Kocham ją, ale nie możemy być razem...

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

Raddo
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 10
Rejestracja: 06 sie 2006, 19:48
Skąd: mazowsze
Płeć:

Kocham ją, ale nie możemy być razem...

Postautor: Raddo » 06 sie 2006, 21:05

Witam wszystkich. To mój pierwszy post na tym forum i od razu chciałbym się podzielić z wami moim dużym problemem. Chodzi o kobietę, którą kocham ponad życie, a z którą nie mogę być, bo ona ma innego. Zresztą wszystko to jest bardzo zagmatwane i miejsca by nie strarczyło żeby wszystko tu opisać, dlatego postaram się jakoś streścić.

Dzisiaj minęło równo pół roku odkąd się rozstaliśmy i w ogóle odkąd się widzieliśmy ostatni raz. Rozstanie w sumie pokojowe, ale to od niej jakby wyszło. Usłyszałem wtedy, że ona nie wie już co do mnie czuje i potrzebuje czasu żeby się przekonać. Mieliśmy dość poważne problemy pod koniec, w sumie i ja się też męczyłem, mimo że ją kochałem i gdyby nie ten jej pomysł, że chce przerwy to sam bym jej nigdy nie zostawił. Zgodziłem się więc na to. Pomyślałem że jakoś przecierpię, że ona też sobie sprawy przemyśli i zejdziemy się ponownie. I tak minęły mi pierwsze dwa miesiące. Nie kontaktowaliśmy się praktycznie przez ten czas, bo ja tego nie chciałem. Nie chciałem po sobie poznać że mi zależy, że cierpię. Ona czasem pisała, czasem dzwoniła, ale nic konkretnego z tego nie wynikało. Mimo to odbierałem to jako pewnik, że jej ciągle zależy, że myśli o mnie. Potem jakoś tak w połowie kwietnia dowiedziałem się że ona ma kogoś innego. Podłamałem się bardzo i postanowiłem że nasz kontakt urwę całkowicie. Ale ona mi nie pozwalała o sobie zapomnieć. Po prostu pisała do mnie smsy, interesowało ją co u mnie słychać. Ja jednak zamilkłem znowu na jakiś czas.

Aż wreszcie pod koniec czerwca dostałem od niej długiego i miłego maila. Zaskoczyła mnie. Co prawda w tym mailu nie było żadnych konkretnych znaków, że jej zależy, ale mail był szczery. Zwierzała mi się ze swoich problemów, że nie radzi sobie z pewnymi sprawami. Ewidentnie szukała wsparcia. Pomyślałem sobie, że to będzie ten moment żeby zacząć się ponownie o nią starać. No i odebrałem to jako niemal pewne że z tym facetem się jej nie ułożyło. Zacząłem więc działać. Sam się odzywałem, dzwoniłem do niej czasami, oczywiście wszystko delikatnie, nie natarczywie. Tak się złożyło, że ona w lipcu broniła magistra, to nie chciałem jej wcześniej zawracać specjalnie głowy. Po obronie byłem pierwszą osobą, która do niej zadzwoniła z gratulacjami (sama mi o tym powiedziała). Z każdym dniem wydawało się, że zblizamy się do siebie ponownie. Planowałem pomału spotkanie, ale chciałem żeby to było coś szczególnego - kolacja w restauracji, potem spacer, tak jak ona lubiła. Pod koniec lipca miałem szkolenie w pracy i nie było mnie 10 dni w domu, ale nawet w tym czasie zdążyliśmy się 2 razy usłyszeć przez telefon i tak "luźno" porozmawiać. No i w końcu parę dni temu zaproponowałem jej spotkanie. Wyczułem że była zaskoczona i jakby zmieszana, poprosiła mnie o parę dni przerwy, powiedziała, że jeśli nie będzie miała planów na weekend to się odezwie.

Poczekałem więc te kilka dni i w zeszły czwartek dostaje od niej smsa o treści: "przepraszam, ale nie możemy się spotkać, bo mój chłopak jest bardzo zazdrosny i nie jest zadowolony z takiego pomysłu". W tym momencie myślałem że wyjdę z siebie. Rozemocjonowany odpisałem jej od razu, żeby już więcej się ze mną nie kontaktowała. Ona przyjęła to do wiadomości i na tym koniec. Teraz mija trzy dni, a ja mam takiego mega doła, jakiego chyba nawet przy rozstaniu z nią nie miałem. Praktycznie nie śpię, nie wychodzę z domu i nawet w pracy mnie ktoś jutro zastąpi, bo w tym stanie nie dam rady. Jestem totalnie zmieszany, bo nie wiem do czego ta dziewczyna zmierzała, po co to wszystko było, cały ten jej odzew do mnie, te maile, smsy i telefony. Przecież ciągle miała faceta, a mnie tylko zwodziła. Nie umiem sobie tego racjonalnie wytłumaczyć. Nawet moja przyjaciółka, która zna ten temat jakby od podszewki nie pojmuje takiego zachowania. Jakby jakaś kobieta się wypowiedziała, to będę wdzięczny.

