Dzindzer pisze:a co jesli po ingerencji okaze sie, zezadnej zdrady nie było
na to liczę;
wiem, że czytanie cudzej korespondencji to jest niedobre rozwiązanie - z tym też jest mi przykro;
a co powiesz, że ona mówi obcej osobie wiele szczegółów o mnie? nie spytała mnie, czy może o tym komukolwiek powiedzieć... a nie są to już tak bardzo anonimowe gadki (gostek zna jej imię, nazwisko, firmę, nr telefonu - i kto wie co jeszcze - jeśli będzie chciał, to nawet bez jej zgody bez problemu ją odnajdzie)
Dzindzer pisze:Co bys zrobił gdyby twoje rzeczy zostały przegrzebane
wkurzyłbym się - pewnie jak cholera;
sądzę jednak, że to bym wybaczył...
Dzindzer pisze:albo normalne kumplowanie sie
tutaj to popłynęłaś...
Dzindzer pisze:Zdradził Cie ktos kiedyś??
dobre pytanie...
Dzindzer pisze:ale jesli ten facet wie jakie ona ma granice i nic nie mówi, nie chce dyskutowac, ustalac jakiejs wspólnej granicy, to ta babka robi wtedy tona co jej pozwala sumienie i na co daje ciche przyzwolenie facet
dowiedziałem się o granicach kilka dni przed wyjazdem... jestem ciekawy, jak daleko te granice są w rzeczywistości posunięte...
Dzindzer pisze: nie chciała bym byc z facetem który pozwala bym robiła to co mu przeszkadza, bez słowa protestu
wprost jej powiedziałem, że nie podoba mi się seks przez internet
Dzindzer pisze:a własnieile ta panna ma lat
27
Dzindzer pisze:Wie, ze dla innych to jest złe, ale kiedy ma okazje to robi to, bo przeciez cos jej sie od zycia nalezy. To nawet nie jest działanie z premedytacja, jest tu cos z bezradnosci, z jakiejs wewnetrznej niewiedzy
No właśnie - tego się obawiam, bo jeśli to się nie zmieni, to ja tego nie zaakceptuję...
nie_zapominajka pisze:Jednak CKM chyba zbyt dlugo zwleka...
nie będę z nią o tym rozmawiał przez telefon! wszystko wydarzyło się na cztery dni przed moim wyjazdem, pewnie w ten weekend się zobaczymy
nie_zapominajka pisze:nie stawiaj zadnego ultimatum po prostu powiedz jak Ci z tym jest
nie wiem czy ultimatum nie będzie najlepszym rozwiązaniem...
trochę odbiegając od tematu - ale a'propos prywatności w związku - ciekawa historyjka (i prawdziwa):
Pewne małżeństwo miało znajomego lekarza (ginekologa).
Kobieta leczyła się u niego. Pewnego razu miała jakieś poważniejsze problemy z drogami rodnymi. Lekarz uporał się z tym bez problemu i wszystko było ok.
Ale kiedyś, przy browarku, jak rozmawiał mąż z lekarzem, ten mu opowiedział co się stało jego żonie - bolało ją, bo została prezerwatywa w pochwie.
Facet odpowiedział tylko, że nie używa prezerwatyw...
No i kto jest winny najbardziej - mąż, żona, czy lekarz???