Warto?
Moderator: modTeam
Warto?
Jest zle. I dopiero teraz zauwazylam, jaka bylam glupia przez te cale prawie dwa lata...Otoz w poniedzialek dowiedzialam sie, ze moj chlopak ot tak nagle zdecydowal przepisac sie do innej szkoly do klasy prawniczej (jest w 2 klasie mat-fiz, ale stwierdzil, ze chce isc na prawo). Do tej pory chodizlismy razem do szkoly. Jak sie dowiedzialam, zaczelam mu plakac, ze tak mi dobrze bylo z nim w jednej szkole, tak sie staralismy razem do jednej szkoly trafic, a teraz on mnie zostawia...No ale nic. Dzien pozniej zmienil zdanie, powiedzial, ze zostaje w tej samej szkole, tylko sam profil zmieni. Ale mnie dalej bylo zle, bo na srode bylismy umowieni, ze nie idziemy do szkoly z okazji moich urodzin, a tymczasem on musial isc do dyrektora wlasnie w srode prosic o przepisanie. No i niby sie cieszylam, ze mnie nei opusci, ale znowu mu zaczelam ryczec, ze sie nei spotkamy, a mielismy razem caly dzien spedzic. On powiedzial, ze przyjdzie przed szkola na godzinke. Chcialam, zeby jakos mi to wynagrodzil, a ze moj kolezanka zaproponowala, zebysmy w czworke (ja, ona i nasi chlopacy) chodzili na basen, a mnie sie pomyusl bardzo spodobal, poprosilam o to mojego chlopaka. Wiem, ze nie lubi basenu, ale prosilam tylko, zeby raz sie dla mnie poswiecil, poszedl choc raz i zobaczyl- moze by bylo fajnie...Poza tym mialam przeciez urodziny. Ale on sie nie zgodzil. Powiedzialam mu, ze milo mi, ze nie potrafi sie dla mnie poswiecic i chociaz raz pojsc, poznac moja przyajciolke i w ogole...Bylam wsciekla i poweidzialam mu, zeby w takim razie nazajutrz tez do mnie nie przychodzil.
Wieczorem w srode zaczelismy rozmowe, zachowywal sie zupelnie inaczej niz dotychczas. Ja mu do tej pory czesto robilam jakies wymowki i mialam mnostwo zarzutow (ze mnie nie kocha, bo to, ze mu nei zalezy, bo tamto...), no ale on nigdy nei narzekal, zawsze mnie pocieszal, zapewnial, ze mu zalezy itp. Dopiero teraz zrozumialam, ze dla niego to tez mile nie jest. Zaczal sie po prostu pierwszy raz zachowywac tak, jak ja, keidy mialam do neigo pretensje. Wiec bylam mu to gotowa wybaczyc, bo sama bylam taka sama niestety...No ale kiedy przyszedl do mnie w czwartek, powiedzial, ze jest zagubiony, ze ja za wiele od neigo wymagam, ze on tego nie moze spelnic...Dowiedzialam sie tez, ze od zakonczenia wakacji (w wakacje spotykalismy sie prawie codziennie i zeby nie bylo nam teskno, postanowilismy, ze tak samo bedzie w trakcie roku szkolnego, tyle ze bedziemy sie widziec po prostu na krocej) na niektore spotkania mu sie nei chce przychodzic, bo mialby ochote w tym czasie odpoczac albo jakos inczej go wykorzystac. Zalamalam sie. Dla mnie to on jest najwazniejszy (ja dla niego ponoc tez) i zawsze mam ochote sie spotkac. Powiedzial tez, ze nie wie, co teraz z nami bedzie, ze czasem mu sie wydaje, ze mnie nie kocha...Jeszcze dodal, ze nie wie, czy chce byc z osoba, ktora wpada w czarna rozpacz przez kazda jego decyzje (o zmianie szkoly), ze czuje sie za bardzo za mnie odpowiedzialny. Powiedzial, ze on sie stara, ze nawet jak mu sie nei chce to przychodzi, a ja go nei doceniam. Tu ma racje. Ale zalamalo mnie to, co o spotkaniach powiedzial. Tlumaczylam to sobie tym, ze zazwyczaj to on do mnie przyjezdza, rzadko ja do niego. A on tak jak ja jest raczej domatorem. I moze nei tyle nie chcialo mu sie spotkac, co przyjechac do mnie. Tymbardziej ze czesto sie umawiamy (jak ja koncze przed nim), ze zaraz po szkoel on do mnie przyjezdza. I podobno wtedy mu sie czasem nei chcialo do mnie przychodzic, bo byl zmeczony po szkole i mial ochote sam w domu posiedziec. Twierdzi, ze same spotaknia sa swietne i ze nigdy mu sie zem na nie nudzi, tylko po prostu czasem jest zmeczony i nei ma ochoty i musi sie zmuszac...
Dzis po szkole poszlismy na spacer, mial sie zdecydowac, czy chce byc ze mna. Jak zaczynalismy rozmowe, mowil, ze nie wie, ze raczej kocha mnie, ale nei wie, czy chce, zeby jego zycie tak wygladalo. Dodal jeszcze jedno- ze dwie rzeczy go we mnie denerwuja- moje przewrazliwienie na punkcie zdrowia i to, ze czesto go po kilka razy o to samo pytam. I ze nei wie, czy moglby w przyszlosci ze mna mieszkac, skoro go niektore rzeczy we mnie denerwuja (ale czy mozna w zyciu spotkac osobe, ktora niczym nas nei bedzie denerwowala?). Porozmawialismy troche, powiedzial, ze sam nei wie, czego chce, ale wydaje mu sie, ze nei ma sensu, zebysmy sie spotykali, ze lepiej teraz skonczyc z tym niz za kilka lat...Ja zaczelam plakac, pytalam go o rozne rzeczy, bo kompletnie go nei rozumiem. Kocha, chce byc ze mna...I stara sie caly czas, widze to. Wiec czy to dobry pomysl, zebysmy zrywali? Jeszcze troche wsrod lez rozmawalismny, po czym mnie pocalowal, mowiac, ze mnie chce...I ze moze wystarczy tylko cos w sobie zmeinic, a bedzie dobrze.