A najgorsze w tym wszystkim jest to że ja nie umiem o niej zapomnieć i nie umiem pogodzić się z tym że to już naprawdę koniec. Całe pół roku żyłem nadzieją. Być może i nadzieja matką głupich jest, ale człowiek, który kocha nawet brzytwy się bedzie chwytał. Ona była praktycznie całym moim światem, a odkąd odeszła to zostałem sam. Inne kobiety mnie nie interesują, nie chcę zresztą teraz nikogo ranić i nie w głowie mi nowe związki. Poza tym nie jestem już takim młodzieniaszkiem i nie będę się uganiał za dziewczynami jak parę lat temu. Mam 27 lat, za sobą kilka związków, ale żadnej innej dziewczyny nie kochałem tak mocno. Teraz żałuję, że pod wpływem emocji postanowiłem zerwać z nią kontakt. Ja wiem że ona jest silna i na pewno się już do mnie nie odezwie, choćby nawet jeszcze jakieś uczucie się w niej tliło (w co też już wątpię po tym co się stało). Koleżanka sugeruje mi żebym ciągle walczył, żebym może zrobił coś szalonego, ale co, mam robić z siebie pajaca? Żeby ona chociaż chciała się ze mną spotkać, pogadać, to co innego. A tak to nie mam kompletnie pomysłu jak tu by jeszcze próbować ją odzyskać. Ciągle jest we mnie jakaś nadzieja, że w tym jej związku nie układa się pewnie jakoś idealnie, skoro utrzymywała tak długo kontakt z byłym. Wiecie, ja nawet zadawałem jej celowo pytania jak spędza wakacje, to mówiła mi, że nudno, bo nigdzie nie wyjeżdża i czeka aż koleżanka weźmie urlop, to pojadą nad morze. I jak tutaj było nie wierzyć, że ona nikogo nie ma? Uff rozpisałem się. Ciekaw jestem co myślicie o całym tym zamieszaniu. Mam sobie dac spokój zupełnie, czy jeszcze jakoś próbować ją odzyskać. A jeśli próbować, to w jaki sposób? Może ktoś przechodził przez podobne problemy? Pozdrowienia!
Awatar użytkownika
SaliMali
Weteran
Weteran
Posty: 958
Rejestracja: 22 maja 2006, 21:29
Skąd: z konia
Płeć:

Postautor: SaliMali » 06 sie 2006, 21:18

szczerze mówiąc to co do kwestii sposobu odzyskania to nie mam pojęcia jak mógłbyś to uczynić...,
ale moim zdaniem powinieneś jeszcze jakoś dyskretnie się koło niej "kręcić", wybadać sprawę. Dwoiedzieć się jak jest jej z tym obecnym "kimś", czy jest szczęśliwa z tamtym facetem.. Bo jeżeli ona tego kolesia kocha to chyba nie ma po co z buciorami sie pchać...
a znasz tego kolesia?
"To jest tak, że gdy mam co chcę,
Wtedy więcej chcę.
Jeszcze."
Raddo
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 10
Rejestracja: 06 sie 2006, 19:48
Skąd: mazowsze
Płeć:

Postautor: Raddo » 06 sie 2006, 22:09

madziorka.m - nie znam tego faceta osobiście, ale wiem mniej więcej kto to jest. To jej kolega z uczelni, który jeszcze jak my byliśmy razem, to się koło niej kręcił. I oczywiście, że ja z buciorami w jej życie pchać się nie zamierzam, to ostatnia rzecz którą bym zrobił. Zresztą ja w ogóle jej nie "nadskakiwałem", tak sobie myślę, że po rozstaniu to może nawet za dużo swobody jej zostawiłem i mogła to odebrać jak brak zainteresowania z mojej strony i że mi nie zależało. Sam nie wiem. No a potem to już był ciągle odzew z jej strony i byłem prawie przekonany że jest sama. A teraz to już naprawdę nie mam pojęcia jakbym mógł ją odzyskać. Jedyna najbliższa okazja żeby dać jej o sobie przypomnieć to jej urodziny za 3 miesiące. Ale to dla mnie kawał czasu. Wtedy to może być już za późno. A tego czy jest z nim szczęśliwa czy nie to ja nie mam pojęcia. Czy dziewczyna w 100% szczęśliwa w nowym związku szuka kontaktu z byłym facetem?
Awatar użytkownika
SaliMali
Weteran
Weteran
Posty: 958
Rejestracja: 22 maja 2006, 21:29
Skąd: z konia
Płeć:

Postautor: SaliMali » 06 sie 2006, 22:15

Raddo pisze: I oczywiście, że ja z buciorami w jej życie pchać się nie zamierzam, to ostatnia rzecz którą bym zrobił.

i bardzo dobrze!!bo są tacy, którzy tego by nie zrozumieli....

hmmm.. mozesz wyjasnic jej, ze chcesz sie spotkac tylko jako jej znajomy, bo chcesz sie dowiedziec co u niej slychac, co sie zmienilo etc...
"To jest tak, że gdy mam co chcę,

Wtedy więcej chcę.

