Na początek salwa burtowa cytatem:
"Tedziu pewnych rzeczy nigdy nie zrozumie, bo wyższe uczucia są dla niego nieodkrytą tajmnicą. Pogódźcie się z tym" - copyright by Forsaken
Powyższy cytat sprawił, że ten wątek zaistniał

Paradoksalnie Forsaken ma sporo racji..ale po kolei. Ostatnie cztery lata wiele, naprawdę wiele zmieniło. Wyleczyłem się z resztek tej głupiej naiwności, której pokłady jeszcze we mnie tkwiły (mało, bo mało, ale zawsze coś). Farmazony o "szczęśliwej, wzajemnej miłości" traktuję jak opowieści o Yeti (wielu słyszało, widziało niewielu...

). Z uczuciami i związkami jest tak, jak z umową o pracę na czas określony:D...Wszystko co ma początek, ma swój koniec. Tylko w przeciwieństwie do tej cholernej umowy, nigdy nie wiadomo kiedy skończy się uczucie. A że się skończy, to pewne.....

Każdy dzień, każda godzina coraz bardziej przekonuje mnie do przyjęcia prawdy, która docierała od długiego czasu do mnie z mojego otoczenia - w co ty wierzysz, żałosny naiwniaku?! W coś, czego nie ma i nie będzie? Zamiast zluzować i przestać być tak żałosnym idealistą?! Trudno przyjąć tak brutalną prawdę:) Ale jestem już bardzo blisko. Bardziej niż kiedykolwiek. 4 lata poszukiwań-górnolotnie rzeknę - "szczęścia, miłości" (czasem intensywniej, czasem mniej intensywnie). Wynik negatywny. Szkoda, ale "life is brutal", nie sądzicie?

Co prawda spotykam się z kimś obecnie, ale już na innych zasadach, niż poprzednio. Żadnych deklaracji. Bez tego cholernego słowa na k.... które wszystko psuje i rozpieprza na drobne kawałeczki (chyba że będe tego 100 proc pewny albo usłyszę je pierwszy - czysta fantasmagoria:D) Los często grywa wrednymi kartami, ale ostatnio wrzucił mi do mej puli:D czwóreczkę asów.....finansowych asów. Tak, uskutecznianie podrywów w wydaniu gołodupca przerobiłem, nie było to zbyt efektywne. Uśmieję się, naprawdę uśmieję się setnie, jeżeli "nowy styl" nowego, odmienionego Teda Bundy przyniesie szybko efekty...nowy image, nowy wóz, nowe ciuchy + moja ekhm...osobowość??

-i ruszę sobie w miasto....

Bo prawda jest ekhm....brutalna - empatia? zrozumienie? dobroć? czułość? zaufanie? O kant dupy roztrzaść, gdy PLN-ów deficyt.....

PLN-y pięknie budują zewnętrzną otoczkę i nadają z pewnością ciekawego blasku ciekawemu wnętrzu

, które bez nich nie ma wielkich szans na ten "błysk" oraz efektywne zaistnienie:D.....Powiem Wam w sekrecie, że nie mogę się już doczekać realizacji tej nowej metody;) - nazwałem go drugim wariantem albo alternatywą. Nie omieszkam się podzielić wynikami.....Trudna to była decyzja, ale dla psychicznego spokoju konieczna. Dzielenie się tym, co najepsze, skrywane - dzielenie się szeroko rozumianym uczuciem i nie doświadczanie reakcji zwrotnych przypomina walenie łebkiem w mocny, betonowy mur:D....a to bolesne i "niewarta skórka za wyprawkę", nieprawdaż?
PS. Moon miała kiedyś ciekawy opis w profilu - "wyprana z emocji" (lub coś w podobnym brzmieniu:D). Czuję się ostatnio bardzo, ale to bardzo podobnie. Dystans. Spokój wewnętrzny, minimum emocji. Po prostu oczyściłem umysł..
PS 2. To nie tylko taka konsola:D, ale również.....
Pewnien dziennikarz spytał kiedyś Hugh Heffnera, czy zdaje sobie sprawę, że te wszystkie piękne kobiety są z nim/spotykają się z nim głównie dla jego pieniędzy, władzy i możliwości? Heffner odpowiedział "zdaje sobie z tego doskonale sprawę. Ale osobiście mam to w dupie. Nie zawracam sobie tym głowy, bo i tak jest miło:D"
Koniec cytatu...
Chętnie poczytam, czy nazwiecie mnie realistą, czy może skończonym idiotą:D Ciężka sprawa, ale życie jest brutalne, co tu kryć.......
