Andrew pisze:mysle ze tez szczesliwa tak naprawde nigy nie bedziesz , przyjrzyjny sie ludziom wierzacym , i ateista , kto jest szczesliwy ? w szerokim słowa tego pojeciu , nie patrzcie na młodych ...spójrzcie na starszych , rozejrzyjcie sie!
Starzy ludzie, czesto bardzo samotni wewnetrznie, ktorzy wierza, maja cos, co ich trzyma - moze stad szczescie? a Czy prawdziwe?

Andrew pisze:No własnie wiec nie tylko katolik bedzie dobrym człowiekiem
Ale podobno tylko katolik ma moc przebaczac wrogowi

Tak mowil ksiadz na rekolekcjach w tym roku, bylem pierwszy raz od paru 3-4 lat
i stad tez smiem twierdzic, ze "wiare" jakakolwiek "polykaja" owieczki zblakane

nie maja nic co bylo wazne, to zapelniaja to wszystko czymkolwiek innym. Tak wnioskuje:)
@MAV nie musisz dawac na tace

hehe
Ja nie odpowiem czy Bog istnieje czy nie bo nie wiem, narazie jeszcze nie wiem czy pozostaje ateista czy wierzacym. Ochrzczony jestem ale co z tego skoro dla mnie to nic nie znaczy. Podejrzewam ze wiekszosc z Was tez tak ma. Ja nawet biblii nie przeczytalem, ale chyba przeczytam bo z kazdej ksiazki mozna sie czegos nauczyc.
A mimo tego wszystkiego jestem naprawde dobrym czlowiekiem, nie nawidze przemocy, glupoty tej zlej i "kurestwa" moze i przeklinam ale czy to znaczy ze jestem zly? Mi wrecz przeszkadza to wszystko co nazywa sie zlem. A dlaczego nie wierze? Nie wiem. Moze nawet nie zdaze odpowiedziec na to pytanie, a moze juz wierze?
Tak czy siak nigdy nie zastanawialem sie nad slubem koscielnym czy nie koscielnym, dla "swietego" spokoju mojego "najblizszego" otoczenia z ktorym nawet nie mam ochoty spedzic swiat, zgodze sie na slub koscielny i moze jeszcze dlatego ze od malego widzialem takie sluby i zawsze chcialem

Ale z wiary to na pewno przynajmniej dzis by nie bylo. Jesli moja druga strona bedzie bardzo wierzaca a ja bede nie wierzacy tak naprawde(bo narazie to nie wiem o co biega) to sie nie zgodze. A jak postawi ultimatum, slub koscielny lub zaden to sie bede z rok zastanawial
Nie musze byc w zadnej "organizacji" zeby byc dobrym czlowiekiem. Dosc mam katolikow ktorzy w censored wala na kazdym kroku i jebia swojego blizniego w dupe niemilosiernie. Wole na stadioon pojsc pokrzyczec Legia Warszawa!!! niz w kosciele spiewac. Przynajmniej narazie. A wewnetrzne przemyslenia moje, moja kontemplacja i zastanawianie sie nad zyciem - to chyba jest dla mnie najciekawsza sprawa.
Ale tu tez trzeba powiedziec, ze ja od malego bylem wychowywany w katolickiej rodzinie z duzym naciskiem matki na chodzenie do kosciola, jak bylem maly ciagnela mnie tam na sile, potem i tak spierdalalem, wiem ze to na pewno byl jej blad. Ojciec wierzy ale nie chodzi, twierdzi od zawsze, ze nie musi, zeby wierzyc. Tyle ile "ukladow" takie posejscie do zycia. Nie jest dla mnie gorszy ktos kto nie chodzi, tylko skad to zlo sie potem bierze? Jak ktos nie ma "normalniejszej" rodziny i podstawowych zasad i rozumienia dobra z domu czy ogolnie z dziecinstwa nie wyniesie, to potem taki jest "zly" od poczatku do konca, ale ILE jest takich ludzi - cala masa.