Jeszcze."
Raddo
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 10
Rejestracja: 06 sie 2006, 19:48
Skąd: mazowsze
Płeć:

Postautor: Raddo » 06 sie 2006, 22:21

Widzisz, problem w tym że ja właśnie chciałem się z nią spotkać jako jej kolega. Sam jej to proponowałem, niczego więcej nie sugerowałem. To miało być właśnie spotkanie koleżeńskie. Tyle tylko, że nie byłem świadomy, że ona ma kogoś.
Awatar użytkownika
Miltonia
Weteran
Weteran
Posty: 1359
Rejestracja: 17 paź 2004, 22:45
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Miltonia » 06 sie 2006, 22:36

Teraz nie ma juz co rozpaczac. Popelniles bledy:
1. Ona nie wiedziala, co czuje, chciala przerwy, Ty przestales sie odzywac. A u kobiet to zwykle oznacza "osiadles na laurach, powalcz o mnie, zadbaj, bo sie rozleniwiles w zwiazku" i zjawil sie ktos inny, kto dba i zabiega,
2. Jej nadal choc troche zalezalo i odzywala sie, ale pewnie juz bardziej jak do kolegi, a Ty ubzdurales sobie nie wiadomo co. Jak to Cie zwodzila, czym? Tym, ze byla mila, ze sie interesowala co u Ciebie? Przeciez to normalne...
a teraz ogladasz ich skutki.

Szkoda, ze ten zal po niewczasie... . Nie sadze zebys jeszcze mial szanse, nawet jesli nie wyjdzie z obecnym.
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
Raddo
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 10
Rejestracja: 06 sie 2006, 19:48
Skąd: mazowsze
Płeć:

Postautor: Raddo » 06 sie 2006, 23:20

Miltonia, ja sobie zdaję sprawę, że popełniłem pewne błędy, ale skąd ja mogłem wtedy wiedzieć jak to się wszystko potoczy. Posłuchałem się rad pewnych osób, którzy przeżywali podobne sytuacje i sugerowali mi żebym urwał z nią kontakt. No i się przejechałem. Z drugiej strony pewnie gdybym dał jej poznać po sobie, że ciągle mi zależy, gdybym ją nachodził, prosił o powrót i był nachalny, to też by nic nie dało. Zresztą to nie było takie totalne olewanie z mojej strony. Odpisywałem jej na smsy, byłem miły, tylko że to było takie po koleżeńsku. Ona podobnie nie dała znać po sobie, że tęskni, czy rozpacza.
A z tym zwodzeniem to może tak to odebrałem. Bo znam ją trochę i zawsze mi powtarzała, że ze swoimi byłymi facetami nigdy nie utrzymuje kontaktu, chyba że jeszcze by coś do nich czuła. Poza tym ja jej podczas rozstania mówiłem, że nie wyobrażam sobie żebyśmy mogli być kolegami i żeby to uszanowała jeśli już nic do mnie nie czuje. I dlatego jej odzew odbierałem jako fakt, że jej zależy. Poza tym były takie sytuacje, że np. pisała mi smsy przed snem, życzyła dobrej nocy, albo dzwoniła w trakcie sesji że się stresuje i nie ma się komu wyżalić. I pomyśleć że miała swojego faceta obok, a dzwoniła do mnie. Albo jak pytałem ją jak spędza wakacje, to mówiła że nudno, bo nigdzie nie wyjeżdża. I właśnie to mi teraz nie daje spokoju, że kontaktowała się ze mną będąc z innym. Może i to było z jej punktu widzenia po koleżeńsku, ale pewne jej zachowania jakby temu przeczyły.
Awatar użytkownika
Miltonia
Weteran
Weteran
Posty: 1359
Rejestracja: 17 paź 2004, 22:45
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Miltonia » 06 sie 2006, 23:43

Ojej, to zapytaj ja, czy masz o nia walczyc, czy masz szanse. Bo jak tak, to bedziesz sie staral, adorowal, walczyl itd. I zobacz co powie, nie bedziesz musial sie zastanawiac.

Zreszta to powinienes robic przed, a nie po rozstaniu. Jakos tak wiekszosc mezczyzn ma, ze sie budza, jak sie jakis lepszy/bardziej starajacy znajdzie... .
A nastepnym razem nie sluchaj glupich rad. Przyjaciol tez trzeba sobie madrze dobierac.
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać

przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
Raddo
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 10
Rejestracja: 06 sie 2006, 19:48
Skąd: mazowsze
Płeć:

Postautor: Raddo » 07 sie 2006, 00:28

A dlaczego sugerujesz, że się nie starałem wcześniej? Zupełnie na odwrót. Starałem się o ten związek, próbowałem to ratować, ale co z tego jeśli ona nie miała za bardzo ochoty. Sama chciała przerwy, kilka razy w ciągu paru dni powtarzała mi że nie jest pewna swoich uczuć do mnie. Jak się widzieliśmy ostatni raz to powiedziała że potrzebuje czasu, nawet paru miesięcy żeby się przekonać czy to jest miłość. No to dałem jej ten czas. Oczywiście teraz tego żałuję, bo nie powinieniem był dać jej tak łatwo odejść, ale już czasu nie cofnę. A co do tych rad przyjaciół, to wcale nie uważam że były głupie, tylko ja to źle rozegrałem. Za bardzo przeciągnąłem ten okres milczenia. Ale już mniejsza o to. Sugerujesz żebym ją sam zapytał. No tak, ale przecież ja poprosiłem już ją żebyśmy się nie kontaktowali. Nie chcę wyjść teraz na kretyna. Myślę sobie, że może by tak napisać do niej za jakiś czas długiego maila, a w nim zawrzeć to wszystko o czym wam tutaj pisałem. Wiem, że to pewnie nic nie da, ale chciałbym żeby wiedziała jak to wygląda z mojej perspektywy, bo na pewno nie była świadoma jak to przeżywałem. No i powoli trzeba oswajać się z myślą, że to już naprawdę koniec.
Awatar użytkownika
nedly
Bywalec
Bywalec
Posty: 50
Rejestracja: 11 lis 2004, 23:12
Płeć:

Postautor: nedly » 07 sie 2006, 07:56

sprawa jest prosta.. musisz grać w otwarte karty.. powinnieneś z nią szczerze pogadać o tym co czujesz, jak bardzo Ci zależy i czy masz jakieś szanse jak pisała wczesniej Miltonia.. to jest jedyny sposób na tą chwilę ... bo po co dalej brnąć w jakieś chore gierki, nie wiedząc dokładnie na czym się stoi (?)
Pozdrawiam
"tak bardzo Cie kocham moj aniolku...ojb..."
Awatar użytkownika
Miltonia
Weteran
Weteran
Posty: 1359
Rejestracja: 17 paź 2004, 22:45
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Miltonia » 07 sie 2006, 09:51

Raddo pisze:A dlaczego sugerujesz, że się nie starałem wcześniej? Zupełnie na odwrót. Starałem się o ten związek, próbowałem to ratować, ale co z tego jeśli ona nie miała za bardzo ochoty.

No wlasnie, starales sie, jak juz wszystko sie posypalo. Trzeba bylo sie starac wczesniej, zanim zaczela myslec o koncu. Dawal Ci sygnaly, powiedziala, ze chce odpoczac, a Ty nic... .


Raddo pisze:Sugerujesz żebym ją sam zapytał. No tak, ale przecież ja poprosiłem już ją żebyśmy się nie kontaktowali. Nie chcę wyjść teraz na kretyna. Myślę sobie, że może by tak napisać do niej za jakiś czas długiego maila, a w nim zawrzeć to wszystko o czym wam tutaj pisałem. Wiem, że to pewnie nic nie da, ale chciałbym żeby wiedziała jak to wygląda z mojej perspektywy, bo na pewno nie była świadoma jak to przeżywałem. No i powoli trzeba oswajać się z myślą, że to już naprawdę koniec.


Jasne, poczekaj jeszcze troche, to z pewnoscia do Ciebie wroci. jakis za bardzo rozlazly jestes, za malo zdecydowany. Zachowaj sie jak facet, schowaj ta swoja pseudodume do kieszeni, odezwij sie do nie, powalcz i zobacz, co z tego bedzie. I dopiero wtedy, jak juz cokolwiek zrobisz, mozesz powiedziec, ze nie wyszlo. Na razie nie zrobiles nic, poza jojczeniem.
Panowie, co sie z Wami dzieje???
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać

przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
dredd
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 29
Rejestracja: 07 kwie 2006, 09:27
Skąd: Czestochowa
Płeć:

Postautor: dredd » 07 sie 2006, 10:02

coz tez mam za soba rozstanie i jedno wiem ze gdybym ja kochal to zrobil bym wszystko zeby do mnie wrocila ale ja jej wtedy juz nie kochalem i nie jstesmy razem
co do twojego problemu to wydaje mi sie ze jesli ci tak bardzo zalezy na niej to powinianies byc przy niej jako przyjaciel byc moze ten jej zwiazek to tylko taka proba swoich uczuc czy cie kocha jeszcze czy nie
byc moze bedzie taka sytuacja ze nagle ona poczuje ze w tym zwiazku nie ma tego cobylow waszym i jesli ty akurat bedziesz sie krecil w jej otoczeniu to na pewno to zauwazysz i przejmiesz jej serce
nie poddawaj sie bracie nie ty pierwszy i nie ostatni walczysz o milosc masz jaja i kochasz ja to WALCZ
DREDD
Awatar użytkownika
Imperator
Moderator
Moderator
Posty: 2789
Rejestracja: 22 mar 2004, 13:45
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: Imperator » 07 sie 2006, 10:05

Miltonia pisze:Ojej, to zapytaj ja, czy masz o nia walczyc, czy masz szanse.

"Kochanie, mam o Ciebie walczyć, czy dać sobie spokój?" - tak mniej wiecej? ;)

Coś mi tu nie pasuje.
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Awatar użytkownika
damian24
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 409
Rejestracja: 18 wrz 2004, 12:28
Skąd: z pracy
Płeć:

Postautor: damian24 » 07 sie 2006, 10:09

Mil, mi się jednak wydaje, że nie powinien Jej pytać wprost czy ma o Nią walczyć?Boniby co ma mu powiedzieć? Nawet jeżeli tli się w Niej uczucie do Niego to przecież nie powie mu teraz, w tej sytuacji tego. Z wielu powodów.

Usłyszy "nie, zajmij się swoim życiem" i zamknie sobie drzwi. Będzie bolało. Chyba, że taki finał sugerujesz. Szybki finał na otrzeźwienie...

