Postautor: Orbital » 01 wrz 2005, 05:09
A ja będąc na Twoim miejscu nie mógłbym stać i się biernie przyglądać jak tamten koleś jest z moją ukochaną <zly1>
Prosić o powrót nie ma sensu, bo przecież uczucia które wygasło (u Niej) nie wyprosisz (prędzej wywalczysz).
Dziewczyny piszą, żebyś poczekał, abyś Jej nie nachodził, prosił itd. i zgadzam się z tym.
Ja bym się tym kolesiem zajął będąc na Twoim miejscu. Z pełną grzecznością i gracją zaprosiłbym go na solóweczkę (czystą, na gołe pięści). Jeśli mu zależy to niech walczy o swoją kobietę!
Nie wiem, może to troche staroświeckie, ale ja nie mógłbym patrzeć na to jak moja ukochana jest z innym i tym samym godzić się z osobistą porażką, a i do tego jeszcze czekać z nadzieją, że Mooooże kiedyś wróci - to już w ogóle masakra. Zlałbym gościa, albo bym dostał - w tym przypadku to już nie jest aż tak istotne, jeśli bym Ją kochał, ważne że nie stałbym z założonymi rękami tylko bym podjął walkę!
Chociaż żyjemy w cywilizowanym świecie to sądze, że jeszcze nie wszystko da się rozwiązać samą rozmową.
I jeszcze jedno: Nie łudźmy się, nie ma na świecie Sprawiedliwości - takie coś nie istnieje, dlatego właśnie trzeba walczyć, a nie siedzieć i płakać.
"Gdyby ludzie rozmawiali tylko o tym, co rozumieją, zapadłaby nad światem wielka cisza."