Na poczatku chciałbym powiedziec, ze czytam tutaj na forum bardzo czesto jakies posty w ktotych staram sie znalesc swoja sytacje, musze powiedziec ze czasami są bardzo podobne, i ogolnie jak czytam nitkore z nich to tak jak bym widzial swoja sytuacje... ALE NIE DO KONCA
Chciałbym podzielic sie z wami moja historia, i jesli mozecie to potem odpowiedzcie mi na jedno moze 2 pytanka ktore zadam a koniec...
btw: nie zwracajcie prosze uwagi na przecinki, kropki itd. (Jest troszke puzno ja jestem troche zmeczony, fizycznie i psychicznie) dzieki...
Zaczne od poczatku...
5 lat temu przestałem rozmawiac (sprawa nie wazna) z dziewczyna z ktora miałem dobre kontakty... jako kolega i kolezanka... Dziewczyna jest odemnie starsza o rok.... teraz ona ma 18 lat a ja 17.... Nie rozmawialismy ze soba 2 lata... inne towarzystwo... wiadomo wtedy jeszcze dziewczyna dla chłopaka nie była wazna (młody wiek:))
No i 3 lat temu... jakos tak wyszło ze zaczelismy rozmawiac... tak po prostu... i od tego sie zaczeło... Ona cos domnie czuła ja do niej tez... ona chciała zemna byc ja z nia tez...
Mozna powiedziec ze bylismy ze soba... ale tak naprawde nie było... Codzienne rozmowy, odprowadzanie do domu itd. itd. ale nigdy nie powiedzielismy sobie ze jestesmy razem...
Trwało to 7 miesiecy....

Ale... przejdzmy troche dalej... po 7 miesiacach... ona powiedziała sobie ze juz z tym konczy i chce o mnie zapomniec... i wziela sie za mojego kumpla... ... I od pewnego pamietnego dnia... skonczyło sie odprowadzanie, rozmowy do puznego wieczora, wygłupy i wszystko....
Ona mnie nie znosiła... CYTAT: "Jak Cie widziałam to mnie az brało....

TRWAŁO TO ROK... UNIKANIE SIE.. ROZMOWY OD NIECHCENIA... GLUPIE ODZYWKI...
WYTRZYMAŁEM... Bo juz wiedzialem ze KOCHAM

I zaczeła sie era GG... załozyli nam na osiedlu internet... wiec zaczołem pisac jakies opisy... ze mi "kogos" brakuje itd. pewnego dnia... doszła miedzy nami do powaznej rozmowy w ktorej powiedziałem jej wszystko... co do niej czuje... co przez ten rok przezywałem itd.
Ona mowiła ze jej przykro ze tak sie czułem jak sie czułem itd... ale mowiła ze jak bym chciał to moze do dzis byli bysmy razem... (no i tak moze by było