Raddo, szanse masz nikłe niestety. Nie jest prawdopodobnie zakochana w swoim obecnym facecie, jest z nim bo daje Jej ciepło i stara się o nią. Ładuje Jej akumulatory po bolesnym rozstaniu. I pomaga zapomnieć. Nie jest jednak Jej bratnią duszą, stąd też zwracanie się do Ciebie, do kogoś z kim miała o wiele większą wieź. Ale to nie oznacza że chce wrócić i że Cię kocha.
Awatar użytkownika
nie_zapominajka
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 73
Rejestracja: 05 lip 2006, 15:56
Skąd: z piekła
Płeć:

Postautor: nie_zapominajka » 07 sie 2006, 12:31

dluga historia i ...bolesna
wydaje mi sie ze to typ panny, ktora lubi zwracac na siebie uwage...
moze i chciala sie z Toba spotkac...ale gdy powiedziala o tym swojemu facetowi, a On zareagowal hmmm mowiac delikatnie 'nieciekawie na ten pomysl' odpuscila sobie zeby Go nie stracic, nie klocic sie z Nim.
Ja bym dala sobie spokoj, przecierpiala jakos...po co byc z kims kto nas nie chce, nie jest pewnien, szuka jeszcze?? byla z Toba - wie jak to jest.
wlasciwie pewnie odzywala sie do Ciebie bo brakowalo Jej rozmowy z kims kto dobrze Ja zna...albo nudzia sie, jest dziecinna i sama nie wie czego chce.
Pewnie odezwie sie do Ciebie pokornie wtedy, gdy Ty juz kogos poznasz, pokochasz - a wierze ze tak bedzie... znam ten typ.
pogadaj z Nia jesli chcesz...jesli dreczy Cie to ze pisala, dzwonila...masz prawo wiedziec w jakim celu! Jesli Cie szanuje to niech pozwoli Ci zapomniec, nie przypomina o sobie...niech pozwoli zyc i byc szczesliwym narazie bez Niej, w przyszlosci z kims kto bedzie Ciebie wart! Po co Ci panna, ktora sama nie wie czego chce, nie wie czy chce Ciebie?? kiedys znajdzie sie taka ktora bedzie wiedziala na 100% i to Ona bedzie warta starania! ja tak to widze
powodzenia
niezapominajka
Awatar użytkownika
Miltonia
Weteran
Weteran
Posty: 1359
Rejestracja: 17 paź 2004, 22:45
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Miltonia » 07 sie 2006, 15:23

Impek, Damian, a Wam to trzeba jak krowie na rowie. Przeciez moze zapytac na 1000 sposobow. Jak jest madry, to zrozumie jej odpowiedz. Czasami trzeba po prostu zadzialac, zdecydowac sie. Eeeee, szkoda tlumaczyc... . Ja uwazam, ze mialby wielkie szanse, gdyby tylko zaczal dzialac, a nie marudzic, ze to pozniej, a tu da czas, a moze jeszcze zaczeka. Od sluchania robi sie nudno, to dziewczyna zwiala.
Czy nie widzicie, ze ona chciala odpoczac od niego takiego jakim sie stal, jak juz ja mial? Bo uczucie w niej zostalo. Tylko miala dosc jego zachowan pewnie, rozmemlania, braku zdecydowania, uwazania, ze jest dobrze i nie trzeba juz nic robic.
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać

przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
Sky
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 61
Rejestracja: 25 cze 2006, 11:27
Skąd: Kraków
Płeć:

Postautor: Sky » 07 sie 2006, 18:28

madziorka.m pisze:
Raddo pisze: I oczywiście, że ja z buciorami w jej życie pchać się nie zamierzam, to ostatnia rzecz którą bym zrobił.

uff przynajmniej jeden pozadny facet ktory RACJONALNIE mysli....

nie pokazuj jej ze Ci na niej zalezy...a nie moglbys w niej troszke wzbudzic zazdrosci...tak wiesz..na pokaz...zobaczysz czy ona na to zareaguje...
"Władza jest zawsze gwałtem na ludziach..."
Awatar użytkownika
Beggar
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 209
Rejestracja: 24 wrz 2005, 12:56
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Beggar » 07 sie 2006, 18:35

dzwina akcja... wrrrrrr nie lubię takich kobiet :/ a i postaraj się odkochać, chyba jest to możliwe nie ??
Awatar użytkownika
TFA
Weteran
Weteran
Posty: 3055
Rejestracja: 01 wrz 2005, 00:57
Skąd: litwini wracają
Płeć:

Postautor: TFA » 07 sie 2006, 19:00

Raddo pisze:Zwierzała mi się ze swoich problemów, że nie radzi sobie z pewnymi sprawami. Ewidentnie szukała wsparcia. Pomyślałem sobie, że to będzie ten moment żeby zacząć się ponownie o nią starać. No i odebrałem to jako niemal pewne że z tym facetem się jej nie ułożyło. Zacząłem więc działać


Ja po przeczytaniu czegos takiego od razu kopnal bym ja w dupe, tzn. odpisal jej jasnego maila, ze pocieszenia niech u mnie nie szuka. Najpierw zostawila, a teraz szuka przyjaciela do zwierzen w bylym. Jak ty pewnie przez pol roku potrzebowales wsparcia, to jej to za bardzo nie obchodzilo. Dla mnie to bylo bezczelne z jej strony, a mowie tak dlatego, bo z moja byla kobita bylo tak samo rok temu, pisala do mnie na gg, jak to jej zle, smutno, ze jest sama, nikogo nie ma, a pozniej sie dowiaduje ze od dluzszego czasu sie pierdoli ze swoim szefem kurdem w niemczech, w ogóle trzeba ignorowac takie zagrywki :/ bo miala w tym swoj perfidny cel, pies ogrodnika. Nie pozwoli zapomniec, tylko musi o sobie przypominac i wbijac szpile.

