała ostani raz i odeszła do domu :(

Wtedy zawalil mi się cały świat, wszystko. Straciłem chęć do życia, straciłem plany, marzenia i wiare w lepsze jutro. Nie potrafiłem powstrzymać łez, choć wiem, że mowią, iż chłopaki nie placzą i nie przystoi, ale łzy same mi leciały. Nie pamiętam, żebym był w takim stanie kiedyś, dobrze że nikt mnie nie widział:(

Na następny dzień napisała, czy możemy chociaż spróbować zostać przyjaciółmi, bo nie chce ze mna stracić całkiem kontaktu. Z wielkim bólem w sercu, ale zgodziłem się, bo też nie chciałem z nią nie mieć kontaktu. Ale to trudne i nie wiem, czy możliwe. Bo praktycznie każda nasza rozmowa sprowadzała się do nas, albo ja albo ona zaczynała. Nie potrafiłem się z tym pogodzić że mnie zostawila. Tym bardziej, że napisalem, czy mnie kocha jeszcze odp. że tak, kocha :( To tym bardziej nie mogełem zrozumieć tego wszystkiego, czy ten wyjazd, to taki wielki powód. Powiedziała, że to główny powód, ale też boi się sama, nie wiem czego dokładnie, nigdy nie wracała 2 razy do tego samego związku i wie, że nam się nie uda już, nie będzie jak kiedyś i nie będę potrafił zapomnieć o tym zerwaniu. Ale przecież, to ona mnie odrzuciła i zerwała ze mną, a zerwanie, czy ten wyjazd, nie musi być końcem wszystkiego. Ja jej wybaczyłem. W końcu jeśli naprawde mnie kocha, a ją kocham bardzo, to może nam się wszystko udać i nie jest nic stracone. Ale nie potrafiłem jej przekonać znowu. Mówiła, że nie może zapomnieć o mnie, o tym co było, ale to juz koniec i żebym też spróbował zapomnieć i że tak będzie lepiej, tylko dla kogo - dla mnie, dla niej, dla nas ? I żebym nie pisał już o tym więcej, bo ją to boli jeszcze bardziej i nie może powtrzymać łez, gdy o tym pisze. Nie chcę stracić z nią kontaktu i nie będę pisał o tym ale nie mogę tego zroumieć i chcę to zrozumieć.

Nie moge sie pozbierać, nie wiem co zrobić ze sobą. To strasznie boli i nie moge zapomnieć, nie moge przestać jej kochać i myśleć o niej. Wiem, że to była milość mojego życia. Zrobiłbym wszystko i oddał żeby ją odzyskać. Ale nie chcę nic na siłę i z przymusu :( Miałem wiele dziewczyn w życiu (oczywiście bez przesady) i nigdy jeszcze nie kochałem żadnej tak jak ją, nie zależało mi tak strasznie :( i nie byłem w takim stanie po rozstaniu. Może pierwszy raz kogoś naprawde pokochałem...

Nie wiem co robić i proszę o rade. Czy moge ją jeszcze odzyskać ? Czy to już koniec ? Wszystko stracone jest już ? Czy dać jej troche czasu i być jej tylko przyjacielem narazie ?

Wszyscy mi powtarzają w kółko, że bedzie dobrze, żebym znalazł sobie inną dziewczynę, bo to najlepsze lekarstwo. Ale ja nie chcę po prostu, ja chcę być tylko z nią i chcę, żeby też ona tego chciała. Boję się, bo z dnia na dzień jest coraz gorzej - nie moge sobie poradzić, mam nawet myśli, żeby skończyć ze soba i nawet chciałem juz :( Nie potrafię życ bez niej już więcej... I nie mogę uwierzyć w to, że nigdy jej już nie przytule, nie spojrze w jej piękne oczy, nie pocałuję słodkich ust i powiem jak bardzo ją KOCHAM... :(

Przepraszam, że tak sie rozpisałem, ale chciałem przestawić wszystko od początku do końca.

EDIT: Uff...
Jeśli Ktoś cytował już tekst, to trudno...
Ostatnio zmieniony 21 lut 2007, 22:15 przez Ico2, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
OneLove
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 334
Rejestracja: 17 gru 2006, 23:32
Skąd: ***
Płeć:

Postautor: OneLove » 21 lut 2007, 15:22

Ico2 pisze:Pewnie dlatego że miałem pozostanowienie że już nigdy się w życiu nie zakocham bo zawsze źle to się dla mnie kończyło i wole być sam

