Historię mam klasyczną:
Dziewczyna postanowiła odejść... Dwa tygodnie męczarni, takich "niby powrotów", to znów "niby rozstań"... Po drodze jeszcze całkiem mile, spędzony we dwójkę sylwester, ogólnie ciągłe obroty o 180 stopni...
No i w końcu wróciliśmy do siebie tak na poważnie, bez emocji... Przez ten cały czas jednak ona trochę już, mam wrażenie, zmieniła swój sposób myślenia. Teraz, w czasie naszych rozmów, dowiaduję się różnych nowości:
- "ja już nie wyobrażam sobie prawdziwego, poważnego związku"
- "chcę być teraz sama"
- "w moich marzeniach nie ma ciebie"
- "ogólnie patrzę na to z dystansem" - ehh... to trochę irytuje
Mogę sobie tłumaczyć taką zmianę na kilka sposonów:
- taka mała "jazda" młodości (ma ona dopiero 20 lat)
- jakaś nagła totalna zmiana poglądu na świat
- to dopiero początek po długim okresie "źlesiędziania" i trzaby trochę "odczkać"...
...choć tak naprawdę to mój pierwszy tak poważny związek i nie mam kompletnie doświadczenia w tym temacie...
...HELP!!!...