[ Dodano: 2006-08-07, 19:04 ]
Aha i jestem pewien ze nie chce do ciebie wrocic.
Ręce me do szabli stworzone, nie do kielni.
Awatar użytkownika
Anja
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 114
Rejestracja: 29 kwie 2006, 20:53
Skąd: Z nienacka
Płeć:

Postautor: Anja » 07 sie 2006, 21:17

A co to za miłość skoro nie dawałeś znaku życia. Mogło jej to dać do myślenia. Po prostu odpuściła sobie, a on skorzystał. Tylko czy mu to na dobre wyszło.
Z tymi zwierzeniami to wydaje mi się, że ona szuka przyjaciela, a jeszcze nie doszła do wniosku, że nie ma przyjaźni między ludźmi, którzy byli parą. Jest aż tak naiwna, albo
TFA pisze:miala w tym swoj perfidny cel
46
Raddo
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 10
Rejestracja: 06 sie 2006, 19:48
Skąd: mazowsze
Płeć:

Postautor: Raddo » 08 sie 2006, 03:03

Dzięki serdeczne wszystkim za komentarze. Widzę, że jednak są różne i różnie mi radzicie. Pora już późna, ale postaram się co na niektóre odpowiedzieć.
Może od końca...
Anja - ale to nie tak, że olałem wszelkie gesty z jej strony i nie dawałem znaku życia. Przecież kontakt z nią ciągle praktycznie miałem. Gdyby z jej strony wyszedł jakiś KONKRETNY sygnał, że ma ochotę być ze mną (mam tu na myśli chęć spotkania na przykład), to wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej, a ja ze swoją historią na to forum nigdy bym nie zawitał. Ale takiego wyraźnego sygnału nie było z jej strony. Choć faktycznie na początku zamilkłem i to był mój błąd, do którego się teraz przyznaje i żałuję.

TFA - to faktycznie przykrą miałeś historię. Widzisz, ja jestem człowiekiem, który nie potrafi "kopnąć w dupę", a tym bardziej osoby, którą ciągle kocham. Ja się z tamtego maila naprawdę ucieszyłem, odebrałem go jak zachętę do działania, żeby ją odzyskać.

nie_zapominajka - być może jest jak piszesz, może to właśnie taki "typ". Tak sobie analizując to wszystko dochodzę do wniosku, że ona jednocześnie pogrywała sobie ze mną i z jej obecnym facetem. To mi wygląda na coś takiego, że próbowała wzbudzić w nim zazdrość moim kosztem. Bo jak wytłumaczyć fakt, że dzwoniła do mnie przy nim? A i takie sytuacje się zdarzały, choć nie byłem wtedy tego świadomy. Albo po prostu ona jest z tych, które potrzebują ciągłej adoracji ze strony innych, a gdy wyczuwają, że ci "inni" trzymają dystans, to nie może tego znieść. Ciężko mi to naprawdę zrozumieć.

Jareczek - łatwo napisać, trudno wykonać.

Miltonia - Ty jako jedyna chyba mnie otwarcie zaatakowałaś :) W niektórych sprawach masz rację, w niektórych nie bardzo. Rację masz w tym, że faktycznie byłem trochę rozlazły i za mało zdecydowany. Pozwoliłem jej odejść i nie dałem jej odczuć, że będę o nią walczył choćby świat się walił. Tego nie zrobiłem, przyznaje się. Inna sprawa, ze mało który facet gdyby nie miał wsparcia ze strony kobiety, jeszcze by się starał. A ja wsparcia pod koniec nie miałem, ona uciekała od rozwiązania problemów, nie liczyło się moje zdanie, tylko jej. Nie mogę się zgodzić z tym, że nie starałem się wcześniej o nasz związek. Prawdę mówiąc to ona przestała się starać, pewne nasze problemy ją przytłoczyły i zrezygnowała. Ale nie chcę zagłębiać się w przyczyny tego rozstania, bo to teraz jakby najmniej istotne. Ja w każdym razie swoje błędy zrozumiałem i gdyby dane było nam się jeszcze kiedyś zejść, to już bym ich nie popełnił. Tylko czy ona zrozumiała swoje błędy? Tego nie wiem, ale szczerze wątpię.

Niektórzy z was radzą mi dać sobie spokój, inni zachęcają do działania. To może teraz skupmy się na tym w jaki sposób mam zacząć działać? Obawiam się, że to już może być za późno. Tak jak wam pisałem poprosiłem ją o to, żeby już więcej się ze mną nie kontaktowała. Zrobiłem to pod wpływem emocji, choć tego nie chciałem tak naprawdę. Znam ją i wiem, że jest na tyle twarda, że nie ma mowy, żeby po czymś takim odezwała się do mnie pierwsza. To teraz pytanie - jak ponownie nawiązać z nią kontakt, żeby nie wyjść na idiotę? Oczywiście nie uśmiecha mi się czekać 3 miesiące do jej urodzin i wtedy np. puścić jej smsem życzenia. Miltonia piszesz, żebym zachował się jak facet i coś zrobił. To może jako kobieta napiszesz mi jak Ty byś chciała żeby w takiej sytuacji o Ciebie walczono? Przyznam, że jeszcze nie spotkało mnie coś takiego, żebym walczył o dziewczynę, która ma kogoś, do tego swoją byłą dziewczynę. Nie mam oczywiście nic do stracenia, ale nie chcę też stracić honoru, skoro do tej pory byłem "twardy". Inaczej mówiąc - jak to rozegrać żeby nie wyjść na faceta, który się żali. Ja chcę mieć tylko pewność po co ona się do mnie ciągle odzywała i czy widzi jeszcze jakieś szanse dla nas. Gdy okazałoby się, że nie ma takich szans, to wtedy już mogę się kompletnie odciąć, a jej dać święty spokój. Pozdrawiam!
Awatar użytkownika
Joasia
Weteran
Weteran
Posty: 998
Rejestracja: 22 sty 2006, 21:17
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Joasia » 08 sie 2006, 17:32