Teraz juz nei wiem, co bedzie. Co o tym myslicie? Jak sie ta cala sprawa skonczy? Czy jemu faktycznie zalezy, tylko ma dosc mojego egoizmu, ktory sama zaczelam w sobie zauwazac? Czy warto?
Wieczorem w srode zaczelismy rozmowe, zachowywal sie zupelnie inaczej niz dotychczas. Ja mu do tej pory czesto robilam jakies wymowki i mialam mnostwo zarzutow (ze mnie nie kocha, bo to, ze mu nei zalezy, bo tamto...), no ale on nigdy nei narzekal, zawsze mnie pocieszal, zapewnial, ze mu zalezy itp. Dopiero teraz zrozumialam, ze dla niego to tez mile nie jest. Zaczal sie po prostu pierwszy raz zachowywac tak, jak ja, keidy mialam do neigo pretensje. Wiec bylam mu to gotowa wybaczyc, bo sama bylam taka sama niestety...No ale kiedy przyszedl do mnie w czwartek, powiedzial, ze jest zagubiony, ze ja za wiele od neigo wymagam, ze on tego nie moze spelnic...Dowiedzialam sie tez, ze od zakonczenia wakacji (w wakacje spotykalismy sie prawie codziennie i zeby nie bylo nam teskno, postanowilismy, ze tak samo bedzie w trakcie roku szkolnego, tyle ze bedziemy sie widziec po prostu na krocej) na niektore spotkania mu sie nei chce przychodzic, bo mialby ochote w tym czasie odpoczac albo jakos inczej go wykorzystac. Zalamalam sie. Dla mnie to on jest najwazniejszy (ja dla niego ponoc tez) i zawsze mam ochote sie spotkac. Powiedzial tez, ze nie wie, co teraz z nami bedzie, ze czasem mu sie wydaje, ze mnie nie kocha...Jeszcze dodal, ze nie wie, czy chce byc z osoba, ktora wpada w czarna rozpacz przez kazda jego decyzje (o zmianie szkoly), ze czuje sie za bardzo za mnie odpowiedzialny. Powiedzial, ze on sie stara, ze nawet jak mu sie nei chce to przychodzi, a ja go nei doceniam. Tu ma racje. Ale zalamalo mnie to, co o spotkaniach powiedzial. Tlumaczylam to sobie tym, ze zazwyczaj to on do mnie przyjezdza, rzadko ja do niego. A on tak jak ja jest raczej domatorem. I moze nei tyle nie chcialo mu sie spotkac, co przyjechac do mnie. Tymbardziej ze czesto sie umawiamy (jak ja koncze przed nim), ze zaraz po szkoel on do mnie przyjezdza. I podobno wtedy mu sie czasem nei chcialo do mnie przychodzic, bo byl zmeczony po szkole i mial ochote sam w domu posiedziec. Twierdzi, ze same spotaknia sa swietne i ze nigdy mu sie zem na nie nudzi, tylko po prostu czasem jest zmeczony i nei ma ochoty i musi sie zmuszac...
Dzis po szkole poszlismy na spacer, mial sie zdecydowac, czy chce byc ze mna. Jak zaczynalismy rozmowe, mowil, ze nie wie, ze raczej kocha mnie, ale nei wie, czy chce, zeby jego zycie tak wygladalo. Dodal jeszcze jedno- ze dwie rzeczy go we mnie denerwuja- moje przewrazliwienie na punkcie zdrowia i to, ze czesto go po kilka razy o to samo pytam. I ze nei wie, czy moglby w przyszlosci ze mna mieszkac, skoro go niektore rzeczy we mnie denerwuja (ale czy mozna w zyciu spotkac osobe, ktora niczym nas nei bedzie denerwowala?). Porozmawialismy troche, powiedzial, ze sam nei wie, czego chce, ale wydaje mu sie, ze nei ma sensu, zebysmy sie spotykali, ze lepiej teraz skonczyc z tym niz za kilka lat...Ja zaczelam plakac, pytalam go o rozne rzeczy, bo kompletnie go nei rozumiem. Kocha, chce byc ze mna...I stara sie caly czas, widze to. Wiec czy to dobry pomysl, zebysmy zrywali? Jeszcze troche wsrod lez rozmawalismny, po czym mnie pocalowal, mowiac, ze mnie chce...I ze moze wystarczy tylko cos w sobie zmeinic, a bedzie dobrze.
Teraz juz nei wiem, co bedzie. Co o tym myslicie? Jak sie ta cala sprawa skonczy? Czy jemu faktycznie zalezy, tylko ma dosc mojego egoizmu, ktory sama zaczelam w sobie zauwazac? Czy warto?
Wiara jest wtedy, gdy nie wierzysz, że to, co przeszłe było kłamstwem, a to, co teraźniejsze, jest złym snem...
Nie przeczytałem tego tekstu do końca. Za długi! Nie umiesz streścić najważniejszych rzeczy? Jeśli chcesz, aby ktoś Ci sumiennie odpisał i nie była to jedna osoba, która się zaweźmie to powinnaś napisać to samo bardziej zwięźle, najważniejsze problemy, bardziej czytelnie...
Psychologia czytalnika!
Psychologia czytalnika!
When you dream there are no rules. People can fly, anything can happen. (...)
You may think you can fly, but you'd better not try. People can fly