Bylismy oczywiscie porozmawiac sobie o tym na powaznie na "real"... no i mowiła mi o tym ze nie wie... nie wie...
Ale... stało sie tak jak powiedziała... jakis miesiac puzniej juz było jasne ze ma chłopaka....
Powiedziała mi... ze jestem dla niej bardzo bardzo wazny... za to wszystko co dla niej robie... za to ze jej mowie prawde (nie wiem czy ja tak naprawde kiedys okłamałem... nie przypominam sobie... ) nigdy jej nie obgadywałem... jak ktos cos o niej mowił to w ogóle sie nie właczałem do rozmowy.... Mowiła ze jestem dla niej wazny za to co było wtedy jak cos do mnie czuła... i mowiła ze nie wie co teraz do mnie czuje... wie tylko ze jestem dla niej wazny...
Ale synek jest o nia bardzo zazdrosny...
czas leciał... doszlismy do takiego momentu kiedy stwierdzilismy ze bedziemy przyjaciółmi...
to było zaraz na poczatku tego jak ona miała tego chłopaka...
POwiedziała mu o mnie... ze ma takiego przyjaciela.... ze zawsze moze na mnie liczyc... ze jak cos potrzebuje to zawsze moze na mnie liczyc... i ze hmm... ja do niej czuje cos wiecej niz przyjazn... ... wiadomo... synek nie był zadowolony... ale ona mu powiedziała ze albo sie do mnie przyzwyczai albo "nara"
czas leci dalej... wakacje... ja dalej czuje to co czuje... ROzmawialismy o tym duzo razy.... zawsze mowiła ze nie wie sama... ale wie ze mnie nawet KOCHA... ale nie tak jak np. swojego synka... mowi ze sama nie wie jak... ze to jest takie inne....
Był tak moment w wakacje... ze do głowy nam wpadł pomysł.... (nie biczujcie mnie za to
zeby sie <buzi> ... wiecie... takie głupie pomysły... po prostu tak...
Stało sie... było miło... dla mnie było naprawde fajnie sie <buzi> z dziewczyna ktora naprawde kocham....
Nasze relacje sie nie zmienily... bylismy po prostu fest dla siebie bliscy ale juz nic wiecej...
BYło po prostu z dnia na dzien lepiej...
Ona... miała taki dzien... ze powiedziała swojego chłopakowi co sie wtedy stało... ... wiadomo... troche nerwowki itd. ale wszystko sobie powiedzieli i dalej sa razem...
jak juz mowiłem jest to synek bardzo zazdrosny... wszedzie widzi jak NIBY jakis facet ja podrywa... do wszystkich ma ale... i do niej tez :o a czy to jej wina ze jest taka ładna i ze sie komus podoba ? !!!!!! censored>>...... (SORY ale to mnie denerwuje...)
teraz jak sie dowiedzial o tym.. to juz w ogóle... zazdrosc go niszczy... wszedzie...
mnie w ogóle nie nawidzi chyba... jak by mogł to by mnie pobił... ale ona mu powiedziała ze jak mnie dotknie to z nimi koniec.... (wsumie niech wyskoczy.... czekam na to... , ja mu nic pierwszy nie zrobie... ani nie zaczne sprzeczki...)
CIAGLE PONOC ROBI JEJ JAKIES WYRZUTY.... ciagle mi mowi... ze jakies glupie miny robi jak ona o mnie gada itd.... czesto tak jest ze o tym ze mna gada ze on ja wykonczy ta zazdroscia....
T
eraz przejde do tego co dzieje sie teraz...
Ogolnie... hmm mozna powiedziec ze jestemy przyjaciółmi.... ..... co dziennie gadamy na gadu... prawie zawsze jest jakis temat... spotykamy sie normalnie na osiedlu zeby po prostu pogadac... normalnie wszystko zajebiscie... teraz niekorzy mogli by pomyslec ze jestesmy razem... ale tak nie jest... teraz praktycznie codziennie jak jej synek jedzie do domu to ze soba jeszcze gadamy na dworze... po prostu tak... jak brat z .... no własnie... ona dla mnie siostra przeciez nie moze byc... bo ja ją KOCHAM nie jak siostre... tylko jak najwspanialsza dziewczyne jaka poznałem....
ONA teraz mysli chyba ze naserio ja juz do niej nic nie czuje.... kiedys miałem co dziennie opis... ze do niej cos czuje (cos w tym stylu....) teraz juz nie mam... ale moje uczucia sie nie zmieniły....
NApisałem na poczatku ze jestem zmeczony fizycznie i psychicznie...
powiem tylko o zmeczeniu psychicznym....
teraz jest tak.... prawie co dzinnie sie widzimy... gadamy sobie, smiejemy sie chodzimy sobie razem i jest poporstu zajebiscie... draznimi sie tak specjalnie i ogolnie poprstu wyglada to nawet jak bysmy byli razem... ale oczywiscie o tym nie ma mowy...
Przed wczoraj... po tym jak gadalismy... nie weszła juz na gg... pisalismy sobie sms'sy i ona pisze... ze super znowu było i w ogóle... ze fajnie sie posmiała i w ogóle... i ze nawet sie czasami tak poczuła jak bysmy byli razem....
Wczoraj... Bylismy na imprezie... jej chłopak musiał oczywiscie jechac tak jak zawsze wiec poszedłem z nimi na przystanek i wrociłem z nia na impreze.... troche potanczylismy... wrocilismy do domu... po drodze oczywiscie pogadalismy... wziołem ja na barana bo ja nogi bolały... i oczywiscie odporowadziłem ja pod same drzwi jak zawsze...
Pisalismy sms;y .... mowiła ze było zajebiscie, fajnie sie bawiła itd.
KURDE POPORSTU JAKOS TAK Z DNIA NA DZIEN MIAŁEM NADZIEJE ZE MOZE JEDNAK SIE NAM UDA BYC JAKOS RAZEM !!
Dzisiaj...
Oczywiscie gadalismy sobie wieczorkiem jak przewaznie do polnocy... ona mi znowu mowiła o akcji jaka dzisiaj miała ze swoim chłopakiem... ze znowu jej robił jakies miny i wyrzuty jak o mnie gadała.... i ponoc sobie o mnie dzisiaj pogadali... bo sie zas wkurzyła na niego jak on jej miny robił i zas był zazdrosny o mnie... itd itd itd.... i mu mowiła ze jak by chciała to by z nim zerwała i by była zemna.... ze po co on w ogóle sie denerwuje... ze jestemy tylko przyjaciolmi, i ze tyle razy mu juz to mowiła ze miedzy nami nic wiecej nie ma... (z jej strony nie... ) iiiiiiiii......... jak ja dzisiaj tego słuchałem co ona mowiła.... nie wiem... tak jak wczesniej pisałem ze miałem jakas nadzieje... ze szedłem z usmiechem do domu... TO DZISIAJ MYSLALEM ZE POPORSTU SIE POWIESZE>... ONA mowiła ze niby jestesmy TYLKO przyjaciolmi itd. itd. itd. to mnie sie plakac chciało i chcve jak sobie myslalem... ze jednak chyba naserio nigdy nie bede miał juz szansy z nia byc tak naprawde.... Siedze teraz juz od 2 godzin przed kompem jak od niej wrociłem.... i nie wiem co ze soba zrobic.... siedze , słucham muzy... i pisze... musze komus napisac...
Hmm.... ona teraz chyba juz mysli ze ja do niej nic nie czuje.... nie wiem czy jej o tym powiedziec... ze bym chciał z nia byc... co prawda daje jej jakies małe znakki... ze dalej dlamnie jest tą jedyna... ale nie wiem
.... pisze to po to... zeby troche mi ulzyło....
Ale powiedzcie mi... CZY Z TEGO MOZE COS KIEDYS BYC ?... czy ja jestem jakis normalny ze dalej nie umie o niej zapomniec ? 3 lata.....