Raddo potrzebna jest wam rozmowa w cztery oczy.
Musisz ją jakoś "przypadkiem" spotkać na ulicy, zaprosić na kawę i wtedy pogadacie.
Obrazek
Awatar użytkownika
jabłoń
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 377
Rejestracja: 14 lis 2005, 17:43
Skąd: Wielkopolska
Płeć:

Postautor: jabłoń » 08 sie 2006, 18:50

Raddo pisze:A ja wsparcia pod koniec nie miałem, ona uciekała od rozwiązania problemów, nie liczyło się moje zdanie, tylko jej. Nie mogę się zgodzić z tym, że nie starałem się wcześniej o nasz związek. Prawdę mówiąc to ona przestała się starać, pewne nasze problemy ją przytłoczyły i zrezygnowała. Ale nie chcę zagłębiać się w przyczyny tego rozstania, bo to teraz jakby najmniej istotne.


Możesz napisać konkretniej ? Jakie problemy ? Trudno orzec gdy nie wiadomo o jakiej wagi problemy chodzi.

Raddo pisze:Pozwoliłem jej odejść i nie dałem jej odczuć, że będę o nią walczył choćby świat się walił. Tego nie zrobiłem, przyznaje się. Inna sprawa, ze mało który facet gdyby nie miał wsparcia ze strony kobiety, jeszcze by się starał.


I tu się cholernie mylisz. Faceci (do szaleństwa) zakochani ciągną swoje związki wbrew wszystkiemu. Zimny jesteś wiesz ? :)

Raddo pisze:o teraz pytanie - jak ponownie nawiązać z nią kontakt, żeby nie wyjść na idiotę? Oczywiście nie uśmiecha mi się czekać 3 miesiące do jej urodzin i wtedy np. puścić jej smsem życzenia. Miltonia piszesz, żebym zachował się jak facet i coś zrobił. To może jako kobieta napiszesz mi jak Ty byś chciała żeby w takiej sytuacji o Ciebie walczono? Przyznam, że jeszcze nie spotkało mnie coś takiego, żebym walczył o dziewczynę, która ma kogoś, do tego swoją byłą dziewczynę. Nie mam oczywiście nic do stracenia, ale nie chcę też stracić honoru, skoro do tej pory byłem "twardy".


Już Ci Miltonia napisała, żebys schował swoją pseudodumę do kieszeni. Jaki honor ? Jakie bycie twardym ? <boje_sie>

Czy Wy ze sobą walczycie i zagrywacie czy się lubicie i kochacie etc. ???

Mnie się wydaje, że ona swoim niby nieracjonalnym zachowaniem i podpuszczaniem chce Ciebie trochę z równowagi wyprowadzić, więc zrób jej dobrze - daj się z tej swojej zimnej, twardej i honorowej równowagi wreszcie wyprowadzić. :D

Padnij stary na kolana po prostu a będzie dobrze. Mówię ze swojego punktu widzenia oczywiście, to by mi się bowiem podobało <aniolek>
"Bądźmy niewolnikami prawa, abyśmy mogli być wolni."
Cyceron (Cicero Marcus Tullius, 106-43 p.n.e.)
Raddo
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 10
Rejestracja: 06 sie 2006, 19:48
Skąd: mazowsze
Płeć:

Postautor: Raddo » 08 sie 2006, 21:30

jabłoń dzięki za komentarz, ale czytając to od razu widzę, że pisała kobieta :) Ja wiem, że można było zrobić i tak, że padłbym przed nią na kolanach i wręcz błagał o powrót. Ale wiem, że to przyniosłoby odwrotny skutek. Jestem przekonany na 100%. Znam kilka takich przypadków, że im bardziej facet się starał, nadskakiwał swojej kobiecie, to miał gorzej. Oczywiście chodzi mi tutaj o okres po rozstaniu. Nawet ja się na tym przejechałem. Mieliśmy jakoś tak po roku związku poważny zgrzyt, wina była ewidentnie jej, ale to ja musiałem przepraszać i prosić ją żeby dała nam jeszcze jedną szansę. Po tym miałem fatalne parę miesięcy. Ona weszła mi na głowę i długo musiałem się starać, żeby wyjść "spod pantofla".