You may think you can fly, but you'd better not try. People can fly

- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Dizewczyno... swita sie wokol Ciebie nie kreci!
Niepotrzebnie chlopaka stresujesz. Chyba zmiana profilu szkoly jest wazniejsza niz urodziny?
Chyba mozna byc zmeczonym?
Mysle ze go po prostu meczysz swoimi wyrzutami. Zmiany poczyn w sobie
Moje zdanie
Pozdrawiam
Niepotrzebnie chlopaka stresujesz. Chyba zmiana profilu szkoly jest wazniejsza niz urodziny?
Chyba mozna byc zmeczonym?
Mysle ze go po prostu meczysz swoimi wyrzutami. Zmiany poczyn w sobie
Moje zdanie
Pozdrawiam
So understand;
Don't waste your time always searching for those wasted years,
Face up...make your stand,
And realise you're living in the golden years.
Don't waste your time always searching for those wasted years,
Face up...make your stand,
And realise you're living in the golden years.
Chyba podpisze sie pod postami poprzedników.
Jelonek, nie wartp się spotykac codziennie. Ja rozumiem, chłopak jest dla Ciebie ważny, ale on też ma swoje życie. Kolejna sprawa, nie chciał bym miec dziewczyny, która o każde gówno beczy. Nie potrafisz normalnie rozmawiać, tylko zaraz płakac ?
Tak. Ale widze, ze zmiany trudne będą. Nawet bardzo trudne. Wóż albo przewóz...
Jelonek, nie wartp się spotykac codziennie. Ja rozumiem, chłopak jest dla Ciebie ważny, ale on też ma swoje życie. Kolejna sprawa, nie chciał bym miec dziewczyny, która o każde gówno beczy. Nie potrafisz normalnie rozmawiać, tylko zaraz płakac ?
moon pisze:Moze macie szanse ale czas na zmiany, Twoje zmiany!
Tak. Ale widze, ze zmiany trudne będą. Nawet bardzo trudne. Wóż albo przewóz...
Prawdę trzeba wyrażac prostymi słowami.
Zawzięłem się i doczytałem. Ja pierdziele...! jelonek... brak Ci jakiejkolwiek dojrzałości w związku! Ja się mu wcale nie dziwię, że męczy go to wszystko. Twoja postawa jest czysto egoistyczna - to chyba normalne, że czasem jest zmęczony i nie ma ochoty się ruszać z domu, albo nawet z kimś spotykać.
Moje rady: mniej fochów, głupich problemów, więcej wyrozumiałości i cierpliwości.
Moje rady: mniej fochów, głupich problemów, więcej wyrozumiałości i cierpliwości.
When you dream there are no rules. People can fly, anything can happen. (...)
You may think you can fly, but you'd better not try. People can fly

