Proszę...

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

TakaOna
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 27
Rejestracja: 14 kwie 2005, 20:29
Skąd: Wrocław
Płeć:

Proszę...

Postautor: TakaOna » 14 kwie 2005, 20:38

Nie wiem co sie ze mna dzieje czuję jakis lęk przed ludzmi... trzese sie cała w srodku idac ulicą choc nie mam powodu. Patrzac w lustro chce mi sie żygac... Na nic nie mam ochoty czuję jakby wszyscy przyjaciele mnie zbywali. Odkad moj chlopak zostawił mnie dla innej czuję sie beznadziejna... ciagle nachodza mnie te mysli samobojcze... czuję ze to jakas ciezka depresja. Prosze powiedzcie mi jak mam sobie z tym poradzic bo chcę zyc a w takim stanie jakim teraz jestem żyję z godziny na godzinę marzac o tym by dotrwac do nastepnej... prosze pomozcie bo ja naprawde czuję jak umieram od srodka
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 14 kwie 2005, 21:02

TakaOna pisze:czuję ze to jakas ciezka depresja

I dobrze czujesz... (po rozstaniu).
Każdy to przeżywa na swój sposób - jedni mają to co Ty, dla innych jest to wybawienie.
Pewnie wiele głosów się pojawi, że to kwestia czasu, i będą mieli rację.
Jeśli nie widzisz możliwości pomożenia sobie samej, to idź po chemię do jakiegoś psychika. Zapewniam, że pomoże.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
karmen
Maniak
Maniak
Posty: 517
Rejestracja: 16 sty 2005, 16:33
Skąd: północ
Płeć:

Postautor: karmen » 14 kwie 2005, 21:14

Cześć. Przede wszystkim nie powinnaś sie załamywac. Utrata chłopaka u większości dziewczyn jest dość bolesna jednak mysli samobójcze nie powinny w ogóle sie pojawiac bo to tylko głupota żeby zrobić sobie krzywde a przecież i tak to nic nie zmieni... Jesteś jeszcze młodziutką osoba i przed toba jeszcze wiele rozczarowań jak i szcześliwych chwil z ukochanym. Poznasz jeszcze nie jednego chłopaka i dopiero gdy będziesz starsza zrozumiesz czym jest prawdziwa miłość. Kiedy byłam w twoim wieku tez przeżywałam miłosne zawody ale przecież oprócz zranionych uczuc jest tyle innych spraw... Jesteś nieszcześliwa, cierpisz bo chłopak cie porzucił dla innej jednak mimo wszytsko powinnaś powoli o nim zapomnieć i poświęcic swoj czas na rzeczy przyjemne np. wyjście do kina z przyjaciółka na dobra komedie, czy zakupy, oddaj sie swojemu hobby, itp. Nie rozpaczaj, jeśli chłopak odszedł do innej to widocznie nie był ciebie wart. Zajmij się tym na co wcześnije nie miałaś czasu, wypełnij swój czas tak aby wieczorem kiedy położysz sie do łóżka będziesz mogła powidzieć sobie ,,To był udany dzień" Uśmiech na twarzy gwarantowany.Głowa do góry. Bedzie dobrze.
Pozdrawiam.
TakaOna
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 27
Rejestracja: 14 kwie 2005, 20:29
Skąd: Wrocław
Płeć:

Postautor: TakaOna » 14 kwie 2005, 21:37

Juz nie chodzi o chłopaka bo zostawił mnie ponad 2 miesiace temu i przez ten czas powoli dochodze do siebie, nie kocham go juz ale nie wiem co mi jest. Moze to dziwnie zabrzmi ale czuję sie jak "duch" odbijam sie od zycia jak echo od pustych scian. Tak bardzo brakuje mi ludzi...tak bardzo chcialabym sie otworzyc na innych i czasem mi sie to udaje ale nie na dłuzej niz jeden albo kilka dni... opadam na dno czuję sie jakbym nie miala zadnej wartosci. Mama zaczeła miec do mnie pretensje o to ze nie umiem sie z nikim dogadac. Czuję jak ludzie mnie osaczają, duszę sie i wiem co dalej ze mna bedzie...
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 14 kwie 2005, 22:54

Hey ;)
Skąd ja znam taki przypadek.
Moja przyjaciółka ma depresję odkąd skończyła jakies 13 lat (teraz ma 19), jest po jednej próbie.
I widze, że u Ciem nie za wesoło tez, ale nie może być tak źle skoro o tym piszesz. ;)


Ja Ci mogę dac jedną radę. Ale to zalezy w sumie od Twojego stanu.
Idź do psychologa a nie jakiegoś psychiatry.
Ok. Możliwe, ze psychiatra lepiej pomoże. Ale jedyne co mógłby zrobić to dac Ci farmakologię.
A ona sama nie pomaga. Wiem równiez z własnego doświadczenia.