Poza tym jak mogę paść na kolana, skoro to ona tak naprawdę powinna przepraszać mnie. Wcześniej tego nie pisałem, ale facet z którym jest teraz (prawdopodobnie to ten sam) pojawił się w jej życiu już wcześniej, jak była ze mną. Wiem, że się z nim spotykała za moimi plecami, niby tylko na kawie i że on namieszał jej sporo w głowie. Jak nam się nie układało, to wolała odejść od niego, taka jest prawda. A ja powody rozstania poznałem inne. Ale o tym dowiedziałem się już po czasie, od jej dobrej koleżanki. Tak więc jak wyobrażasz sobie żebym się zachowywał? Żebym jeszcze miał chociaż powód do przeprosin, to zrobiłbym to bez wahania, ale tak naprawdę ja nie zawiniłem.

A jeśli pytasz o problemy to było kilka takich sporych. Pierwszy taki, że ja chciałem już stabilizacji, już zacząłem myśleć o ślubie, planowałem lada dzień zaręczyny. I jak doszło do takich poważniejszych rozmów to okazało się, że zgrzyta między nami. Np. w tym że moja eks planowała mieszkać po ślubie w tym samym domu co jej rodzice. Mi ten pomysł bardzo się nie spodobał, tym bardziej że miałem nieciekawy kontakt z "teściami". Poza tym jej do ślubu nie bardzo się spieszyło. Druga sprawa - oboje pochodzimy z małego miasteczka, w którym nie ma perspektyw na życie. U mnie finansowo się nigdy nie przelewało, u niej na odwrót. Ja chciałem, żeby ona przeniosła się ze mną do większego miasta, bo zależało mi na pracy i chciałem żebyśmy zamieszkali razem. Ona ten pomysł kompletnie odrzuciła, wolała zostać przy rodzicach. No i kolejna kwestia - nasze życie intymne. Było z tym nieciekawie, ona miała bardzo mały temperament. Pod koniec to już praktycznie w ogóle się nie kochaliśmy, brakowało mi bardzo czułości, i jeśli już ktoś był "zimny" to na pewno nie ja. Przyznam się, że wyrzucałem jej to, nawet nalegałem na seks, za dużo było rozmów na te tematy, które nas przytłoczyły. To był mój błąd, który przemyślałem i wiem że bym go już nie popełnił, tzn. nie nalegałbym może aż tak bardzo. No i to tak po krótce jeśli chodzi o problemy, które mieliśmy.

Joasia: widzisz problem w tym, że mieszkamy teraz ok. 100 km od siebie i praktycznie się nie widujemy. W ciągu pół roku widziałem ją może na tzw. mieście może ze 3 razy. Nie ma nawet możliwości, żeby "przypadkiem" się na siebie natknąć, nie mieliśmy nawet wspólnych znajomych, dlatego nie mam nawet okazji żeby kogoś podpytać co u niej słychać. No i dlatego spotkanie zaproponowałem na weekend, na konkretny dzień, wtedy przyjechałbym do domu i się z nią zobaczył. Ale niestety propozycję odrzuciła.
Awatar użytkownika
jabłoń
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 377
Rejestracja: 14 lis 2005, 17:43
Skąd: Wielkopolska
Płeć:

Postautor: jabłoń » 08 sie 2006, 21:36

Aaa, to teraz to widzę zupełnie inaczej. Stary, daj sobie na luz. Zrobiłeś co mogłeś. W porzo gość z Ciebie. Nie warto się dalej angażować. To, że się do Ciebie odzywała to zapewne dlatego, że albo jej się jej facet czasami nudził, albo chciała żeby był on o Ciebie zazdrosny...

Raddo pisze:jabłoń dzięki za komentarz, ale czytając to od razu widzę, że pisała kobieta


A dziękuję, dziękuę, bo niektórzy tutaj mają co do mojej płci wątpliwości <lol>

A tak na marginesie, gdzie jest Mroczny Piskacz ? Pisałam do niego na gg i cisza... <zalamka>
Raddo
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 10
Rejestracja: 06 sie 2006, 19:48
Skąd: mazowsze
Płeć:

Postautor: Raddo » 08 sie 2006, 21:44

jabłoń, ja na tym forum jestem dopiero od paru dni, tak więc nie wiem dlaczego inni mają co do Ciebie wątpliwości ;)

[ Dodano: 2006-08-19, 17:12 ]
Hmm widzę że nie bardzo mój wątek was zainteresował... A ja ciąglę się męczę i rozmyślam o niej. Próbuję sobie jakoś przetłumaczyć, że to już koniec, że nie cofnę czasu ale to bardzo trudne. Czy naprawdę nikt z was nie przechodził czegoś takiego? Może zapytam jeszcze raz - jak w takiej sytuacji moge zawalczyć jeszcze o byłą kobietę? Jak wznowić z nią kontakt? Sam w sumie ten kontakt zerwałem, ale teraz tego żałuję. Jestem w dużej kropie <zalamka>
gareth1982
Bywalec
Bywalec
Posty: 56
Rejestracja: 26 lip 2005, 13:53
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: gareth1982 » 20 sie 2006, 19:03

Raddo mialem podobną sytuację i dałem sobie spokój. Powiem Ci tak, jak chcesz walczyć to walcz, ale moim zdaniem to strata czasu. Co innego gdyby ona była sama, ale jest z kimś. Poza tym chcesz być ponownie z dziewczyną która poszła do innego, sypiała z nim i mówiła mu że go kocha? Nie znam jej ale wydaje mi się, że ona jest bardzo dziecinna i na pewno Cię nie kocha.

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 464 gości