Wiek: 19

<diabel>


Cięzka sprawa! Ona się chyba nie może zdecydować o co jej chodzi, niby kocha ale nie widzi w tym sensu. Jeśli faktycznie ją kochasz i jesteś pewny ,że ona kocha Ciebie to nie odpuszczaj. Może jak ona sobie to wszystko poukłada i zobaczy,że Ty nadal chcesz z nią być to zmieni zdanie. Jak daleko ona się wyprowadza? Może to nie jest jakaś straszna odległość mimo,że teraz się tak wydaje.
Prosiaczek wspiął się na paluszkach i szepnął:
- Puchatkuuu...
- Tak Prosiaczku...?
- Nic, nic - rzekł Prosiaczek, biorąc Puchatka za
łapkę... - Chciałem się tylko upewnić, że jesteś...
Ico2
Początkujący
Początkujący
Posty: 3
Rejestracja: 21 lut 2007, 14:48
Skąd: Gorzów Wlkp.
Płeć:

Postautor: Ico2 » 21 lut 2007, 15:52

Uwierz że miałem takie postanowienie z paru powodów i wytrzymałem z nim długi czas dla mnie, póki jej nie poznałem, a wiek nie gra roli takie ważnej.

Też tak sądze że nie może się sama zdecydować czego chce. A może nie kocha mnie już ? Jeśli tak to czemu mówi inaczej nie potrafie tego zrozumieć tym bardziej :( Kocham ją i jestem tego pewny jak niczego w życiu i chciałbym uwierzyć że ona mnie też kocha ale nie moge być pewien. Bo jeśli by mniej kochała to czemu mnie skreśliła ? odrzuciła od siebie na siłe ?

Łudze się w to że poukłada se wszystko , zroumie i wróci. Ale nie wiem ile jej czasu dać , boje się że bedzię za późno już. Nie chce odpuścić ale nie wiem co robić. Nie pisać jej już nic więcej o tym wszystkim o nas i w ogóle ? tylko udawać jakby niby nic i byśmy byli przyjaciółmi zawsze tylko ? ciężkie to wszystko :/
tygrysiaaa
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 66
Rejestracja: 16 sty 2007, 20:27
Skąd: poznań
Płeć:

Postautor: tygrysiaaa » 21 lut 2007, 15:55

nie rezygnuj z niej...powiedz co czujesz...zrob wszystko co robi zdesperowany,zakochany czlowiek:). powtarzaj jak bardzo ja kochasz,albo najlepiej,przekonaj ja tym,czym przekonales nas jak bardzo Ci na niej zalezy. ajjjjj i powodzenia

[ Dodano: 2007-02-21, 16:04 ]
ajjjjjj gdyby Cie nie kochala...to na pewno by Cie o tym zapewniala.i myslisz,ze wiarygodny bedziesz,kiedy zaczniesz sie zachowywac jak gdyby nigdy nic sie nie stalo?
ajjj a przyslowie "kuj rzelazo póki gorące"??
Awatar użytkownika
OneLove
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 334
Rejestracja: 17 gru 2006, 23:32
Skąd: ***
Płeć:

Postautor: OneLove » 21 lut 2007, 16:43

Ico2 pisze:Bo jeśli by mniej kochała to czemu mnie skreśliła ? odrzuciła od siebie na siłe ?


Może sie bawi w męczennice albo jej sie wydaje,że dla Twojego dobra tak bedzie najlepiej. Laski mają rózne jazdy (zwłaszcza młode,w młodym wieku wszystko wydaje się tragedią,końcem świata).


Ico2 pisze:Uwierz że miałem takie postanowienie z paru powodów i wytrzymałem z nim długi czas dla mnie, póki jej nie poznałem, a wiek nie gra roli takie ważnej.


Jak w wieku 19 lat mozna osądzić,że sie chce być całe życie samemu. Nie można. Widac chciałes podkreślić,że Twoja dziewczyna jest osobą wyjątkową dla Ciebie> I bez takich dramatycznych treści Ci się udało, wierzymy (przynajmniej ja).


tygrysiaaa pisze:"kuj rzelazo póki gorące"


Ortografia się kłania <diabel>
Prosiaczek wspiął się na paluszkach i szepnął:

- Puchatkuuu...

- Tak Prosiaczku...?

- Nic, nic - rzekł Prosiaczek, biorąc Puchatka za

łapkę... - Chciałem się tylko upewnić, że jesteś...
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 21 lut 2007, 20:29

Ico2 pisze:Też tak sądze że nie może się sama zdecydować czego chce. A może nie kocha mnie już ?

Komplikujesz sobie. Za dużo myślisz, dlatego rozumiem, że do takich wniosków się zbliżasz. Ty kochasz. Ona kocha. Chcecie być ze sobą. Nie możecie, bo nie macie jak się spotykać, związek na odległość jest ciężki, każdy się tego boi, wszystko może się zrobić mocno nieidealne, kto jest nieobecny ten nie ma racji więc cięższe kłótnie, zazdrość, osoby trzecie i zaufanie wystawione na najcięższą próbę itd. itd.