Ale czesto zdarza sie tak, ze zwyczajnie nie chce sie isc do takiego obcego czlowieka i moiwc. I to tez rozumiem aż za dobrze. Sama tak mialam. Teraz regularnie chodze i czuje ulge. Znajduję się w stanie takiej pustki emocjonalnej ze mi to juz wisi co ona np mysli.
Wazna jestem ja i to zeby nie byc zawieszona miedzy roznymi miejscami.

Dlatego zgłoś się gdzieś. Obawiam się, ze ten stan moze Ci sie jedynie poglebic. Zglosic sie nie zaszkodzi a moze pomoc. Póki jeszcze mozna pomoc. ;)
Awatar użytkownika
ptaszek
Weteran
Weteran
Posty: 1205
Rejestracja: 15 sie 2004, 18:44
Skąd: War-saw
Płeć:

Postautor: ptaszek » 15 kwie 2005, 08:05

Przede wszystkim musisz naprawdę chcieć z tego wyjść! ! Może ten lęk przed innymi zrodził się na skutek owego rozstania - teraz podświadomie boisz się odrzucenia, pozostawienia przez bliskie osoby, przestałaś ufać...
Zacznij jednak od uświadamiania sobie, że przecież Ci wszyscy ludzie którzy Cię otaczają tak naprawdę nic Ci nie chcą zrobić. Dlaczego więc masz się od nich odgradzać, skoro - jak sama mówisz - potrzebujesz ich? Izolując się możesz stracić znajomych, a czasem tak trudno odbudować przyjaźnie... Będąc w Twoim wieku przechodziłam podobny okres i teraz stwierdzam, że straciłam potwornie dużo cennego czasu na bezsensowne rozmyślania, płacz i tłuczenie się po kątach. Moja izolacja też nie była niczym dobrym, bo zawężyłam sobie grono znajomych i sama siebie pozbawiałam wielu radości. Wiem, że to może być ciężkie, ale próbuj i nie odsuwaj od siebie ludzi - porozmawiaj z nimi, także z rodziną. Spędzanie z nimi czasu może Ci jakoś pomóc stopniowo z tego wychodzić... Jeśli to jednak na tyle silne, to - tak jak inni - polecam wizytę u psychologa.
Ale póki co, postaraj się nie spędzać w samotności takich pięknych lat życia, w końcu "na drugie nie masz szans"! ;) Przystopuj, spójrz na siebie trochę z boku i zastanów się, czy trwanie w takim stanie ma sens. I nie wmawiaj sobie, że nie potrafisz z tego wyjść, bo niejeden tego dokonał (w tym też ja :P)! Grunt, żeby uwierzyć że się uda i mieć do tego chęć. Po prostu powiedz sobie "DOŚĆ". Od Ciebie samej w końcu w dużej mierze zależy jak będziesz żyć. Czy zgadzasz się na to, co jest czy nie. Jesteś młodą osobą, masz setki możliwości i wiele perspektyw. Korzystaj z tego! Zajmij się sobą i tym co lubisz. Walcz o siebie, bo możesz wiele przegapić.... A jest tyle rzeczy, dla których warto żyć i się cieszyć, nawet takich tyci tyci :)

Życzę powodzenia!
"Jeśli traktujesz życie ze śmiertelną powagą, nie licz na wzajemność" [A. Mleczko]
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 15 kwie 2005, 13:59

To co napisała Ptaszek to podstawa, ale sama wiem, że czasem bywa tak, że niby wszystko już jest oki i było minęło i już jest dobrze.
A po jakims czasie okazuje sie, że dobrze nie jest i nie było.
Dlatego radzę nie zwlekać.