powinienem czekac ? sam juz nie wiem co mam zrobic....
w ogóle jak ja moge o niej zapomniec ? wiem ze kazda dziewczyne bede do niej porownywał... /// nie wiem czy nawet jak bym chciał to bym zapomniał..... jeeee.... naserio nie wiem nie wiem bez silny sie czuje.... !____!
Dzieki jesli ktos to przeczyta.... bedzie to dla mnie bardzo wazne...
Kazdy komentarz bedzie dla mnie bardzo wazny... mozecie mnie nawet o cos wychlostac słowami.... moze to wszystko moja wina... (na pewno to ze na poczatku zwaliłem to na pewno...) ale chodzi mi bardziej o to teraz.... juz jak ma synka... ja powinienem moze stad zniknac
Dobra.... DZIEKI DZIEKI DZIEKI jesli ktos przeczyta... dzieki za wszystko... !
PS. Dziewczyno o ktorej pisze.... na pewno BEDZIESZ WIEDZIEC ZE TO O TOBIE... jesli kiedykolwiek przeczytasz ten tekst... to wiedz... ze pisze go dlatego ze juz nie wiem co mam zrobic.... i jezeli cos w nim Cie urazioło (czego naprawde bym nie chciał [[[ a Ty o tym wiesz ]]] to PRZEPRASZAM odrazu.... SŁONCE TY MOJE