Głupie bzdury. Ja już w życiu miałem okresy, że widzieliśmy się raz na 2-3 tygodnie. Mój przyjaciel siedzi w związku na odległość, widzą się raz na miesiąc jak dobrze pójdzie. Kochają się jak mało kto, mają plany, wszystko super.

Trzeba tylko mieć chęci i odwagę. Obudź w niej odwagę.

Jeśli nie ma tej odwagi, to wcale taka wspaniała nie jest. W optymalnych warunkach to każdy głupi kochać potrafi.
nadia
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 419
Rejestracja: 18 lut 2007, 17:53
Skąd: ze wschodu
Płeć:

Postautor: nadia » 21 lut 2007, 21:51

[ Dodano: 2007-02-21, 21:51 ]
Ico2 pisze:Mineło tak pare dni aż wkońcu był przełom na sylwestra zbliżyliśmy się naprawde do siebie i naprawde czułem to jak mnie kocha. Było wspaniale wtedy naprawde poczułem coś do niej. Na nastepny dzień nie było tak jakby sie niby nic nie stało tylko na odwrót, tak jakbyśmy byli już razem


Co to znaczy zbliżyliśmy się naprawdę do siebie ? Były jakieś "akcje", tak ?
zakochanaaa
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 14
Rejestracja: 30 sty 2007, 21:09
Skąd: z nieba:)
Płeć:

Postautor: zakochanaaa » 21 lut 2007, 21:53

Porozmawiaj z nią szczerze i na spokojnie. Powiedz jej że bez względu na to gdzie zamieszka zawsze będziesz przy niej ;) ze zrobisz wszystko by było jej dobrze i zeby zawsze byla okazja do zobaczenia sie i utwierdzania w milosci ze nie opuscisz jej i jest dla Ciebie najwazniejsza. a ta twoja kumpela co tak nabroila gadajac to przesadzila no ale coz do zakochania jeden krok, pewnie wczesniej Cie obserwowala ale jak sie zakochales to dopiero zrozumiala ze juz nie ma szans u Ciebie bo pokochałeś kogoś innego. Porozmawiaj tez z ta kolezanka i spytaj czy na prawde ma taka satysfakcje psujac Tobie zycie ?? i szczescie ?? jesli sie zakochala i kocha to raczej powinna chciec szczescia drugiej osoby, takie jest moje zdanie ! a nie psuc :(;/ powiedz jej szczerze ze przez to niszczy nie tylko Tobie zycie ale i Twojej dziewczynie a jej przyjaciolce. z Dziewczyna rozmawiaj, nie trac kontaktu, caly czas utwierdzaj ja w przekonaniu ze Ci zalezy i ze sie Ciebie nie pozbedzie. Skoro mówi ze kocha, Ty kochasz to czemu wszystko mialoby tak latwo przepasc? Ona nie może sie poddawac ! no ale ta przeprowadzka, pewnie mysli ze jesli bedzie gdzies daleko to wasz zwiazek nie przetrwa i latwiej jej bedzie teraz zapomniec niz pozniej.. ale musisz ja jakos przekonac ze nie dasz sie tak latwo i bedziesz walczyc o ta milosc :) ja w Ciebie wierze :) powiedz ze nie ma sie czego bac ! ze zawse bedziesz przy niej :) Pozdrawiam ;)
*...dLa KażDEgO CzŁoWieKa JeST gDZieś Na ZieMi CząSTkA NieBa...*
Ico2
Początkujący
Początkujący
Posty: 3
Rejestracja: 21 lut 2007, 14:48
Skąd: Gorzów Wlkp.
Płeć:

Postautor: Ico2 » 21 lut 2007, 23:04

nadia pisze:Co to znaczy zbliżyliśmy się naprawdę do siebie ? Były jakieś "akcje", tak ?


Nie to nie tak , po prostu jakoś szybko to się potoczyło, tym bardziej pod wpływem % Mieliśmy cała nocke dla siebie i spaliśmy razem. Ale do niczego nie doszło, tylko przytulanie i całowanie tak do rana ;)

zakochanaaa pisze:Porozmawiaj z nią szczerze i na spokojnie. Powiedz jej że bez względu na to gdzie zamieszka zawsze będziesz przy niej ze zrobisz wszystko by było jej dobrze i zeby zawsze byla okazja do zobaczenia sie i utwierdzania w milosci ze nie opuscisz jej i jest dla Ciebie najwazniejsza.