Ja właśnie odkryłam, że w dużej mierze moim problemom jest nadal winna sytuacja która miała miejsce 3 lata temu. Myślałam, ze dałam sobie radę, że to juz na mnie nie ma wplywu. A jednak miało.

Dlatego idź chociaz na konsultację. ;) Ale oczywiścią z wielką chęcią walki z tym. Bo nikt Ci nie pomoże jeśli sama nie będziesz chciała.
Awatar użytkownika
Qzik
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 146
Rejestracja: 26 sty 2005, 19:59
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Qzik » 15 kwie 2005, 14:50

Ja też zdecydowanie polecam zaprowadzenie się do psychologa. Nie myśl "pewnie mi nie pomoże", "co on mi może takiego powiedzieć", tylko po prostu idź.
Awatar użytkownika
Kamka
Bywalec
Bywalec
Posty: 33
Rejestracja: 20 kwie 2005, 15:02
Skąd: z domciu :-)
Płeć:

Postautor: Kamka » 20 kwie 2005, 15:38

Witam Was wszystkich i dopisuję się do wątku. A więc miałam rok temu takie problemy ze sobą, nie chciało mi się żyć, wszystko wydawało się szare. Pomogło to że się zakochałam w pewnym osobniku i problemy mineły :). Polecam! A jeśli nie ma nikogo takiego na horyzoncie to przecież jest jeszcze rodzina, znajomi, psycholog w ostateczności jeśli już nic nie pomaga. Ale na pewno będzie ok! Nie martw się!
Awatar użytkownika
Kamela12
Maniak
Maniak
Posty: 662
Rejestracja: 27 gru 2004, 22:41
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: Kamela12 » 20 kwie 2005, 16:36

Tez mialam tak kilka lat temu, totalnie sie zamykalam na wszystko i na wszystkich. Nie malam odwagi i checi stawic czola swiatu, wiec sie chowalam. Ale to nie jest zycie, a WEGETACJA ! pomysl o tym, mi pomogla zmiana otoczenia, znajomych ( liceum) i na pewno .. milosc :) odkad zaczylam sie spotykac z moim obecnym chlopakiem - nie miewam juz takich mysli jak kiedys, placze, ale nie z takich powodow jak kiedys. Wiesz, bylam w twoim wieku jak mialam podobne problemy, dlatego sadze ze cie rozumiem. Mnie tez chlopak jakos w tym czasie zostawil, swoja droga robil mnie tez na boki - masz racje, ja jego tez nie kochalam, ale boli - choc czasem wydaje ci sie ze masz to juz za soba. Takie wydarzenia zostawiaja slad. Postaraj sie pomoc sama sobie - usmiechnij sie czasem i nie siedz sama, spotykaj sie z ludzmi - to zaprocentuje uwierz mi. Zobacz - nawet tu na forum sa osoby, dla ktorych jestes ważna. Warto życ, warto kochać , warto śnic! :) i jeszcze jedno - jak masz ochote plakac - to placz, to tez jest lek .
I don`t like to hear I`m wrong when I`m right...
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 26 kwie 2005, 00:30

TakaOna pisze:Czuję jak ludzie mnie osaczają, duszę sie i wiem co dalej ze mna bedzie...

Żyjesz jeszcze?
Ja wiem co z Tobą będzie, ale to zależy od drogi, którą wybierzesz.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Czarna_Lukrecja
Początkujący
Początkujący
Posty: 4
Rejestracja: 31 paź 2005, 10:02
Skąd: Mysłowice
Płeć:

Postautor: Czarna_Lukrecja » 01 lis 2005, 21:07

witam wszystkich
ja wlasnie w takim stanie trafiłam na te forum wlasnie po to zeby jakos sie ratowac to juz 3 miesiac jak moj owczesny powiedział ze juz mnie nie kocha teraz w sobote dowiedziałam sie ze ma juz nowa To spowodowało ze znow wrocił doł Dlaczego tak jest ze jedni radza sobie z tym ot tak a ja wciaz sie z tym drecze Najbardziej boli to ze razem studiujemy wiec to wcale nie pomaga wrecz przeciwnie Weekendy kiedy mamy zajecia sa dla mnie katorga choc staram sie cały czas usmiechac ale to tylko maska To co piszecie jest jak najbardziej trafe :czas cierpliwosc i skupienie na sobie uwagi Ale jak długo tak mozna ??
Tracy
Bywalec
Bywalec
Posty: 57
Rejestracja: 15 wrz 2005, 20:46
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: Tracy » 01 lis 2005, 21:16