You may think you can fly, but you'd better not try. People can fly

Hardcore pisze:jelonek, i tak jest neizly jak tyle jeczenia wytrzymal!
oo, dokładnie

http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
jelonek pisze:Czy jemu faktycznie zalezy, tylko ma dosc mojego egoizmu, ktory sama zaczelam w sobie zauwazac?
Obawiam sie, ze tak.
I sluchaj starszych:
Hardcore pisze:mniej fochów, głupich problemów, więcej wyrozumiałości i cierpliwości.
"Mój panie, na cóż tłumaczyć durniowi, że jest durniem. Przecież jego dureństwo na tym właśnie polega, że nie ma o nim pojęcia."
jelonek, dziewczyno, opanuj się trochę. Też uważam, że chłopak i tak długo wytrzymał. Nie wiem dlaczego zrobiłaś taką aferę z tego, że chce zmienić szkołę. To dobrze, że już teraz myśli o przyszłości. Jeżeli miałby mieć lepsze szanse na dostanie się na wymarzony kierunek, to czemu nie? Zresztą takie wspólne spędzane całego czasu wcale nie jest dobre. Najlepiej gdy partnerzy mają jakąś część własnego świata - czy to jest praca, szkoła czy hobby. Studenci mają nawet takie swoje powiedzenie: "Nie rwij dupy z grupy"
I przestań mu jęczeć i narzekać, bo święty by tego nie wytrzymał 


Ma 17 lat, mozna jej wybaczyć, ale jesli się nie zmieni to marny jej los... robisz z chłopaka pantoflarza, a on na szczęście nie taki głupi... jesli go chcesz odzyskac, to powiedz mu ze wszytsko zrozumiałaś i chcesz się poprawić... oby później się nie okazało, że to tylko czcze słowa z twojej strony...
... każda dziewczyna powinna nosić głowę wysoko, z tego powodu, że jest kobietą, że była dla Stwórcy doskonale skończoną poprawką do spartaczonego Adama.
ludzi poznaje się nie po tym, jakie mają problemy, ale po tym jak sobie z nimi radzą. Wy rozmawiacie. To połowa sukcesu. Zadajesz krótkie pytanie - dostaniesz na nie krótką odpowiedź - warto. Dla miłości zawsze warto. Rozmowy to dobra droga. Słuchaj go. Jeśli on zobaczy różnicę, to poczuje się wysłuchany.
Nigdy nie mów o zmianie siebie. Wybrał Cię taką, jaka jesteś. Zmieniasz tylko zachowania, pamiętaj ;-) Powodzenia, czekam na wieści i trzymam kciuki.
Nigdy nie mów o zmianie siebie. Wybrał Cię taką, jaka jesteś. Zmieniasz tylko zachowania, pamiętaj ;-) Powodzenia, czekam na wieści i trzymam kciuki.
shaman pisze:Zadajesz krótkie pytanie - dostaniesz na nie krótką odpowiedź - warto. Dla miłości zawsze warto.
Wiesz co, panie Shaman, mógłbym się zgodzić, ale po ostatnimi dniami... niebardzo.

nie można tak banalizować. Miłość to nie jest takie głupie, naiwne uczucie. To jednak jest jakieś poczucie własnego interesu...
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Zmeczylas go. Tez by mnie wkurzalo fochowanie ze nie przyjde. Zreszta kiedys ja tak robilem teraz moja chyba zaczyna:) Ja rozumiem ze tesknisz itd. ale przeciez kazdy ma swoje sprawy i nie musi poswiecac 100% wolnego czasu tylko Tobie.
"Jest taka cierpienia granica, za ktora sie usmiech pogodny zaczyna...Hyhy "
hyhy e(L)o
hyhy e(L)o
Oj, Jelonek... Tak jak Wy jesteście razem, to nawet w małżeństwie się nie jest, bo nawet pod jednym dachem człowiek musi oddychać. Pięciu minut bym z Tobą nie wytrzymała.
Obiecaj, że to zmienisz, błagaj i módl się, żeby jeszcze chciał spróbować z Tobą być. I najlepiej, gdyby faktycznie zmienił szkołę - dużo problemów by to rozwiązało.
Obiecaj, że to zmienisz, błagaj i módl się, żeby jeszcze chciał spróbować z Tobą być. I najlepiej, gdyby faktycznie zmienił szkołę - dużo problemów by to rozwiązało.
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 379 gości