Mówiłem jej to , przekonywałem jak tylko potrafiłem. Ale ona nie potrafiła w to uwierzyć :( i mówiła że lepiej teraz skończyć...

zakochanaaa pisze:pewnie mysli ze jesli bedzie gdzies daleko to wasz zwiazek nie przetrwa i latwiej jej bedzie teraz zapomniec niz pozniej..


Tak właśnie niestety myśli :( Ale przetrwa bo zrobie wszystko żeby tak było i mam nadzieje że jednak ona też w to uwierzy wkońcu. Jeszcze nie wyjechała ale tak myśli że lepiej teraz skończyć i spróbować zapomnieć :( ale wcale tak nie jest lepiej :/

zakochanaaa pisze:ale musisz ja jakos przekonac ze nie dasz sie tak latwo i bedziesz walczyc o ta milosc ja w Ciebie wierze


Będę walczyć z całych sił i udowodnie jej to że zrobił bym dla niej naprawde wszystko. Dzięki ;)

Teraz mamy dobry kontakt ze sobą niestety tylko esy :( boli mnie to, bo traktuje mnie jak przyjaciela jakby nigdy nic między nami nie było :/ i jak tak tylko chcę porozmawiać o nas , żeby spróbować, że ją kocham to mnie "odpucha od siebie" i zniechęca :( eh

Nie wiem, mam dużo pomysłów. Kombinuje jak tylko mogę. Może powinnem się z nią spotkać jakby chciała, tak se porozmawiać , zobaczyć ją tylko, ale bym nie mógł się powtrzymać pewnie żeby znowu nie porozmawiać o nas, żeby ją przytulić czy pocałować kocham ją strasznie :( Mam nadzieje że przestanie się bać już , że zrozumie że ten wyjazd nie musi być końcem i zechce ze mną być i ułoży sie wszystko. Albo zdarzy się cud i nie wyjedzie jednak :( Czas pokaże...

Dziękuje za wszystkie opinie i rady Wam ;)

EDIT: piszemy: "chcę"
:)
Ostatnio zmieniony 22 lut 2007, 07:11 przez Ico2, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Olivia
Weteran
Weteran
Posty: 3859
Rejestracja: 17 wrz 2004, 23:03
Skąd: Z kontenera
Płeć:

Postautor: Olivia » 23 lut 2007, 14:39

"Nic nie może przecież wiecznie trwać. Co zesłał los, trzeba będzie stracić. Za miłość też przyjdzie kiedyś nam zapłacić."
C'est la vi!

Kiedyś docenisz to rozstanie. Ja zostałam zostawiona z dnia na dzień, nie spodziewałam się tego. Dlatego dziś codziennie budzę się ze świadomością, że może nadejść koniec i cieszę się każdą chwilą.

Tak, wiem. Wszedłeś tu, aby znaleźć pocieszenie i rady, jak Ją odzyskać. Nie wiem, jak masz to zrobić. Ale jak wrócicie do siebie, to i tak ta nauka nie pójdzie na marne.
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Czarnyy
Bywalec
Bywalec
Posty: 56
Rejestracja: 14 sty 2005, 15:42
Skąd: Jelenia Góra
Płeć:

Postautor: Czarnyy » 23 lut 2007, 22:15

Takie jest zycie... przechodzisz przez to przez co duza czesc ludzi z tego forum przechodzila a nastepni wciaz czekaja na to w kolejce. Powiem ci ze ja widze tutaj niedojrzalosc pewna. Jesli sie kocha to chce sie ze soba byc, nie szuka sie innych wyjsc tylko dazy do wspolnego celu. Co to za tlumaczenia ze "znajdziesz lepsza" ? Dla mnie to bajeczka, ktora juz w swoim zyciu slyszalem po 2,5 roku zwiazku. Wiem jak sie czlowiek czuje w takiej sytuacji jak twoja. Z wlasnego doswiadczenia wiem, ze czym wiecej sie starasz, walczysz, zabiegasz tym trafiasz na coraz wiekszy mur. Tak jak ktos napisal wyzej kiedys to docenisz, z kazdej lekcji trzeba wyciagnac odpowiednie wnioski. Teraz nie myslisz racjonalnie i wypierasz od siebie takie mozliwosci, ktore nie odpowiadaja ci, ktorych nie akceptujesz. Nie mam pojecia co ci radzic bo moze byc roznie. Tak wiec 3maj sie i postaraj sie przemyslec to na chlodno i ocenic jakos swoja sytuacje, bo emocjami nie zdzialas wiele...
Jak mi dobrze - jestem z Tobą
Tak mi serce bije
Myślałem: człowiek nie ma serca...

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 302 gości