Ups... trochę do bani, że razem studiujecie. Wydaje mi się, że cały czas o nim myślisz. Uważam, że dla Ciebie najlepszym rozwiązaniem jest znaleźć nowy obiekt zainteresowań. Nie myślę o nowym facecie, z którym masz od razu się związać ale o kimś kto częściej będzie gościł w Twoich myślach niż Twój były. Ja tak zrobiłam i było mi łatwiej z moim byłym pracować.
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 01 lis 2005, 21:30

Ale jak długo tak mozna ??

Do skutku.
Czarna_Lukrecja
Początkujący
Początkujący
Posty: 4
Rejestracja: 31 paź 2005, 10:02
Skąd: Mysłowice
Płeć:

Postautor: Czarna_Lukrecja » 01 lis 2005, 21:30

znaleźć nowy obiekt zainteresowań było by dobrze ale mowiac szczerze nie mam do tego siły Dla mnie narazie wielkim sukcesem jest to ze sie zmobilizowałam do czegokolwiek bo bywały takie dni ze w ogóle nie wychodziłam z domu chyba ze musiałam a teraz zapisałam sie dodatkowo do na kurs jezykowy a od czwartku zamierzam wykupic karnecik na basen i regularnie chodzic wszystko tylko zeby "zabic" wolny czas i nie myslec o nim. Najbardziej jednak obawiam sie tych weekendow ten bedzie wyjatkowo trudny bo akurat przypadło by na nasza rocznice gdybysmy byli nadal razem
Awatar użytkownika
Hyhy
Weteran
Weteran
Posty: 2611
Rejestracja: 29 mar 2004, 01:41
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Hyhy » 01 lis 2005, 21:32

dobrze robisz zajmujesz sie czyms, ja slucham muzyki i cwicze non stop hehe :) spoko dziewczyno nie on jeden, fakt byl taki czy taki ale teraz juz go nie ma nie wazne dlaczego, on stracil nie ty, tak sobie mow :)
"Jest taka cierpienia granica, za ktora sie usmiech pogodny zaczyna...Hyhy "

hyhy e(L)o :)
Tracy
Bywalec
Bywalec
Posty: 57
Rejestracja: 15 wrz 2005, 20:46
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: Tracy » 01 lis 2005, 21:38

Z czasem nabierzesz sił. Teraz czujesz się blee ale to co teraz robisz jest dobre dla Ciebie. Poznaj nowych ludzi - bądź otwarta na nich, a zobaczysz jak szybko Twój były stanie się tylko miłym wspomnieniem z przeszłości.
Awatar użytkownika
Wstreciucha
Weteran
Weteran
Posty: 2646
Rejestracja: 14 wrz 2005, 11:48
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Wstreciucha » 02 lis 2005, 15:32

Do autorki.
Ciebie ogarnal strach przed ludzmi, a kiedy ja przechodzilam podobne zalamanie wlasnie poszlam "do ludzi". Stracilam 4 lata zycia "wyciagajac sie z kryzysu" i popadlam w zupelnie cos innego. "uzywalam wszystkiego" do woli, myslalam ze mi sie nalezy, bo przeciez przez 7 lat kochalam tego jedynego i swiata poza nim nie widzialam. Powiedzialam sobie stop kiedy stracilam wszystko i wszystkich. Przyjelam lekcje pokory ktorej nawet nie dopuszczalam do swoich mysli. Zaluje ze nikt mi wtedy nie pomogl - tym samym uwazam ze osoby ktore radza Ci udanie sie do psychologa maja racje i radze nie zastanawiaj sie zbyt dlugo. Wiem z doswiadczenia ze w takich sytuacjach szukanie "towarzystwa" nie jest najlepszym wyjsciem, a z tego co widze to nie masz wokol siebie prawdziwych przyjaciol, bo nie napisalabys tego w takiej formie. Teraz po raz drugi zostawila mnie moja milosc, moje zycie jednak nie moze byc zalezne od bycia z nim bo wiem ze nie bedziemy razem juz nigdy , w przeciwnym razie musialabym porzucic wszystko inne. Pre na przod, zaciskam zeby i z calych sil nie chce sie poddac, sama sie napedzam i nigdy nie strace entuzjazmu, ale to wymaga duuuuzej pracy nad soba - a Ty autorko tematu masz doskonaly moment by ta prace zaczac juz teraz ;)
Te same fakty dają jednym wiele do myślenia, innym tylko do gadania.
Czarna_Lukrecja
Początkujący
Początkujący
Posty: 4
Rejestracja: 31 paź 2005, 10:02
Skąd: Mysłowice
Płeć:

Postautor: Czarna_Lukrecja » 18 lis 2005, 19:32

hey kochani nie zaczynam nowego posta bo temat wciaz ten sam ....czas leci, robie mnostwo rzeczy nowych ogolnie grafik na maxa wypchany basen praca jakies tam spotkania ze znajomymi ale .no nie moge kurcze wciaz czuje w sobie pustke, czuje sie jakbym zmuszała do wszystkeigo zwłaszcza zeby rano w ogóle wyjsc z domu !!!
Wszyscy wkoło co mnie znaja pytaja sie i jak radzisz sobie ?? a ja na to ze luz spoko juz nie mysle bo mysle ze oni pytaja sie tylko po to ze tak wypada a tak na serio kazdy chyba pomału ma juz dosc wysłuchiwania wciaz tego samego ze boli ........... Dlatego nie wiem w sumie czego oczekuje po tym forum słow wsparcia chyba Na uczelni przezywam jakby powtoreke z rozrywki i jest koszmarnie nie rozmawiamy w ogóle ze soba unikamy sie jakby sie w ogóle nic nie wydarzyło miedzynami ja tak nie chce ! Owszem wkoncu zrozumiałam, doszło do mnie ze juz KONIEC ale nie chce zeby było tak ze juz nic nas nie łaczy Co zrobic zeby jakos to inaczej wygladało zeby byc z nim na stopie kolezenkiej A moze to jeszcze za wczesnie na takie relacje moze jeszcze za bardzo czuje zal i gniew ...w ogóle napiszcie co o tym sadziciie >Jesli uwazacie ze za mało szczegolow to piszcie Bo na serio ja juz nie wiem co z tym zrobic a nie chce zeby było tak jak teraz .......
ps czemu do tego posta... bo ja wciaz czuje obawe przed innymi ...brak sił ... brak checi
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 18 lis 2005, 21:47

Czarna_Lukrecja, za wczęsnie na koleżeństwo jeszcze moim zdaniem. Bedzie ok kiedy bedziesz w stanie patrzeć na niego bez żadnych emocji.
Awatar użytkownika
Cranberry
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 84
Rejestracja: 27 sie 2005, 13:42
Skąd: Poznań
Płeć:

Postautor: Cranberry » 18 lis 2005, 22:49

TakaOna:
nie wiem jak Ty, ale ja na Twoim miejscu, strasznie bałabym się iść do psychologa...
świetnie zdaję sobie sprawę, że to podobno pomaga - taka szczera rozmowa z kimś postronnym, nieznajomym.. jednak próbowałam wczuć się w Twoją sytuację i doszłam do wniosu, że skoro boisz się ludzi na ulicy, których jedynie mijasz i nic więcej Cie z nimi nie łączy - to jak miałabyś przed kimś zupełnie obcym wyjawić swoje lęki, uczucia - to co najintymniejsze?...

ja na Twoim miejscu zamiast u lekarza, najpierw poszukałabym pomocy znacznie bliżej. mówisz coś o swojej mamie. z tego co przeczytałam, martwi się o Ciebie - może powinnaś spróbować najpierw się przed nią otworzyć?
nie wiem czy to jest dobra rada, ale wiem, że ja bym tak postąpiła - nie chodzi tu o konkretną osobę, ale na tyle bliską (rodzina, przyjaciele), żebyś czuła się w jej obecności komfortowo i bezpiecznie. na pewno znajdziesz chociaż jedną taką osobę.. :)
powodzenia!
"life is like a cranberry pie - you never know what you can find inside".. :]

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 425 gości